O
|
statnio
po mieście rozeszła się informacja o planowanej akcji „Goń bolszewika z
pomnika”, której celem jest usunięcie ostatnich pomników i tablic pamiątkowych
poświęconych pamięci działaczy socjalistycznych i komunistycznych w Poznaniu. Na
pierwszy ogień ma pójść tablica upamiętniającą pobyt w mieście Róży Luksemburg,
wiszącą na ścianie kamienicy przy ul. Szamarzewskiego 21. Ten pomysł natchnął
mnie do napisania tekstu o początkach ruchu socjalistycznego w Poznaniu.
Pierwsi
socjaliści w Poznaniu
Początki ruchu robotniczego w stolicy
Wielkopolski wiążą się z pierwszymi wystąpieniami robotników. Pierwszy strajk
poznańskich robotników, konkretnie budowlańców, miał miejsce w 1869 roku. Trzy
lata później strajk ogłosili robotnicy z fabryki Cegielskiego. W tym samych
czasie pojawili się tu pierwsi niemieccy działacze socjalistyczni – Karl Finn i
Otto Kapell. Wkrótce utworzono w Poznaniu filię Ogólnoniemieckiego Robotniczego
Związku Wzajemnej Pomocy. Była to organizacja zdominowana przez Niemców i nie
znalazła szerszego poparcia wśród polskich robotników. Powodem była nieufność
względem Niemców i poczucie solidaryzmu narodowego, wpojonego przez lata przez działaczy
organicznikowskich. Wśród robotników dużymi wpływami cieszyło się duchowieństwo
katolickie, zdecydowanie wrogie wobec socjalizmu, toteż wkrótce związek
zawiesił działalność, a w 1876 roku został formalnie rozwiązany.
Karol Marks i Fryderyk Engels, źródło: Wikimedia. |
W 1875 roku doszło do ważnego wydarzenia
w dziejach niemieckiego ruchu robotniczego. W mieście Gotha doszło do
zjednoczenia dwóch wielkich niemieckich partii robotniczych: założonego w 1863
roku przez Ferdinanda Lassalle Powszechnego Niemieckiego Związku Robotniczego
(Allgemeiner Deutscher Arbeiteverein – ADAV) oraz Socjalistycznej Partii
Robotniczej Niemiec (Sozialdemokratische Arbeiterpartrei Deutschlands – SDAP),
kierowanej przez August Bebla i Wilhelma Liebknechta. Powstała Socjalistyczna
Partia Robotników Niemiec, która w 1890 roku zmieniła nazwę na
Socjaldemokratyczną Partię Niemiec (SPD), istniejącą do dzisiaj. Partia ta
stopniowo łagodziła swoją retorykę, odrzucając ostatecznie rewolucję, jako
drogę do wyzwolenia robotników i budowę społeczeństwa socjalistycznego.
Ferdinand Lassalle, źródło: Wikimedia. |
Opowiadano się za legalną walką na forum parlamentu o poprawę doli robotników i
powszechne prawo wyborcze. Nie były to jednak łatwe czasy dla socjalistów. W
1878 roku z inicjatywy kierującego polityką Niemiec kanclerza Ottona von
Bismarcka, wydano szereg ustaw przeciwko socjalistom. Wielu działaczy trafiło
do więzień i zostało poddanych innym represjom. Pretekstem były zamachy na
życie cesarza Wilhelma I, o które niesłusznie oskarżono socjalistów.
Ustawodawstwo antysocjalistyczne obowiązywało do dymisji Bismarcka w 1890 roku.
August Bebel, źródło: Wikimedia. |
Mimo represji, nie przerywano agitacji
politycznej, którą prowadzono także na gruncie poznańskim. W 1878 roku powstała
w Poznaniu organizacja socjalistyczna „Concordia”, na czele której stanął
przybyły z Wrocławia Wilhelm Friedrich Neubauer. Na wiece przychodzili zarówno
polscy, jak i niemieccy robotnicy, jednakże gorąca atmosfera towarzysząca
wiecom zwróciły uwagę policji. Organizacja przestała istnieć już w tym samym,
1878 roku.
Pierwsi
polscy działacze
Pierwsze organizacje socjalistyczne
zakładane były i kierowane głównie przez Niemców. W latach osiemdziesiątych XIX
stulecia inicjatywa przeszła w ręce polskich działaczy, pochodzących głównie z
ośrodków emigracyjnych ze Szwajcarii i Berlina. W 1881 roku przybyli do
Poznania m.in.: Stanisław Mendelson, Maria Jankowska i Stanisław Padlewski. W
1885 roku zawitał do Poznania początkujący rewolucjonista Marcin Kasprzak, a
którym jeszcze będzie mowa. Od razu zabrano się za ożywioną akcję agitacyjną,
rozdając setki egzemplarzy ulotek propagandowych, przemycając pisma socjalistów
polskich, jak „Przedświt” i „Walka Klas” oraz rozmawiając z robotnikami.
Marcin Kasprzak, źródło: Wikimedia. |
Przed
każdymi wyborami do parlamentu Rzeszy agitacja przybierała na intensywności,
ale efekty były mizerne. Kandydaci socjalistyczni zdobywali tu zaledwie od
kilkudziesięciu do kilkuset głosów. Najlepszy wynik wyborczy w tych czasach uzyskał
kandydat socjalistyczny w 1890 roku, ale zdobył on zaledwie… 2,1% głosów. Warto
jednak dodać, że polscy działacze socjalistyczni domagali się nie tylko poprawy
losu robotników i wzywali do walki „wyzyskiwaczami”, ale także krytykowali
wzrastający ucisk germanizacyjny. Mimo wszystko, nie znajdowali oni szerszego
poparcia wśród polskich robotników. Pamiętajmy, że Wielkopolska była przede
wszystkim regionem rolniczym, a fabryk i robotników było tu stosunkowo
niewiele. Nie da się porównać poznańskiego chociażby z Królestwem Polskim, w
którym koncentrowało się 30% produkcji przemysłowej wielkiego imperium rosyjskiego.
Przypomnijmy sobie Ziemię Obiecaną Reymonta.
Robotnicy polscy głosowali raczej na działaczy organicznikowskich i katolickich,
niż na socjalistów. Agitacja socjalistów rozbijała się o mur stworzony przez
najpoczytniejsze pisma codzienne: „Orędownika”, „Kuriera Poznańskiego” i
„Dziennika Poznańskiego”. Zdecydowanymi przeciwnikami socjalistów byli, jak już
wspomniałem, organicznicy. W jednym z odcinków Najdłuższej wojny nowoczesnej Europy, sędziwy Maksymilian
Jackowski, grany przez Krzysztofa Kowalewskiego, powiedział o socjalistach: to wrogi, dzielą naród. Nie bez
znaczenia były też działania policji przeciw działaczom ruchu robotniczego a i
zdolności konspiracyjne samych socjalistów pozostawiały wiele do życzenia.
Polska
Partia Socjalistyczna zaboru pruskiego
W 1890 roku zniesiono ustawy
antysocjalistyczne i niemiecki ruch robotniczy wyszedł z podziemia. SPD podczas
zjazdu w Erfurcie w 1891 roku uchwaliła nowy program, w którym de facto
odrzucono ideologię marksistowską, przynajmniej w sensie praktycznym. SPD miała
realizować swoje cele na drodze legalnej walki politycznej w parlamencie. W tym
samym czasie doszło do pewnego usamodzielnienia się polskich socjalistów. W
1890 roku powstało w Berlinie Towarzystwo Socjalistów Polskich, a trzy lata
później założono Polską Partię Socjalistyczną zaboru pruskiego. Partia ta
ściśle współpracowała w SPD, ale pod wpływem działaczy PPS w zaborze rosyjskim
(w tym Józefa Piłsudskiego), wysuwano hasła niepodległościowe, choć, póki co,
żądano przede wszystkim autonomii poznańskiego i powrotu języka polskiego do
szkół. Hasła narodowe wysuwane przez PPSzp powodowały stałe napięcia pomiędzy
polskimi socjalistami, a SPD. Ostatecznie w 1913 roku SPD zdecydowała o
całkowitym zerwaniu kontaktów z PPSzp. Głównym powodem tego kroku było
przystąpienie PPSzp do powstałej rok wcześniej z inicjatywy Piłsudskiego,
Komisji Tymczasowej Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych. Niepodległościowa retoryka PPSzp nie przyczyniła się jednak do wzrostu
poparcia dla tej partii w Poznaniu i całej prowincji.
Na drugim biegunie polskiego ruchu
robotniczego w zaborze pruskim znajdowała się lewica internacjonalistyczna,
reprezentowana przez Marcina Kasprzaka, Różę Luksemburg i Józefa Gogowskiego.
Była to formacja będąca w istocie ekspozyturą Socjaldemokracji Królestwa
Polskiego i Litwy w zaborze pruskim. Ta grupa odrzucała idee niepodległości
Polski, uważając, że ziemie polskie są już tak związane gospodarczo z ziemiami
zaborców, że niemożliwe jest zbudowanie nieodległej Polski, a ponadto rojenia o
nieodległości osłabiają tendencje rewolucyjne wśród robotników. Pomimo tego, sprzeciwiali się oni germanizacji. W 1900 roku Róża Luksemburg wydała w
Poznaniu broszurę O obronie narodowości,
w której skrytykowała politykę germanizacyjną państwa niemieckiego. Internacjonaliści
zupełnie jednak nie rozumieli aspiracji narodowościowych Polaków i ich program
okazał się niewypałem.
Róża Luksemburg, źródło: Wikimedia. |
Obie frakcje zwalczały się, ale bywało, że potrafiły też
zawierać porozumienie, głównie przed wyborami. Największy sukces odniósł ruch
socjalistyczny w poznańskim na krótko przed wybuchem I wojny światowej. Kandydat
PPSzb zdobył 10% głosów w wyborach 1912 roku, co i tak nie zmienia faktu, że socjaliści w poznańskim
znajdowali się na marginesie życia politycznego.
Warto wspomnieć jeszcze o najbardziej
spektakularnym środku propagandowym realizowanym przez socjalistów. Mowa tu
oczywiście o obchodach dnia 1 maja. Po raz pierwszy obchodzono to święto w 1891 roku, a
zatem już rok o pierwszym pochodzie na ziemiach polskich, który odbył się w
Warszawie. Organizowano z tej okazji pochody, zebrania, a przede wszystkim
różnobarwne festyny i zabawy taneczne.
Legenda
Marcina Kasprzaka
W okresie PRL władza starała się
udowodnić, że ruch robotniczy w zaborze pruskim miał większe wpływy wśród
tutejszych robotników, niż miało to miejsce w rzeczywistości. Powstawały
książki, artykuły i organizowano konferencje, których celem było ukazanie
tradycji socjalistycznych w poznańskim i rzekomej siły tego ruchu. Trzeba było
znaleźć postać, która najlepiej symbolizowałby ruch robotniczy w Wielkopolsce,
a którz mógł lepiej nadawać się do tego celu, niż Marcin Kasprzak? Urodzony w
1860 roku w Czołowie koło Kórnika, z zawodu był dekarzem, ale pracował też jako
zecer i drukarz. Już w młodości związał się z niemieckim ruchem robotniczym, a
zajmował się głównie przemytem literatury socjalistycznej do Królestwa
Polskiego, agitacją i pracował jako łącznik ośrodków emigracyjnych z
rodzimymi socjalistami. Trafił także do niemieckiego więzienia, z którego udało
mu się uciec. Przez kilka lat mieszkał w Poznaniu pod różnymi adresami. Cieniem
na jego postaci położyły się pogłoski o współpracy z carską tajną policją –
ochraną. Abstrahując od prawdziwości tych pogłosek, trzeba wspomnieć, że
środowisko socjalistów było gruntownie zinfiltrowane przez ochranę, a jej
agentem był ponoć sam Józef Dżugaszwili, lepiej znany później jako Józef
Stalin. Wracając do Kasprzaka, to przeniósł się on do Warszawy i
w 1904 roku zorganizował tam tajną drukarnię, która jednak szybko została
odkryta. Podczas próby aresztowania, zastrzelił i ranił kilku policjantów. Został
za to skazany na śmierć i powieszony na stokach Cytadeli Warszawskiej w 1905
roku. Świetnie nadawał się więc symbol ruchu socjalistycznego w zaborze
pruskim. Władza ludowa robiła wiele, aby rozdmuchać jego kult. W 1951 roku Park
Wilsona przemianowano na Park Kasprzaka. W 1963 roku ustawiono tam pomnik tego
rewolucjonisty, przeniesiony w 1990 roku do Czołowa.
Pomnik Kasprzaka w Czołowie, źródło: Wikimedia. |
W 1965 odsłonięto Pomnik
Powstańców Wielkopolskich w Poznaniu. Na ogromnym obelisku koło figur
powstańców, umieszczono kilka płaskorzeźb, wyobrażających sceny z walk Polaków
z zaborcą pruskim. Jeden z nich przedstawiał oczywiście Kasprzaka, który
znalazł się pomiędzy Dziećmi Wrzesińskimi a Michałem Drzymałą. Kasprzak nie
mogło zabraknąć też w serialu Najdłuższa
wojna nowoczesnej Europy. Do dzisiaj jest on patronem jednej z ulic na
Łazarzu.
Wróćmy na koniec do naszej kontrowersyjnej
Róży Luksemburg. Nie ulega wątpliwości, że była jedną z najwybitniejszych
liderów polskiego i niemieckiego ruchu robotniczego na przełomie XIX i XX wieku.
Sprzeciwiała się co prawda walce o niepodległość Polski, ale także należała do zagorzałych
krytyków Lenina i bolszewików. Nawet po przewrocie październikowym w 1917 roku
w Rosji, niesłusznie nazywanym rewolucją, nie zmieniła zdania na jego temat. W
przeciwieństwie do Lenina, uważała, że rewolucję powinny przeprowadzić masy
robotnicze, a nie partia, jak miało to miejsce w Rosji. Zarzucała Leninowi
tendencje dyktatorskie, co jej zdaniem, było sprzeczne z ideą socjalizmu.
Luksemburg uważała, że nie może być mowy o prawdziwym socjalizmie bez
demokracji, a prawdziwa demokracja może zostać urzeczywistniona tylko w
socjalizmie. Nic dziwnego, że program Róży Luksemburg został odrzucony przez
Lenina. Myślę, że gdyby Luksemburg nie została zamordowana w Berlinie w 1919
roku i pożyła jeszcze kilka lat, z pewnością Stalin umieściłby ją na liście najzagorzalszych „wrogów ludu” i „agentów imperializmu”, obok Trockiego.
Tablica pamiątkowa R. Luksemburg w Poznaniu, źródło: pisarki.wikia.com |
Pamiętając o niewielkiej roli, jaką
odegrali socjaliści w Poznaniu XIX wieku, a także w okresie międzywojennym, nie
należy jednak zupełnie ignorować tego ruchu. Nie wszyscy co prawda, jak
Piłsudski, wysiedli z czerwonego tramwaju
na przystanku „niepodległość”, ale i nie wszyscy byli bolszewikami.
Źródło:
Cz.
Kończal, Marcin Kasprzak – syn ludu
wielkopolskiego, wybitny działacz rewolucyjny, „Kronika Miasta Poznania”,
nr 3, 1962.
M.
Mika, Marcin Kasprzak, bohater rewolucji
z r. 1905 mieszkał w Poznaniu, „Kronika Miasta Poznania”, nr 2, 1949.
L.
Trzeciakowski, Aktywność polityczna
poznaniaków, w: Dzieje Poznania, t. 2
1793 – 1918, praca zbiorowa pod redakcją J. Topolskiego i L.
Trzeciakowskiego, Warszawa 1994.
Świetny artykuł!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy:)
Dzięki :)
UsuńPozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJestem właśnie w trakcie "studiowania" filmu "Najdłuższa Wojna Nowoczesnej Europy". Piszę "studiowania", bo oglądam ten film nie jak leci, ale równolegle zgłębiając wydarzenia historyczne i autentyczne postacie tam się pojawiające.
OdpowiedzUsuńJestem aktualnie na sylwetce Marcina Kasprzaka.
I właśnie dowiaduję się w świetle biografii tego człowieka rzeczy dla mnie szokującej i ciekawej.
Chodzi o aspekt propagandowy Kasprzaka w czasach PRL , o którym wspomina autor. Otóż.
Jestem rodowitym mieszkańcem podpoznańskiego Swarzędza. W latach 76/84 uczęszczałem do szkoły Podstawowej nr 2 przy ul.Polnej 21.
Szkoła to została wybudowana w II połowie lat 50tych będąc kontynuatorką przedowjennego gimnazjum Królowej Jadwigi. I taka nazwe nosiła, kiedy zaczynałem w niej edukację
Jak wspomina autor powyższego artykułu władze PRL w ramach soc-propagandy, w 1977 zmieniły nazwę mojej szkoły na Marcina Kasprzaka. Była z tym związana cała propagandowa heca. Uroczystości, władze lokalne i poznańskie. Obchody, odczyty, wieczornice, akademie na cześć. Lokalne znane Swarzedzkie Fabryki Mebli fundują szkole nowy sztandar. Przed szkołą staje brzydki jan noc pomnik z popiersiem Marcina Kasprzaka. Zorganizowano sporej kubatury "Izbę Pamięci Narodowej", gdzie historia ruchu robotniczego znajdowała poczesne miejsce. Na dodatek nam uczniom wmawiano, że Marcin Kasprzak urodził się... właśnie w Swarzędzu a nie w podkórnickim Czołowie ! Mało tego ówczesne władze wybrały nawet "kultowy dom" w Swarzędzu, gdzie przyszedł na świat i mieszkał w młodości nasz bohater. Były to faktycznie stare żydowskie domostwa z przełomu XIX/XX wieku w bocznych uliczkach blisko swarzędzkiego rynku. Urządzano nam wycieczki do tego domu by utrwalić w nas dumę z tego iż nasze miasto wydało tak znaczącego socjalistę walczącego o prawa ruchu robotniczego.
Dziś właśnie dowiaduję się o całej tej propagandowej mistyfikacji i robieniu z nas baranów, którego doświadczałem jako dziecko i młody człowiek. Rzecz jasna w czasach późniejszych także, żyjąc, dorastając i ucząc się w czasach PRL.Jednak poza stanem wojennym 1981, nie doświadczając tego tak osobiscie i bezpośrednio jak to miało miejsce w przypadku patrona Marcina Kasprzaka.
Nie mniej, ponieważ podlegałem tej manipulacji przez lata święcie wierząc w historyczność podawanych faktów, jestem w swoistym szoku.
Rzecz jasna za moment, przejdę nad tym do porządku dziennego, widząc w tej sytuacji Plus.
Otóż wniosek pocieszający jest taki. Wiedza i dążenie do jej zgłębiania w moim przypadku oraz propagowanie wiedzy i historii przez twórców tego portalu i autora artykułu, jest potwierdzeniem starej prawdy. Wiedza jest rozwojem, jest światłem, które pozwala widzieć świat takim jakim jest w rzeczywistości. Wiedza obala mity, dogmaty i zabobon.
Pozwala żyć w prawdzie. Życząc portalowi sukcesu, pozdrawiam !
Witam, Kasprzak przeniósł się w dzieciństwie do Swarzędza, gdzie ukończył podstawówkę. Podobno mieszkał na Wielkiej Rybackiej 14 (dom przy schodach z rynku nad jezioro). Moim skromnym zdaniem nawet jeżeli ta postać nie jest na czasie, upamiętnienie jej chociaż tablicą w tym rejonie miasta nie musi być niczym złym. W końcu to "tylko" nasza historia!
OdpowiedzUsuń