Strony

niedziela, 19 kwietnia 2015

Wehikuł czasu, czyli Poznań A.D. 1700, część 1

P
o raz kolejny zapraszam Was w podróż wehikułem czasu w przeszłość Poznania. Cofniemy się o 315 lat, czyli do roku 1700. Najpierw sprawdzimy, czym żyła w tym czasie Europa, Rzeczpospolita i sam Poznań, a następnie spotkamy się z kilkoma interesującymi osobami i porozmawiamy sobie z nimi.


Europa w roku 1700
Europa w ostatnim roku siedemnastego wieku, nie należała do najspokojniejszych miejsc pod słońcem, zresztą nadchodzący wiek XVIII, też nie należał do szczególnie pokojowych. Właściwie w kończącym się wieku XVII i rozpoczynającym się za chwilę XVIII stuleciu, nie było nawet jednego roku bez wojny. W roku 1700 i rok później, wybuchły dwa wielkie konflikty zbrojne, które zmieniły radykalnie sytuację na Starym Kontynencie. W 1700 r. Saksonia, Rosja i Dania zawarły przymierze przeciw Szwecji, na tronie której zasiadł młody król Karol XII, lekceważony przez innych monarchów. Wkrótce przekonali się jednak, że młody monarcha dorównuje pod względem waleczności swym wielkim przodkom: Gustawowi II Adolfowi i Karolowi X Gustawowi. 

Karol XII, źródło: Wikimedia.

Karol rozbił najpierw Danię, a później pokonał wojska rosyjskie w bitwie pod Narwą. Kilka lat później najechał Saksonię i zmusił jej księcia, a przy okazji króla Polski Augusta II Mocnego, do rezygnacji z tronu polskiego. Wojna potrwa aż dwadzieścia jeden lat i ostatecznie zakończy klęską Szwecji, kładąc tym samym kres mocarstwowej potęgi tego kraju.

Bitwa pod Narwą w 1700 r., źródło: Wikimedia.

W 1701 r. wybuchła zaś wojna o sukcesję hiszpańską. Bo bezpotomnej śmierci króla Karola II, pretensje do hiszpańskiego tronu wysunęli zarówno Burbonowie, jak i Habsburgowie. Wojna toczyła się pomiędzy sojusznikami Francji i Cesarstwa, a zakończyła w 1714 r. Tron Hiszpanii przypadł ostatecznie księciu Filipowi d’Anjou, wnukowi Ludwika XIV, który został koronowany jako Filip V. Burbonowie zasiadają na tronie hiszpańskim do dzisiaj, choć z przerwami. Jedynym przegranym w tej wojnie, była sama Hiszpania, gdyż strony wojujące podzieliły między siebie europejskie posiadłości tego kraju, co ostatecznie pozbawiło Hiszpanię dawnego znaczenia i pozycji.

We Francji od blisko czterdziestu lat rządzi niepodzielnie Ludwik XIV, „Król-Słońce”, którego absolutystyczne rządy zawarły się w słynnym powiedzeniu: Państwo, to ja, choć w rzeczywistości król nigdy nie wypowiedział tych słów. Francja wysuwa się na czoło mocarstwa europejskich, ale kraj jest zmęczony ciągłymi wojnami, a skarb świeci pustkami. Ludwik XIV rządzi swym wielkim krajem z nowego pałacu w Wersalu, który stanie się wzorcem dla innych monarchów i bogatej arystokracji. 

Ludwik XIV, źródło: Wikimedia.

Anglia z kolei powoli, ale systematycznie buduje swą potęgę na morzu i w koloniach. Nie ma już kraju w Europie, który równałby się z nią pod względem ilości i tonażu okrętów. Za siedem lat Anglia podpisze akt unii ze Szkocją i tak powstanie Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii.

Tymczasem w Europie Środkowej i Wschodniej rodzą się nowe mocarstwa, a znikają stare. Elektor prusko-brandenburski Fryderyk III uzyskał zgodę cesarza na koronację i w 1701 r. koronuje się na króla Prus, jako Fryderyk I. 

Fryderyk I, źródło: Wikimedia.

Prusy powoli stają się liczącym graczem na kontynencie, korzystając m.in.  z osłabienia Rzeczpospolitej. Na południu imperium Habsburgów rozszerza swe panowanie na Bałkany, kosztem Turcji. Zakończona w 1699 r. wojna z Turcją, rozpoczęta odsieczą wiedeńską z 1683 r., daje Habsburgom całość Węgier ze Słowacją, Siedmiogrodem i Chorwacją. Imperium Osmańskie zaczęło się cofać i od tej pory skupia się wyłącznie na obronie swych posiadłości w Europie. Przestaje stanowić już liczącą się siłę i jest kolejnym krajem, który traci mocarstwową potęgę na Starym Kontynencie. Na wschodzie zaś wyrasta kolejne mocarstwo, które zyskuje kosztem starych potęg. Tym krajem jest Rosja, rządzona przez cara Piotra I Wielkiego. Piotr postawił sobie za cel europeizację Rosji i przeprowadza to nie licząc się z kosztami. Symbolem nowej Rosji stanie się wkrótce nowa stolica kraju – Sankt Petersburg.

Car Piotr I Wielki, źródło: Wikimedia.

Rzeczpospolita w roku 1700
Skoro mówimy o państwach, które w XVIII wieku tracą swą dawną pozycję, to nie możemy pominąć Rzeczpospolitej, choć kraj ten uchodzi jeszcze z państwo silne, czego dowodem była zwycięska odsiecz wiedeńska sprzed siedemnastu lat. Po śmierci zwycięscy spod Wiednia, Jana III Sobieskiego w 1696 roku, w walkę o tron zaangażował się francuski arystokrata, książę Conti i elektor saski Fryderyk August I zwany Mocnym, który ostatecznie zdobył koronę, rozpoczynając tym samym epokę saską, niezbyt szczęśliwy okres w dziejach Rzeczpospolitej. Król August II Mocny umyślił sobie zdobyć na Szwedach Inflanty, które chciał przekształcić w dziedziczne księstwo dla siebie i swojej rodziny, aby tym samym zapewnić sobie dziedziczny tron w Rzeczpospolitej i wzmocnić władzę królewską. Zawarł więc sojusz przeciw Szwecji, ale nie jako król Polski, a jedynie jako elektor Saksonii. Rzeczpospolita formalnie nie brała udziału w tej wojnie, choć niestety, wojna toczyła się na jej terytorium i ona też najbardziej na tej wojnie straciła.

August II Mocny, źródło: Wikimedia.

Bardzo złe wieści dochodziły z Litwy. W czasie, o którym mówimy, toczyła się tam krwawa wojna domowa pomiędzy rodem Sapiehów, a pozostałymi rodami magnackimi i średnią szlachtą. Sapiehowie skupili w swych rękach najważniejsze urzędy na Litwie, zamieniając tę prowincję w swój prywatny folwark. W 1700 r. Sapiehowie zostali rozbici w bitwie pod Olkienikami. Rzeczpospolita powoli pogrążała się w anarchii.

Kultura w Europie 1700 r.
Prawdę mówiąc, w roku 1700 działało niewielu twórców o znanych powszechnie nazwiskach. Co oczywiście nie znaczy, że nic się wtedy nie działo. W dziedzinie literatury przychodzą mi do głowy tylko dwaj pisarze z Wysp: Daniel Defoe (1660-1731) i Jonathan Swift (1667-1745). Defoe, jeden z ojców angielskiej powieści, miał za sobą burzliwą młodość, a za swoje zjadliwe satyry trafił nawet do więzienia. Nie mniej na jego najsłynniejszą powieść Robinsona Crusoe, trzeba będzie jeszcze kilka lat poczekać. 

Daniel Defoe, źródło: Wikimedia.

Jonathan Swift z kolei pochodził z Irlandii. Napisał wiele wybitnych satyrycznych powieści, a których najważniejszą i najsławniejszą były Podróże Guliwera.

W dziedzinie sztuk pięknych, dominuje barok. Spośród wielu ówczesnych malarzy, znanych jednak głównie historykom sztuki, na myśl przychodzą mi tylko trzej włoscy artyści: Andrea del Pozzo (1642-1709), Luca Giordano (1634-1705) i Marco Ricci (1676-1730). Pozzo był nie tylko artystą, ale i jezuitą. Jego najsłynniejsze dzieło to fresk Apoteoza św. Ignacego z kościoła św. Ignacego w Rzymie. 

A. del Pozzo, Apoteoza św. Ignacego, źródło: Wikimedia.

Giordano, nadworny malarz króla Hiszpanii Karola II, był niezwykle płodnym twórcą. Namalował ponad 5000 dzieł. 

L. Giordano, Bunt upadłych aniołów, źródło: Wikimedia.

Specjalizował się głownie w tematyce mitologicznej i religijnej. Ricci, rodem z Wenecji, znany jest ze swoich pejzaży i wedut (obraz przedstawiający widok miasta lub jego fragmentu).

M. Ricci, Ludzie pośród ruin, źródło: Wikimedia.

W muzyce króluje Francuz Marc-Antoine Charpentier (1643-1704). Jego słynne Te deum  znamy chyba wszyscy, choć nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. 


Karierę muzyczną i duchowną właśnie zaczyna Antonio Vivaldi (1678-1741), ale upłynie jeszcze kilka lat, zanim świat usłyszy Cztery Pory Roku. Co ciekawe, już za kilka lat świat pozna trójkę wielkich kompozytorów, którzy w 1700 roku mają jeszcze zaledwie po piętnaście lat. Mowa to oczywiście o Domenico Scarlattim (1685-1757), Georgu Friedrichu Händelu (1685-1759) i największym z nich, czyli Janie Sebastianie Bachu (1685-1750). Na razie to jeszcze nastolatkowie, ale za kilkanaście lat podbiją Europę, a ich utwory zyskają nieśmiertelność i staną się symbolem muzyki barokowej.

Poznań w roku 1700
Złoty wiek Poznania zakończył się bezpowrotnie blisko pięćdziesiąt lat przed naszą wizytą. Po „potopie” szwedzkim, miasto było zrujnowane i wyludnione. Wprawdzie podniosło się szybko z ruin i przebudowano je w stylu barokowym, ale dawna świetność należała już do przeszłości. Cały kraj był zrujnowany i złupiony, a to oznaczało upadek handlu, stanowiącego podstawę gospodarki i dobrobytu mieszczan poznańskich. Wsie miejskie leżały w gruzach i były wyludnione skutkiem wojen i częstych epidemii. Jeszcze pod koniec XVII wieku, więcej domostw było opuszczonych, niż zamieszkanych, a to z kolei niekorzystnie odbijało się na stanie kasy miejskiej. Wewnątrz murów przybywało nieruchomości będących w posiadaniu duchowieństwa i szlachty, a więc stanowiące jurydyki nie podlegające prawu miejskiemu, przez co nieobjęte podatkami miejskimi, mimo, że zgodnie z obowiązującym prawem państwowym, właściciele jurydyk powinni płacić podatki na rzecz miasta, w obrębie których się znajdowały. Prawo pozostało martwą literą, mimo procesów, wytyczanych właścicielom jurydyk przez magistrat. Na początku XVIII wieku niemal połowa nieruchomości miejskich, to jurydyki!

Z drugiej strony, druga połowa XVII wieku, to okres bujnego rozwoju architektury w Poznaniu. W tym czasie działa cała plejada wybitnych architektów: Krzysztof Bonadura Starszy, Krzysztof Bonadura Młodszy, Andrea Catenazzi, jego syn Giovanni i brat Giorgio. Prócz tego należy wymienić jeszcze najwybitniejszego z nich, Pompeo Ferrariego. Najważniejszą budowlą, zakończoną w 1701 r. był bezsprzecznie kościół jezuicki św. Stanisława, czyli obecna fara.

Pan wojewoda
Pora złożyć wizytę w Poznaniu w roku 1700, zwiedzić miasto i porozmawiać z kilkoma mieszkańcami. Przebrałem się w strój w epoki, ale tak, aby wyglądać na bogatego szlachcica, bo choć habit nie czyni mnicha, to jednak odpowiedni strój wzbudzał w tamtych czasach szacunek i ułatwiał nawiązanie znajomości. Miałem niezwykłe szczęście, bo okazało się, że udało mi się zastać Stanisława Leszczyńskiego. Ten młody, bo zaledwie dwudziestotrzyletni magnat, już od roku jest wojewodą poznańskim i ma jeszcze przed sobą jeszcze ciekawą, acz burzliwą przyszłość. Pewnie w najśmielszych snach nie przypuszcza, że za pięć lat zostanie… królem Polski. 

Stanisław Leszczyński, źródło: Wikimedia.

Wprawdzie tylko na cztery lata, ale już w 1733 ponownie zostanie wybrany na króla, ale będzie nim tylko trzy lata. Za to czeka go dostatnia i spokojna emerytura, bowiem dokona swych dni jako teść króla Francji i książę Lotaryngii. Jego córka, Maria zostanie bowiem żoną Ludwika XV. Ale nie uprzedzajmy faktów. Na razie pan wojewoda rozpoczyna karierę polityczną i mimo młodego wieku, jest jednym z najbogatszych polskich magnatów, a w dodatku zasiada już w senacie. Czas dzieli pomiędzy Warszawę, Leszno, Poznań i niedawno przebudowany zamek w Rydzynie. Autorem projektu przebudowy był wybitny włoski architekt, Pompeo Ferrari, sprowadzony przez Leszczyńskiego. 

Zamek w Rydzynie, źródło: Wikimedia.
Wojewoda i przyszły król, stanął kwaterą w jednej z kamienic na rynku, gdyż zamek został tylko częściowo odbudowany po zniszczeniach wojennych. Aby zyskać sposobność do szczerej rozmowy z Leszczyńskim, podałem się za dalekiego krewnego jego żony, Katarzyny z Opalińskich, który akurat wrócił z podróży po Europie i nie orientuje się za bardzo w sprawach krajowych. Żona Leszczyńskiego przebywał w Rydzynie, więc nie mogła mnie zdemaskować. Sam wojewoda zaś wracał z Warszawy do domu.

Stanisław Leszczyński z rodziną, źródło: Wikimedia.

Stanisław Leszczyński: Skoroście panie mnogie lata za granicą spędzili i głodniście wieści, tedy wam powiem otwarcie – czarne chmury zbierają się nad Rzeczpospolitą. Król nasz umyślił wojnę za Szwedem zaczynać, choć ledwo przed rokiem pokój z Turkiem zawarlim. Cóż stąd, że sojusz z carem moskiewskim i duńskim królem zawarty, kiedy Szwecja to potęga niezmierzona. Wojska saskie ruszyły już na Rygę, aleć biada nam, jeśli Karol ich pobije i na Rzeczpospolitą ruszy. Król może i podkowy łamie, aleć przecie armat szwedzkich rękoma nie pokruszy. Bardziej on jednakoż niewiastami zajęty nieźli wojskiem. Żona jego Krystyna Eberhardyna nie chciała do Polski przybyć i koronować się, boć luterańskiej wiary wyrzec się odmówiła, ależ król nasz rychło pocieszenie z ramionach licznych kochanek znalazł. Skoroście panie krewniakiem mej żony, tedy szczerze wam powiem, że niepotrzebnieśmy go na króla obrali. Jam był za księciem Conti lubo za synem zmarłego króla Jana, królewiczem Jakubem, aleć August szybszy był, złotem sypnął, panów skaptował, koronę ze skarbca wydobył i królem ostał, tedy cóż ja zrobić mogłem, takoż do jego stronników przystałem. On zaś mnie w podzięce podczaszym wielkim koronnym i wojewodą poznańskim uczynił, aby takoż ród mój sobie pozyskać. Obaczymy tedy, co przyszłość przyniesie.
Zmierzam ja teraz do zamku mego w Rydzynie, który mi pan Ferrari Rzymianin zgotował. Teraz on tu w Poznaniu siedzi i przy kościele ojców jezuitów ostatnie roboty wykonuje. Ja zasię z rzadka w Poznaniu przebywam, boć sprawy w stolicy mnie zatrzymują, tedy mnie o sprawy miasta nie pytajcie. Pójdźcie do ratusza, a jeśli czas znajdziecie, zajdźcie do mnie wieczorem na wieczerzę. Bywajcie zatem.

Podziękowałem panu wojewodzie za rozmowę i zaproszenie. Poszedłem też za jego radą i poszedłem poszukać kolejnych rozmówców, tym razem lepiej od niego orientujących się w poznańskich sprawach.

Ciąg dalszy nastąpi…

4 komentarze:

  1. :), super, czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Ciąg dalszy już w najbliższą niedzielę ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Świetne wehikuł czasu :)!
    Czekamy z niecierpliwością na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Ciąg dalszy idzie trochę jak po grudzie, ale na niedzielę się wyrobię ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń