Jak wiadomo,
szkoły koedukacyjne to stosunkowo młody wynalazek. Wcześniej uważano, że muszą
istnieć oddzielne szkoły dla dziewcząt i chłopców, gdyż jedni i drudzy
potrzebowali zupełnie innej wiedzy i czego innego od nich wymagano. Edukacja
mężczyzny w XIX wieku, prowadziła do ukształtowania przyszłego obywatela,
znającego się na sprawach publicznych, potrafiącego zarobić na utrzymanie
rodziny, w zależności oczywiście od warstwy społecznej, z której się wywodził.
Od kobiet z warstw niższych, wymagano opanowania prac domowych, natomiast
kobieta z wyższych sfer musiała umieć godnie reprezentować męża, oraz posiadać
obycie towarzyskie. Wymagało to od niej nienagannych manier, nieposzlakowanej
reputacji, oraz umiejętności prowadzenia „salonowych rozmów”. Niezbędne po temu
była znajomość języków obcych, zwłaszcza francuskiego, literatury i sztuki.
Mile widziana była umiejętność gry na instrumentach i wyszywania (przypomnijmy
sobie bohaterki powieści Jane Austen).
Mieszkaniec
dziewiętnastowiecznego Poznania płci męskiej, miał do wyboru gimnazjum, szkołę
realną,
seminarium nauczycielskie, lub duchowne. Mógł także wyjechać na uniwersytet. Kwestia edukacji dla kobiet była przez długi czas nieuregulowana. Od XVII wieku córki zamożnych rodzin mieszczańskich mogły pobierać naukę w klasztorze benedyktynek, mieszczącym się w Pałacu Górków. Dziewczęta uczyły się tam religii, pisania i czytania, śpiewu, łaciny i języka francuskiego i robótek ręcznych. W XIX wieku kwestia szkół dla kobiet stawał się coraz bardziej paląca. Zmiany społeczno-ekonomiczne spowodowały konieczność kształcenia córek. W połowie XIX wieku istniało w Poznaniu przez krótki czas kilka szkół dla dziewcząt. Żadna z nich jednak nie przetrwała dłużej, niż kilka lat. W jednej z takich szkół, stworzonych przez Jana Samuela Kaulfussa, nauka trwała 3 lata, podczas której uczennice poznawały języki: polski, niemiecki, francuski, włoski, a także matematykę, kaligrafię, historię, geografię, przyrodę, religię, naukę moralności, estetykę, robótki ręczne, szycie, krawiectwo, rysunki i malarstwo.
seminarium nauczycielskie, lub duchowne. Mógł także wyjechać na uniwersytet. Kwestia edukacji dla kobiet była przez długi czas nieuregulowana. Od XVII wieku córki zamożnych rodzin mieszczańskich mogły pobierać naukę w klasztorze benedyktynek, mieszczącym się w Pałacu Górków. Dziewczęta uczyły się tam religii, pisania i czytania, śpiewu, łaciny i języka francuskiego i robótek ręcznych. W XIX wieku kwestia szkół dla kobiet stawał się coraz bardziej paląca. Zmiany społeczno-ekonomiczne spowodowały konieczność kształcenia córek. W połowie XIX wieku istniało w Poznaniu przez krótki czas kilka szkół dla dziewcząt. Żadna z nich jednak nie przetrwała dłużej, niż kilka lat. W jednej z takich szkół, stworzonych przez Jana Samuela Kaulfussa, nauka trwała 3 lata, podczas której uczennice poznawały języki: polski, niemiecki, francuski, włoski, a także matematykę, kaligrafię, historię, geografię, przyrodę, religię, naukę moralności, estetykę, robótki ręczne, szycie, krawiectwo, rysunki i malarstwo.
Przełomem było
powstanie w 1830 roku, szkoły Ludwiki. Została ona założona pod patronatem żony
księcia Antoniego Radziwiłła, pruskiej księżniczki, Luizy (Ludwiki) z Hohenzollernów.
Księżna Ludwika z Hohenzollernów Radziwiłł. Źródło: Wikimedia. |
Po kasacie zakonu bernardynek, siedzibą szkoły został Pałac Górków. W statucie napisano
m. in.: Uczennice od elementarnych
począwszy nauk, wszystkie mają wiadomości i zręczności, jakie zwykle od
przedmiotów w publicznych szkołach dawanych należą. Wykształcenie ich takie być
powinno, jakiego się po panience piętnastoletniej do stanów oświeceńszych
należącej spodziewać wypada. Szkoła Ludwiki funkcjonowała przez szereg lat
jako fundacja, a w 1873 roku, została upaństwowiona, przetrwała jednak aż do
1919 roku. Ciekawą inicjatywą była próba utworzenia prywatnej, średniej szkoły
dla dziewcząt w 1840 roku przez znaną pisarkę i pionierkę ruchu
emancypacyjnego, Julię Molińską. Pani Julia była zwolenniczką wyzwolenia kobiet
i postępu społecznego. Swoje uczennice chciała wychować na światłe obywatelki,
świadome swojej wartości (Julia Molińska to bardzo interesująca postać, więc
obiecuję napisać o niej więcej w przyszłości). Szkoła jednak istniała tylko
kilka miesięcy. Rewolucyjne poglądy pani Julii nie spodobały się
przedstawicielom poznańskiej elity, a sama pani Molińska uchodziła za osobę
mocno kontrowersyjną. Nikt nie chciał posyłać do niej swoich córek, gdyż
obawiano się, że ona z tych dziewcząt
porobi wariatki.
Dużą rolę w
edukacji poznanianek, odegrała istniejąca od 1815 roku pensja Tekli Herwigowej,
przekształcona w 1848 roku w szkołę średnią. Przez długi czas szkołą kierował
Marceli Motty (filozof, przyjaciel i szwagier Hipolita Cegielskiego).
Marceli Motty. Źródło: Wikimedia. |
W 1908
roku władze pruskie zamknęły tę instytucję. Dużym prestiżem cieszyła się szkoła
średnia, utworzona w 1850 roku przez Bronisławę Zawadzką, a przejęta w 1857
roku przez wdowę po Ewaryście Estkowskim, Antoninę. W 1905 roku, zakład ten
został również zamknięty. W 1871 roku, swoją szkołę utworzyła Anastazja Warnke.
Władze również i ją chciały zamknąć, jednak gwałtowny sprzeciw ludności
polskiej spowodował, że zakład przetrwał, ale został zmieniony na szkołę
niemiecką, utrzymano jednak jej katolicki charakter. Szkoły dla dziewcząt
prowadziły też zakony żeńskie: urszulanki i siostry Sacre Coeur (sercanki).
Nauka w szkołach
dla dziewcząt była bardzo kosztowana, stąd uczęszczały tam tylko panny z
bogatych domów, córki arystokratów, zamożnych mieszczan, bogatej inteligencji. Antonina
Estkowska, wymagała od pensjonarek pochodzących spoza Poznania, dodatkowo tzw.
wyprawki szkolnej, na którą składały się: 6
koszul białych płóciennych, 6 par majtek białych z koronkami, 6 kaftaników z
koronką do spania, 6 staniczków z płótna, 2 halki z płótna, 6 ręczników
płóciennych, 6 par pończoch, 1 para bucików sznurowanych wysokich, 1 para
pantofli na obcasie, 1 para pantofli lekkich, 2 granatowe mundurki z
marynarskimi kołnierzami i spódnicami, 1 płaszcz, 1 kapelusz, 2 pary rękawiczek
skórkowych, 1 kołdra, 1 pierzynka, 1 poduszka, 6 poszew na kołdrę, 6 poszewek,
6 prześcieradeł, 6 serwet stołowych, 2 obrusy, 1 kółko z nazwiskiem na
serwetki, 2 komplety sztućców, 1 teczka skórzana do książek, 1 książka do
nabożeństwa, przybory do szycia, mycia, korespondencji, przybory szkolne, zeszyty
i książki.
Za najbardziej
ekskluzywną uchodziła szkoła sióstr Sacre Coeur, do której uczęszczały głównie
córki ziemian i arystokratów. Wśród mieszczan i inteligencji Poznania, uczelnia
ta nie była zbyt popularna, ze względu na panujący tam konserwatyzm i
bigoterię, lecz snobizm matek nakazywał, żeby posłać córkę do szkoły, w której
uczy się hrabianka ta i ta albo baronówna ta i owa. Nauka trwała różnie, w
zależności od rodzaju szkoły. Uczono się w nich od 3 do 9 lat. Przyjmowano
dziewczynki w wieku 6 – 16 lat. Liczba uczennic wahała się od ok. 30 do ponad
300. W szkołach uczyły się Polski, Niemki i Żydówki, żadna narodowość nie była
dyskryminowana.
Duży nacisk w
procesie nauczania położono na naukę języków, jak: polskiego, niemieckiego,
angielskiego, francuskiego, czasami i włoskiego. Starano się także rozwijać
wrodzone talenty. Wiele uwagi poświęcano nauce rysunków i malarstwa, śpiewu,
gry na instrumentach. Poziom szkół dla dziewcząt był wysoki. W 1832 roku,
podczas publicznego egzaminu uczennic szkoły Ludwiki, władze były pod tak
wielkim wrażeniem ich wiedzy, że uznały, iż tak wysoki zasób wiedzy nie jest
dziewczętom potrzebny i nakazano obniżyć wymagania. Ważna była nauka moralności
i poczucia estetyki, w końcu rodzice posyłali córki nie tylko po to, aby
zdobywały wiedzę, ale także aby zapewnić im właściwą opiekę wychowawczą. Na
pensjach panowały surowe zasady, dziewczęta trzymane były w karbach. Nie do
pomyślenia było wychodzenie do miasta bez opieki rodziców, służącej, lub
wychowawczyni. O przyjmowaniu adoratorów oczywiście mowy być nie mogło.
Zdarzały się jednak czasem ucieczki dziewczyn z ukochanym, ale każde takie
wydarzenie wywoływało skandal i narażało na szwank reputację szkoły.
Dawna szkoła dla dziewcząt, obecnie Szkoła Podstawowa nr 36 przy ulicy Słowackiego. Źródło: Wikimedia. |
Po ukończeniu
pensji, większość dziewczyn nie kontynuowała już nauki, tylko nieliczne
decydowały się dalsze studia. Pensje były zakładami tylko dla panien z
zamożnych domów. Dziewczęta z uboższych rodzin kształciły się niekiedy w
szkołach gospodarstwa domowego.
Źródło:
Maria i Lech Trzeciakowscy, W dziewiętnastowiecznym Poznaniu.
Życie codzienne miasta 1815 – 1914, Poznań 1982.
Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuńAktualnie oferta edukacyjna jest bardzo szeroka. Gdyby ktoś szukał kreatywnego i ekscytującego kierunku studiów to warto rozważyć wzornictwo na https://wseiz.pl/uczelnia/wydzial-architektury/wzornictwo-i-stopnia/ .Skupiając się na projektowaniu i komunikacji wizualnej, nauczyć się można tworzyć i prezentować innowacyjne pomysły.
OdpowiedzUsuń