Strony

niedziela, 17 marca 2013

Świat, którego już nie ma - Bambrzy na poznańskich Ratajach

Dziś, po raz kolejny mam przyjemność zaprezentować tekst Pani Agnieszki Wiśniewskiej – absolutnej rekordzistki jeśli chodzi o liczbę publikowanych artykułów na tym blogu! Tym razem Pani Agnieszka napisała bardzo osobisty tekst poświęcony Ratajom – dzielnicy, z którą jest związana od wielu lat. Będzie to historia o rodzinach bamberskich, które zamieszkiwały Rataje i Żegrze - te podpoznańskie niegdyś wsie. Pani Agnieszka przedstawiła nie tylko historię bamberskiego osadnictwa na tym terenie, ale także opisała ich zwyczaje, życie codzienne i ocalałe budynki, które zresztą sama sfotografowała. Tekst jest dość długi, ale też niezwykle interesujący. Zapraszam więc do lektury.  
    
„Mój związek z Ratajami rozpoczął się czternaście lat temu. Od samego początku spacerując między betonowymi budynkami tu i ówdzie zauważałam nie pasujące do blokowiska ciekawe obiekty. Dla tych co nie pochodzą z Poznania lub nie znają historii dzielnicy napiszę, że nie wyrosła ona na pustkowiu lecz w
miejscu zupełnie odmiennym. Rataje, jak każda dzielnica mają swoją historię, którą lekko wam nakreślę.

Obcy przybysze na trwałe osiedlili się na poznańskich Ratajach od 3 czerwca 1745 roku, na mocy wydanego wówczas dokumentu lokacyjnego. Pochodzili z Bambergu. Poprzez zawieranie małżeństw gospodarze z Rataj przenosili się na Żegrze, które nie było wcześniej zasiedlone osadnikami z Bambergu. Wsie Rataje i Żegrze łączyła wspólna parafia – kościół świętego Jana Jerozolimskiego i  droga do niego zwana „Świętojanką”.
Na początku, kiedy pojawili się osadnicy z Bambergu, ludzie traktowali ich z rezerwą. Oni także traktowali miejscowych jak obcych. Z biegiem czasu to się zmieniało. Zaczęto pomagać sobie wzajemnie; nawiązywano przyjaźnie sąsiedzkie, a także zawierano małżeństwa.
W XIX wieku Polacy i Bambrzy wspólnie walczyli o zachowanie polskości.

We wspomnieniach Pelagii Czarczyńskiej, Rataje jawiły się jako piękna okolica z bogatą i urodzajną ziemią, zdrowymi warzywami jedzonymi prosto z grządek, zielonymi łąkami, sadami pełnymi pysznych owoców i ogrodami przydomowymi, w których rosło dużo kolorowych kwiatów. W sąsiedztwie Czarczyńskich, mieszkających przy ulicy Wioślarskiej swe domy i gospodarstwa mieli m.in. Leitgeberowie, Grzybkowie, Rothowie, Genslerowie, Osieccy i Kaiserowie. Pod koniec lat sześćdziesiątych likwidowano gospodarstwa i rozpoczęto budowę osiedli. Pelagia Czarczyńska musiała opuścić swoją ziemię. Ubolewała nad tym bardzo; zniszczono piękną i urodzajną ziemię, wywłaszczano gospodarzy. Szczególnie ucierpiały na tym więzi sąsiedzkie. Według niej Bambrzy byli wyjątkowymi ludźmi. Bronili swej polskości. Byli prawdziwymi patriotami, bardziej niż rodowici Polacy.
Z Bambergu na Rataje przyjeżdżały zwykle małżeństwa. Te rodziny w następnych pokoleniach bardzo się powiększały i bywało, że opuszczały Rataje.

Dobrym przykładem jest rodzina Handschuhów. Dzieci i wnuki Wojciecha – pierwszego osadnika z tej rodziny pozostały w gospodarstwie na Ratajach. Członkowie tej rodziny poprzez małżeństwa osiedlali się też na Wildzie, Jeżycach i Górczynie. Część rodziny z wiejskiej stała się miejską. Również rodzina Leitgeberów w trzecim pokoleniu  po części przeniosła się do miasta, a druga z linii osiedliła się na Jeżycach. Po latach wróciła na Rataje i Żegrze. Niektórzy Leitgeberowie mieszkali na ratajach i Żegrzu aż do czasu likwidacji wiejskich zabudowań.
Innych do przeprowadzki zmusiła okupacja. Niemcy zburzyli w czerwcu 1941 roku dom i zabudowania gospodarcze Leitgeberów, które znajdowały się w miejscu dzisiejszego dworca autobusowego na Rondzie Rataje. Mieszkał tam wnuk Jana Leitgebera Andrzej, który w 1901 roku zgodnie z wolą swego ojca Wawrzyna poślubił swoją daleką kuzynkę Weronikę. Małżeństwo zostało zawarte w nowej parafii – w kościele Matki Boskiej Bolesnej w Górczynie. Andrzej Leitgeber był nie tylko bardzo dobrym rolnikiem; był też radnym miasta Poznania, a także pełnił funkcję sołtysa Rataj.
Do wywłaszczenia w 1969 roku Rataje zamieszkiwali Walterowie. Mieli ogród, który znajdował się przy ulicy Rataje.

Bogatymi gospodarzami byli Stanisław Roth i jego żona Leokadia. Byli spokrewnieni lub spowinowaceni z wieloma rodzinami z Rataj i Żegrza. W czasie II wojny światowej opuścili gospodarstwo, gdyż tylko Niemcy mogli pozostać , a oni czuli się Polakami. Po wojnie wrócili wraz z innymi wysiedlonymi sąsiadami i miejscowymi gospodarzami. Wszyscy pomagając sobie nawzajem odbudowali swe gospodarstwa.
W 1969 roku Stanisław Roth , za pieniądze własne i otrzymane w wyniku likwidacji gospodarstw kupił ziemię w Krzesinach. Przekazał ją swemu synowi Eugeniuszowi.

Do bogatych i znanych rodzin ratajskich należała rodzina Hopplów. Przybyli prawdopodobnie później niż pierwsi osadnicy, ponieważ ich nazwisko nie figuruje w pierwszej połowie XVIII wieku w żadnym z kontraktów zawartych pomiędzy władzami Poznania a osadnikami z Bambergu. Po raz pierwszy to nazwisko pojawiło się w 1841 roku w umowie z osadnikami z Jeżyc. Jeden z potomków tamtych osadników osiadł na Ratajach. W połowie XIX wieku Hopplowie posiadali już znaczną ilość ziemi. Do znanych przedstawicieli tego rodu należał Antoni Hoppel, urodzony w 1885 roku. Jego żoną była Weronika Kosicka. Hopplowie byli znani i zamożni. Utrzymywali dobre sąsiedzkie i przyjacielskie kontakty z wieloma ratajskimi rodzinami. Najbardziej związani byli z Rothami. Stefan, jeden z dwóch synów Antoniego poślubił Jadwigę Roth. Mieli syna Witolda. Zamieszkali w domu Rothów. Dom na początku z czerwonej cegły, później otynkowany stoi do dziś. Zachował się jako jeden z nielicznych domów na Ratajach z tamtych czasów. Stoi przy ulicy Piłsudskiego 35, dawnej ulicy Wioślarskiej 35.

Dom Rothów i Hopplów, stojący przy ul. Piłsudskiego, fot. A. Wiśniewska.

 
Ratajskie gospodarstwa były otoczone ogrodami. W XVIII wieku domy budowano z gliny i drewna tzw. domy w reglówkę, z gliny i słomy (domy w lepiankę), a także z gliny i cegieł tzw. mur pruski. Wszystkie domy były kryte strzechą. W połowie XIX wieku zastąpiono je budynkami murowanymi.

Dom ze starej zabudowy Rataj przy ul. Zamenhofa, fot. A. Wiśniewska.

Jedną z najstarszych zagród, zachowaną aż do lat sześćdziesiątych XX wieku była zagroda Czesława Kaisera. Mieściła się przy ulicy Wioślarskiej 65c. Znajdował się tam wspólny budynek mieszkalno - inwentarski pokryty strzechą. Posiadał wyrytą datę „1793”. Zagrodę rozebrano w 1964 roku.

Były też zupełnie inne budynki; bogate, wytworne, świadczące o zamożności ich właścicieli. Do dziś możemy podziwiać okazały dom wiejski rodziny Ciesielczyków, mieszczący się przy ulicy Rataje. Architekturą budynek nawiązuje do dworów wielkopolskiego ziemiaństwa. Od frontu możemy zobaczyć cztery kolumny wspierające portyk. W pobliżu domu znajdują się pozostałości starej cegielni, którą prowadziła rodzina Ciesielczyków.

Dom Ciesielczyków schowany za stacją Orlen przy ul. Zamenhofa, fot. A. Wiśniewska.

Wieś Rataje miała płynną granicę. Na północy stał kościół świętego Rocha. Rataje rozpoczynały się od kościoła świętego Jana Jerozolimskiego, który był parafią Rataj i Żegrza. Granica przebiegała w pobliżu obecnej ulicy Krzywoustego. Na południu natomiast wieś kończyła się na ulicy Pawiej. Nieco wyżej, równolegle do Pawiej położona była ulica Krucza, która prowadziła do miejsca zwanego Małą Azją. Swe ogrody mieli tam m.in. Szymczakowie i Mańkowscy. Natomiast granicę między Ratajami a Żegrzem wyznaczał rów Obrzyca. Przechodził w najniższym miejscu osiedli Powstań Narodowych i Oświecenia, dalej półkolem prowadził aż do Warty, gdzieś w okolicach dzisiejszej ulicy Hetmańskiej. Granicą zachodnią Rataj była Warta.
Około roku 1965 liczba mieszkańców wynosiła od 2 do 2,5 tysięcy osób.
Syn wspomnianego już Stefana Hoppla Witold wspominał, że mieszkańcy Rataj i Żegrza żyli zgodnie. Łączyła ich parafia i cmentarz, a także wiele wspólnie podejmowanych inicjatyw. Wieś rataje różniła się od wsi Żegrze, która była rolnicza i bogatsza, natomiast Rataje bardziej ogrodnicze. Mieszkańcy Żegrza zajmowali się głównie ziemią a mieszkańców Rataj ciągnęło bardziej do miasta. Jeździli do pracy do fabryk m.in. do „Stomila”. Niektórzy twierdzili, że obie wsie były skłócone, a łączył ich jedynie wspólny kościół parafialny i cmentarz. Antagonizmy powstały już w XVIII wieku, kiedy to trwały zatargi między mieszkańcami o wspólne pastwiska. Niechęć odnowiła się w połowie XX wieku, kiedy Żegrze pozostawało nadal wsią, a Rataje przechodziły szybszą urbanizację i stawały się bardziej miejskie. Centrum Rataj stanowiło skrzyżowanie ulic Wioślarskiej i Rataje. Na jednym narożniku mieścił się zakład fryzjerski Urbańskiego wraz ze sklepem Mareczki. Na drugim swoją działkę mieli Osieccy – rodzina bardzo poważana na Ratajach. Trzeci narożnik zajmowały gliniana chata i zabudowania gospodarcze Przedwojskich, a na czwartym swój dom z ogrodem miała Nacia Napierałowa wraz z mężem Ludwikiem, którzy jako jedyni na Ratajach hodowali kozy. Ważnym punktem we wsi była gospoda Przybeckiego, gdzie sprzedawano mocne trunki. Klientami byli nie tylko mieszkańcy Rataj ale również Starołęki. Przetrwała ona aż do budowy bloków. Za knajpą był szewc i drobne zakłady. W rejonie Wioślarskiej i Rataje mieściła się też poczta, magiel, i sklep spożywczy. Juliusz Kubel wspominał, że u Rothów można było kupować prawdziwe i świeże mleko. Ulica Rataje była wybrukowana kocimi łbami. Przy tej ulicy mieściła się piekarnia Rataja, gdzie kupowało się smaczny i gorący chleb. Dalej był sklep rzeźnika Pachury, a także kuźnia. Przy ulicy Obrzyca mieściła się duża i nowoczesna szkoła. Przy kościele świętego Rocha był stary park ogrodzony płotem. Park ten przetrwał do dziś i jest pozostałością po ogrodzie Bractwa Kurkowego. Przy ulicy Łacina mieściła się fabryka musztardy, a w miejscu dzisiejszych budynków telewizji stał zakład produkujący wentyle. Zakład zegarmistrzowski Klupsia znajdował się przy ulicy Na Miasteczku, natomiast stolarnia Rokickiego przy Łuczniczej. W dziecięcych wspomnieniach Juliusza Kubla największe wrażenie robiła cegielnia Ciesielczyków i jej ogromny gliniany wykop zasypany w trakcie budowy trasy Hetmańskiej.

Pozostałości cegielni Ciesielczyków koło ich domu, fot. A. Wiśniewska.

Witold Hoppel wspominał, że w tamtych czasach samochody na Ratajach były rzadkością. Jak się jakiś pojawił to wzbudzał sensację wśród dzieci.

Przed wojną most Rocha stanowił połączenie Rataj z miastem. Od mostu do wsi prowadziła „czarna droga”. Ulica Serafitek biegła aż do Wioślarskiej. Tam w zaułku mieszkała rodzina Kaiserów, dalej, przy ulicy Śremskiej Kublowie (rodzina wspomnianego Juliusza Kubla).
Witold Hoppel wspominał  o tym, że trzysta metrów w linii prostej od kościoła świętego Rocha, po drugiej stronie dzisiejszej ulicy Kórnickiej znajdował się fort Rocha, po którym obecnie nie ma śladu. W okolicach tego fortu jako chłopiec Hoppel pasł krowy.

Kiedy pierwsi osadnicy przybyli z Bambergu na Rataje nie znali jeszcze języka polskiego. Swoje nabożeństwa odprawiali więc po niemiecku. Jeden mężczyzna czytał modlitwy z książki do nabożeństwa przywiezionej z Bambergu. Takie zbiorowe odmawianie pacierzy utrzymywało się dość długo. Najważniejszą i zarazem największą procesją we wsi Rataje była procesja polna. Odbywała się na pamiątkę i w podziękowaniu Bogu za uchronienie pól przed szarańczą.
Ratajscy Bambrzy czcili szczególnie świętych: Rocha i Wawrzyńca. Między szesnastym a dwudziestym trzecim sierpnia, rolnicy szli wieczorem z latarniami ku czci świętego Rocha, patrona od zarazy. Natomiast świętego Wawrzyńca czczono procesjami ze śpiewem i modlitwami. Bezpośrednio w dzień tego patrona nie rozpalano ognia, a posiłki przyrządzano poprzedniego dnia. Kult obu tych świętych utrzymywał się długo, a figurki i obrazy umieszczano w kapliczkach lub na domach w specjalnych wnękach w ścianie.
Przykład takiej kapliczki możemy zobaczyć przy ulicy Zamenhofa. Jest to jedyna kapliczka, która zachowała się po dawnej wsi Rataje. Wykonana jest z cegły, nieotynkowana. We wnęce znajduje się figura świętego Antoniego z Dzieciątkiem. Ufundowana została przez rodzinę Walterów w 1889 roku. Upamiętniała śmierć ich syna Stanisława, który w wieku czternastu lat zginął podczas burzy uderzony piorunem. Potomkowie tej rodziny nadal składają tam kwiaty.

Kapliczka św. Antoniego przy ul. Zamenhofa, fot. A. Wiśniewska.

 
Szczególna historia wiąże się też z kapliczką przy ulicy Bytyńskiej 6; ważną dla mieszkańców Żegrza i Rataj. Powstała w połowie XIX wieku i pierwotnie była z drewna. Wewnątrz, w górnej wnęce znajdowała się figurka świętego Rocha z drugiej połowy XVIII wieku i figurka psa z połowy XIX wieku. W dolnej wnęce kapliczki była figurka Matki Bożej z końca XVIII wieku. Fundatorami kapliczki, w podziękowaniu za ocalenie podczas epidemii cholery była rodzina Greków. W roku 1891 ziemię wraz z kapliczką odkupiła od Greków rodzina Leitgeberów – Marianna i Wojciech. Małżeństwo zobowiązało się dbać o kapliczkę. Po rodzicach opiekę nad kapliczką przejęła Zofia Miś. Po wybuchu II wojny światowej, Niemcy zniszczyli zabytek, a figurki przechowała siostra Zofii Weronika Hirsh. Po wojnie została odbudowana przez Leitgeberów, ale już z cegły. Do połowy lat sześćdziesiątych istniał zwyczaj dekorowania jej kwiatami w dniu piętnastego sierpnia. Mieszkańcy Żegrza i Rataj gromadzili się wtedy przed nią, modlili się i śpiewali pieśni religijne. W 1976 roku figurki z kapliczki zostały wpisane do rejestru zabytków województwa poznańskiego. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych i na początku lat osiemdziesiątych niszczono starą zabudowę i zaczęto stawiać bloki. Nastąpiło wywłaszczanie mieszkańców Żegrza. Aby ratować figurki, rodzina Misiów przekazała je w 1983 roku do Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. Natomiast w kapliczce, a dokładniej w jej górnej części umieszczono sakralny obraz, a w dolnej wnęce reprodukcję Serca Jezusa i wazonik na kwiaty.
Ze wspomnień Romana Misia dowiadujemy się, że na początku kapliczka w święto świętego Rocha była przystrajana i oświetlona. Ludzie modlili się i śpiewali. Z biegiem lat ten obyczaj zanikał i zdarzały się akty wandalizmu (wybijanie szyby i rozrzucanie figurek).

W 1932 roku Wojciech Roth wraz z Janem Osieckim ofiarowali grunt pod budowę nowego, większego kościoła w pobliżu skrzyżowania ulic Wioślarskiej i Rataje. Miasto nie wyraziło zgody na tę lokalizację i w 1937 roku postanowiono, że nowy kościół powstanie w pobliżu starego kościółka, bardzo już zniszczonego i zbyt małego, aby pomieścić parafian z Rataj, a także z Żegrza. Głównym budowniczym został Antoni Hoppel. Wspierał go ksiądz Czesław Heudycki, a mieszkańcy obu wsi wspólnie pomagali w budowie. W sierpniu 1938 roku wmurowany i poświęcony został kamień węgielny. Mieszkańcy wspólnie też zbierali fundusze na kościół poprzez darowizny, kiermasze i festyny, a także amatorskie przedstawienia. Do wybuchu II wojny światowej nowy kościół nie został ukończony. Parafia świętego Rocha była miejscem ważnym i łączącym obie wsie. Kiedy odbywały się procesje, brały w nich udział Bamberki z Rataj i Żegrza wystrojone w swe charakterystyczne stroje. Tak ubrane brały też udział w imprezach i festynach, zbierając pieniądze na ukończenie kościoła świętego Rocha.

Swój strój Bamberki przechowywały w specjalnych skrzyniach. Każdy element stroju układany był na płasko, aby się nie pogniótł. Ubiór ten był niezwykle kosztowny i bardzo bogaty. Był nieodłącznym elementem kultury wsi poznańskich, a później z czasem przeniknął do kultury Poznania. Strój składał się z kilku elementów. Najważniejszą częścią były suknie. Składały się z kaftana i spódnicy. Posiadały różne kolory i odcienie. Szyte były z bardzo dobrych materiałów. Każda Bamberka posiadała zazwyczaj około czternaście takich sukni i przynajmniej cztery świąteczne. Strój był wiązany tasiemkami bezpośrednio na jego właścicielce. Spódnica szyta była zwykle z pięciu szerokości materiału, bardzo szeroka i marszczona. Kaftan był dopasowany do figury i sięgał do pasa. Pod kaftanem Bamberki nosiły koszulkę z długim rękawem – sznurowaną. Niekiedy koszulka zakończona była „kiszką”, czyli grubym wałkiem z materiału. Na niej znajdowały się od jednej do trzech watówek, potem spódnik biały i na końcu spódnica. Tyle warstw powodowało, że cały strój był szeroki i pogrubiał sylwetkę. Watówki i „kiszka” sprawiały, że spódnica podczas chodzenia kołysała się w charakterystyczny sposób i nie opadała zbyt luźno. Na spódnicę kobiety zakładały haftowane fartuchy. Szyję ozdabia kryzik i kilka sznurów korali zakończonych krzyżykiem. Ramiona okryte były białą haftowaną chustą wiązaną z tyłu. Nakrycia głowy różniły się od siebie. Mężatki nosiły czepek, a głowy panien zdobił kornet. Kornet był jednym z najpiękniejszych elementów stroju. Do tego dochodziły jeszcze falbanki, kokardy, wstęgi itd. Strój Bamberek budził zachwyt, gdyż był spotykany tylko w Poznaniu. Nieznany był w Europie i innych częściach Polski. Można było go zobaczyć przy okazji świąt kościelnych, a niekiedy i państwowych.

Bamberki w świątecznych strojach, źródło: www.poznan.pl

 
Podczas procesji cztery kobiety niosące obraz miały zawsze ubiór w tym samym kolorze. Stroje świąteczne Bamberek były w czterech kolorach: niebieskim. Karmazynowym, zielonym oraz białym lub beżowym w kolorowe bukieciki kwiatków. Ubieranie tego wytwornego stroju było bardzo skomplikowanym i dużym wyzwaniem. Kobieta musiała korzystać z pomocy koleżanek lub innych kobiet z rodziny, gdyż sama by sobie nie poradziła. W tej kwestii Bamberki były bardzo solidarne i pomagały sobie wzajemnie.
Tak ubrane szły jedna za drugą, ponieważ chodnik był zbyt wąski, aby pomieścić dwie Bamberki obok siebie. Tak szerokie były ich spódnice. Również w tramwaju jedna kobieta siedząc zajmowała dwa miejsca. Ale za to nosiły swoje piękne stroje z dumą i godnością.

Wraz z budową nowoczesnych jak na tamte czasy osiedli, stare Rataje zaczęły ginąć. Ludzi wysiedlano, niszczono gospodarstwa i piękne ogrody. Zniszczeniu uległy nie tylko wartości materialne. Najbardziej ucierpieli ludzie i więzy ich łączące.
Pozostało kilka domów, kapliczek, starych drzew i nostalgicznych wspomnień żyjących jeszcze mieszkańców „tamtych Rataj”. To ostatnie świadectwa tamtych czasów.
Oczami wyobraźni usiłuję odtworzyć te miejsca. Wyobrazić sobie jak wszystko było rozplanowane, jak wyglądały domy, ogrody, jak upływało życie codzienne ludzi mieszkających kiedyś w miejscu, gdzie ja teraz mieszkam. Lecz nie potrafię, ponieważ nie żyłam w tamtych czasach, nie mieszkałam wśród tych, jak wspominają ich bliscy i sąsiedzi wspaniałych ludzi i prawdziwych Polaków. Robiąc zdjęcia do tego artykułu przyszły chwile refleksji i bardziej się nad tym wszystkim zastanawiałam.
Z Ratajami jestem związana od czternastu lat, zastałam je z szarymi blokami, choć teraz są bardziej kolorowe. Mam nadzieję że po przeczytaniu mojego artykułu , wpadając na któryś z ratajskich śladów po dawnych mieszkańcach, upamiętnicie ich chwilą zadumy.”

Agnieszka Wiśniewska

Źródło:

Maria Paradowska, Bambrzy w Ratajach, w: Rataje i Żegrze , „Kronika Miasta Poznania”, nr 3, 2001.
Barbara Fabiańska, Z Romanem Misiem Przechadzka Po Starym Żegrzu, w: „Kronika Miasta Poznania”, nr 3, 2001.
Juliusz Kubel, Spis Rzeczy Ratajskich. Impresje sentymentalne, „Kronika Miasta Poznania”, nr 3, 2001.  

12 komentarzy:

  1. Wspaniały artykuł :)
    Poznań to piękne miasto, z piękną i bujną wielonarodową historią.
    I wiele to miasto przeżyło, historia pozostawiła u Was wiele śladów...
    Ale nic a nic na temat tej dzielnicy nie wiedzieliśmy :) Ciekawy artykuł :)
    Pozdrawiamy serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa :) Przekażę je autorce - Pani Agnieszce :) Pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
  2. Wspaniały artykuł,

    Pamiętam jak opowiadała mi babcia o zwyczajach Bambrów, o tym jak ubierała strój bamberki i brała udział w uroczystościach, bardzo miło wspominała tamte czasy.

    Babcia przed wojną mieszkała na Żegrzu w okolicach ul. Rzeczańskiej gdzie aktualnie ostały się 2 albo 3 domy jak i kapliczka. Później przeprowadziła się na Rataje na ul. Łuczniczą gdzie dom stoi po dziś dzień.

    Ja z racji wieku :) pamiętam już tylko "nowe" Rataje od lat 80 :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Miły blog. Znalazłem drobniutki błąd. Gospodarze Osiecki i Roth chcieli przekazać ziemię pod nowy kościół na Ratajach nie w pobliżu skrzyżowania Rataj i Wioślarskiej. Było to fizycznie niemożliwe, bo ich nieruchomości tam nie sąsiadowały ze sobą. Kościół miał być przy ul.Wioślarskiej (obecnie Piłsudzkiego) w miejscu obecnej centrali telefonicznej (cała jest na gruncie Rothów) i dalej tuż za nią (tam była ziemia Osieckich). Ideą było to, że miejsce znajdowało się bliżej Żegrza - aby kościół był pomiędzy Żegrzem a Ratajami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Łza się w oku kręci...
    Jako potomek wspomnianych w artykule Grzybków z ulicy Wioślarskiej 65 posiadam zdjęcie domu Grzybków(mogę udostępnić) zbudowanego w 1900 roku a zniszczonego przez niemieckiego okupanta w 1940 roku.Wspomniani Grzybkowie są spokrewnieni z Hopplami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie.
      Jeśli byłby Pan tak miły, to proszę przysłać zdjęcie i pokrótce opowiedzieć historię domu i swojej rodziny. Udostępnię wszystko na Facebooku.

      Pozdrawiam serdecznie.
      Maciej Brzeziński

      Usuń
  5. Witam Pana,
    z chęcią to zrobię tylko nie wiem jaką drogą mam to wykonać.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepiej wysłać mail na adres: poznanskiehistorie@gmail.com

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam
    Wyślę do Pana Macieja Brzezińskiego zdjęcia na dowód tego, że oprócz mostu Rocha można było skorzystać z przewozu przez Wartę łodzią na wysokości mostu Marchlewskiego czy dzisiaj Królowej Jadwigi, wcześniej przewozem zajmowali się moi dziadkowie. Ojciec Leon Kozieras to były kanadyjczyk. Mieszkaliśmy na ul. Rataje 72 obok Pachury; też chodziłam po mleko do Rotha i po chleb do Rataja; pamiętam z tamtych latach bardzo wiele; miałam piękne dzieciństwo i zawsze wspominam z łezką w oku....Pamiętam nazwiska wspomniane powyżej, ludzi, którzy tam mieszkali. Nikt nie wspomniał o lekarzu- nazwisko Pona, byli bogatymi inteligentnymi ludźmi i mieli piękny dom.
    Pozdrawiam
    Danuta Kozieras

    OdpowiedzUsuń
  8. Przewóz przez Wartę odbywał się łodzią na wysokości ul.Bielniki i ul.Wioślarskiej.Pamiętam to doskonale bo z ojcem często tą drogą podróżowałem do dziadków Grzybków z Wioślarskiej.
    Piotr Grzybek

    OdpowiedzUsuń
  9. nazwisko Grzybek....często opowiadała mi babcia Anna Wiśniewska (bodajże byliście spokrewnieni) w jakiej linii - dzisiaj nie pamiętam
    Danuta Kozieras

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawiło mnie pochodzenie mojego nazwiska Hoppel:) i proszę znalazłam ten wpis. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń