Strony

niedziela, 3 listopada 2013

Kłopotliwy honorowy obywatel miasta Poznania

P
aul Ludwig Hans Anton von Beneckendorff und von Hindenburg, niemiecki feldmarszałek, bohater I wojny światowej, a później prezydent Republiki Weimarskiej, urodził się w Poznaniu, w dość niepozornej kamienicy przy ulicy Podgórnej. Paradoksalnie, w kamienicy tej mieszkał przez jakiś czas Karol Marcinkowski    

Paul von Hindenburg urodził się 2 października 1847 roku. Był potomkiem rodziny junkierskiej z Nowej Marchii, noszącej podwójne nazwisko Beneckendorff-Hindenburg, ale w pewnym momencie po prostu je skrócono i używano wyłącznie nazwiska Hindenburg. Ojciec Paula, Robert był porucznikiem piechoty, ale matka – Luiza Schwickort nie pochodziła ze szlachty. Była córką poznańskiego lekarza. Już w kołysce mały Paul został przeznaczony do kariery wojskowej. Dzieciństwo spędził w majątku rodzinnym w Neudeck w
Prusach Wschodnich (ob. Ogrodzieniec w województwie warmińsko-mazurskim). Po ukończeniu gimnazjum w Głogowie, został kadetem i trafił do Berlina, gdzie w 1865 roku mianowano go paziem pruskiej królowej Elżbiety. W rok później ukończył szkołę kadetów, ale nie dane mu było się nudzić, bo od razu trafił na front wojny prusko-austriackiej. W latach 1870 – 1871 wziął udział w wojnie prusko-francuskiej, walcząc m. in. w bitwie pod Sedanem. Powrócił z wojny w stopniu porucznika, odznaczony dodatkowo Żelaznym Krzyżem.

Paul von Hindenburg, źródło: Wikimedia.

W następnych latach, kariera wojskowa Hindenburga rozwijała się znakomicie. W latach 1873 – 1876 uzupełnił wiedzę w Akademii Wojskowej Gross-Lichterfelde pod Berlinem, którą ukończył z wyróżnieniem. W kolejnych latach służył w różnych jednostkach wojskowych i pracował przez jakiś czas w Ministerstwie Wojny, cały czas awansując na kolejne stopnie oficerskie. W 1896 roku jako generał-major został szefem sztabu w VIII Korpusie Armii. Później mianowano go dowódcą 28. Badeńskiej Dywizji Piechoty i wreszcie IV Korpusu Armii. W 1911 roku przeszedł w stan spoczynku, osiągnąwszy wiek emerytalny. Wydawałoby się, że resztę życia spędzi wiodąc spokojne życie typowego junkra pruskiego, polując i doglądając swoich dóbr, a jego nazwisko znane byłoby co najwyżej historykom wojskowości, ale w 1914 roku niemiecka ojczyzna Hindenburga znalazła się w stanie wojny z Francją, Rosją, Wielką Brytanią i jeszcze kilkoma innymi państwami, a w Berlinie przypomniano sobie o starym generale i wezwano go, aby ponownie włożył mundur.

W sierpniu 1914 roku objął dowództwo nad 8. Armią, mającą bronić wschodnich granic Cesarstwa Niemieckiego. Szefem sztabu 8. Armii mianowano gen. Ericha von Ludendorffa, notabene urodzonego w Kruszewni niedaleko Swarzędza. Jeszcze w sierpniu tego samego roku, wojska dowodzone przez Hindenburga rozgromiły Rosjan w bitwie pod Tannenbergiem, a we wrześniu w tzw. pierwszej bitwie nad jeziorami mazurskimi. Z dnia na dzień Hindenburg wyrósł na bohatera narodowego Niemiec i zbawcę Prus Wschodnich. Zaczęto go otaczać niemal boskim kultem. W listopadzie 1914 roku został naczelnym dowódcą frontu wschodniego i awansował na feldmarszałka. 

Od lewej: Hindenburg, Wilhelm II i Ludendorff, źródło: Wikimedia.

W sierpniu 1916 roku otrzymał nominację na Szefa Sztabu Generalnego i faktycznie został naczelnym wodzem armii niemieckiej, a wierny Ludendorff objął funkcję Generalnego Kwatermistrza. Obaj osiągnęli dyktatorską władzę w Niemczech, odsuwając w cień cesarza Wilhelma II, rząd i parlament. Pomimo wysiłków podjętych przez Hindenburga, kolejne ofensywy nie przyniosły rozstrzygnięcia i stało się jasne, że zmęczone Niemcy nie wygrają wojny. We wrześniu 1918 roku, Hindenburg oddał władzę parlamentowi, a 11 listopada 1918 roku, zawarto zawieszenie broni, kończące wojnę. Niemcy ogarnęła rewolucja, a Wilhelm II abdykował. Hindenburg jako zagorzały konserwatysta i monarchista, zajął się tłumieniem rewolucji, a po podpisaniu traktatu wersalskiego 28 czerwca 1919 roku, złożył dowództwo i ponownie przeszedł w stan spoczynku.

Pałac Hindenburga w Neudeck, źródło: Wikimedia.

Rozgoryczony klęską, siedemdziesięciodwuletni feldmarszałek zamieszkał w Hanowerze, otoczony wielkim szacunkiem. Spodziewał się zapewne spokojnej starości, ale i tym razem się pomylił. Niemcy pokonane i upokorzone w Wersalu, pogrążyły się w kryzysie gospodarczym, a kolejne rządy były niestabilne. Nad krajem wisiało widmo rewolucji socjalistycznej, czemu starały się zapobiec grupy prawicowych ekstremistów, wspomagane przez kombatantów. W 1923 roku pewien niespełniony malarz z Wiednia i były kapral nazwiskiem Hitler, dokonał nieudanego puczu w Monachium, biorąc przekład z dyktatora Włoch - Benito Mussoliniego. W 1925 roku środowiska konserwatywne i nacjonalistyczne wysunęły kandydaturę Hindenburga na prezydenta. Ten początkowo nie chciał się zgodzić, będąc w przekonania monarchistą i wrogiem republiki, w końcu jednak przyjął propozycję kandydowania. Wybory wygrał i w maju tego samego roku został zaprzysiężony. Dzięki wielkiemu autorytetowi jakim się cieszył, zyskał poparcie szerokich kręgów społecznych i armii. Sytuacja polityczna ustabilizowała się, gospodarka stanęła na nogi, a Niemcy wyszły z międzynarodowej izolacji. Ponownie odrodził się kult feldmarszałka. Górnośląskie miasto Zabrze na przykład, zostało przemianowane na Hindenburg.  

Prezydent Hindenburg, źródło: Wikimedia.

W 1932 roku, sędziwego Hindenburga wybrano na drugą kadencję. Jego najpotężniejszym kontrkandydatem był Adolf Hitler, przywódca partii NSDAP, która wyrastała na główną siłę polityczną w kraju. Hindenburg był przeciwny ideologii Hitlera, a jego samego uważał za nieobliczalnego demagoga i politycznego szarlatana, jednakże zagrożenie ze strony komunistów spowodowało, że kręgi prawicowe zmusiły prezydenta do mianowania Hitlera kanclerzem. Hindenburg ugiął się i 30 stycznia 1933 roku Hitler został kanclerzem, a data ta uważana jest za początek III Rzeszy. Rok później, 2 sierpnia 1934 roku Paul von Hindenburg zmarł w swej posiadłości w Neudeck.
Przenieśmy się teraz do Poznania.

Jak już wspomniałem, Hindenburg urodził się w Poznaniu w kamienicy przy ulicy Podgórnej 7 (ob. ul. Podgórna 6). Ulica ta powstała na początku XIX wieku i łączyła Bramę Wrocławską z Aleją Wilhelmowską (ob. Aleja Marcinkowskiego). Kamienicę pod numerem 7 wybudowała (wg Marcelego Mottego) znana w Poznaniu aptekarska rodzina Kolskich. Albertyna Kolska wynajmowała jeden z pokoi Karolowi Marcinkowskiemu, z którym łączyła ją przyjaźń, a plotka głosiła, że nawet coś więcej… W każdym razie, w 1841 roku we wspomnianym pokoju Marcinkowskiego, doszło do jednego z najważniejszych wydarzeń w dziejach poznańskiej pracy organicznej, mianowicie powołano tam Towarzystwo Naukowej Pomocy dla Młodzieży Wielkiego Księstwa Poznańskiego. TNP za swój główny cel stawiało sobie zapewnienie pomocy stypendialnej dla zdolnej, ale ubogiej młodzieży polskiej. Co za ironia losu, że sześć lat później urodził się tam Paul von Hindenburg, człowiek, który zapowiedział po 1918 roku, że nigdy nie pogodzi się z niepodległością Polski. Około 1900 roku, kamienicę nabył Roman Szymański, dziennikarz, wydawca i poseł do parlamentu niemieckiego, a także weteran powstania styczniowego. W kamienicy mieściła się redakcja, administracja i drukarnia wpływowego czasopisma „Orędownik”. W 1906 roku założono tu spółkę „Nowa Drukarnia Polska”, która odkupiła od Szymańskiego „Orędownika” i zaczęła także wydawać „Kuriera Poznańskiego”. W zarządzie spółki znaleźli się, oprócz Szymańskiego, także Roman Leitgeber i Marian Seyda. Po śmierci Szymańskiego, jego spadkobiercy sprzedali kamienicę Spółce Pedagogicznej, która urządziła tam księgarnię.

Kamienica przy ul. Podgórnej 6 (dawniej 7), źródło: Wikimedia.

Wybuch I wojny światowej, mieszkańcy Poznania i to zarówno Niemcy jak i Polacy, przywitali z nadzieją. Niemcy liczyli na szybkie zwycięstwo, a Polacy na odzyskanie niepodległości, w końcu przeciwko sobie stanęli zaborcy. Poznańscy Niemcy mieli jeszcze dodatkowe powody do dumy. Po pierwsze, w Poznaniu od 1915 do 1916 roku, znajdowała się kwatera główna armii niemieckiej, a po drugie, wojskami walczącymi na wschodzie dowodzili dwaj „poznaniacy” – Hindenburg i Ludendorff. 28 października 1914 roku rada miejska nadała Hindenburgowi honorowe obywatelstwo miasta Poznania. Kult feldmarszałka wśród poznańskich Niemców rósł z każdym miesiącem. W 1916 roku rada miasta wystąpiła z inicjatywą utworzenia w Poznaniu muzeum im. Hindenburga i rozpoczęto zbiórkę funduszy na ten cel. Jednocześnie przemianowano ulicę Podgórną na Hindenburgstrasse.

2 października 1917 roku, w całych Niemczech obchodzono uroczyście siedemdziesiątą rocznicę urodzin Hindenburga. Nie inaczej było w Poznaniu. Polacy w opozycji do uroczystości ku czci feldmarszałka, postanowili zorganizować uroczystości ku czci Kościuszki w setną rocznicę śmierci Naczelnika, która przypadła 15 października 1917 roku. Niemcy wyjątkowo wyrazili zgodę na te obchody, uzasadniając to faktem, że zarówno Hindenburg, jak i  Kościuszko walczyli z tym samym wrogiem.

W wyniku zwycięskiego powstania wielkopolskiego, Poznań znalazł się w II Rzeczpospolitej, muzeum feldmarszałka nie powstało, ulica Hindenburga znowu stała się Podgórną, a w 1919 roku pozbawiono bohatera spod Tannenbergu honorowego obywatelstwa Poznania. Po śmierci prezydenta Hindenburga w 1934 roku, zgodnie z protokołem dyplomatycznym, władze państwowe na czele z marszałkiem Piłsudskim, prezydentem Mościckim i ministrem spraw zagranicznych Beckiem, złożyły kondolencje na ręce Hitlera za pośrednictwem ambasadora RP w Berlinie, Józefa Lipskiego. W pogrzebie prezydenta uczestniczyła grupa poznańskich Niemców.

Wykorzystując ocieplenie w stosunkach polsko-niemieckich po podpisaniu układu o nieagresji w 1934 roku, niemieccy mieszkańcy stolicy Wielkopolski, wystąpili do władz miasta z prośbą o wmurowanie tablicy pamiątkowej ku czci Hindenburga w ścianę kamienicy przy Podgórnej 7.  Cześć magistratu na czele z Zygmuntem Zaleskim i komisarycznym prezydentem pułkownikiem Erwinem Więckowskim, skłonna była wyrazić zgodę, jednakże zdecydowana kontrakcja endeckich radnych i negatywne nastawienie prasy spowodowało, że ostatecznie sprawa upadła. Tablicę jednak wmurowano, a miało to miejsce  już po wkroczeniu  Niemców do Poznania. 2 października 1939 roku  w dniu urodzin feldmarszałka odsłonięto tablicę pamiątkową na ścianie kamienicy przy ulicy Hindenburga 7, bo tak nazwano ponownie ulicę Podgórną.

Niezależnie od tego, jakie jest nasze nastawienie do Paula von Hindenburga, nie ulega wątpliwości, że był on wybitnym dowódcą i strategiem, oraz jedną z najbardziej znaczących postaci w dziejach Niemiec poprzedniego stulecia. To, że człowiek ten urodził się w Poznaniu, jest faktem wartym odnotowania i zapamiętania.

Źródło:
Z. Kaczmarek, Sprawa Paula von Hindenburga w 80. rocznicę nadania obywatelstwa honorowego miasta Poznania, w: Poznań w literaturze, literatura  w Poznaniu, „Kronika Miasta Poznania”, nr 4, 1995.
Biogram Paula von Hindenburga:  http://www.armianiemiecka.tpf.pl/Biografie/hindenburg.htm, dostęp: 30.10.2013 r.       

4 komentarze:

  1. Wspólna historia polsko-niemiecka jest faktem. Proszę mnie oświecić i poinformować na blogu (bo bardzo mnie to interesuje) : czy zachowały się jakieś świadectwa antypolskich "odruchów" feldmarszałka p. von Hindenburga? Sama "kłopotliwość" skończyła się w 1919 r. Czy też Niemcy w 1939 r. przywrócili honorowe obywatelstwo bohatera spod Tannenbergu?
    Z serdecznym pozdrowieniem z Bydgoszczy o wielkopolskim rodowodzie KN

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    szczerze mówiąc nie wiem, czy Niemcy po 1939 roku przywrócili Hindenburgowi obywatelstwo honorowe, ale sądzę, że tak. Czytałem kiedyś wypowiedź Hindenburga po 1919 roku, w której zapowiedział, że nie pogodzi się z niepodległością Polski i że ziemie dawnego zaboru pruskiego powinny wrócić do Niemiec.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Maciej Brzeziński

    OdpowiedzUsuń
  3. Witajcie :)
    To jest coś dla mnie ;) (tu SD ). Hindenburg był wspaniałym strategiem, i jemu tak na prawdę Niemcy zawdzięczają to, że w I wojnie ich oddziały nie zostały rozniesione na carskich bagnetach... Tannenberg uratował tak na prawdę i Niemcy i Austro - Węgry, którym w walce z Rosją się nie wiodło... To wielki człowiek, i warty zapamiętania.... Pozdrawiamy serdecznie (i polecamy nasz nowy wpis beskdzki ;) )

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam :)
    To prawda, Hindenburg był z pewnością jednym z najwybitniejszych wodzów XX wieku. Regularnie czytuje nowe wpisy na Waszym blogu :) Jesteście lepsi od najlepszego przewodnika! A propos, nie myśleliście o wydaniu przewodnika właśnie, albo albumu ze zdjęciami i opisem wszystkich ciekawych miejsc, na Beskidzie Niskim?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń