Mimo, że
początki teatru sięgają starożytnej Grecji, to aktor jako zawód, zaistniał
dopiero w wieku XVI w Anglii. Przez wiele wieków jednak, aktorstwo uważano za
profesję godną pogardy. Teatr jako taki, cieszył się ogromną popularnością,
zwłaszcza wśród warstw wyższych, ale grających na scenie uważano za ludzi o co
najmniej wątpliwej kondycji moralnej. Aktorzy byli przedstawiani jako włóczędzy
i błaźni, przesiadujący przez większość dnia w karczmach i domach publicznych,
gdzie oddawali się rozpuście i pijaństwu. Aktorki zaś uważano za kobiety
niewiele lepsze od prostytutek. Przysłowiowe stały się „zabawy” młodych
arystokratów i innej „złotej młodzieży” z aktorkami i baletnicami. Żaden
szanujący się ojciec rodziny nie wydałby dobrowolnie córki za aktora, a syna za
aktorkę. Przyczyniły się do tego wydatnie Kościoły i to zarówno protestanckie,
jak i katolicki. Duchowni za jedyne sztuki, godne chrześcijanina, uważali
widowiska
o charakterze religijnym, jak pasje czy jasełka. Inne, świeckie sztuki, uważano za frywolne i grzeszne, a występujących w nich aktorach za ludzi pławiących się w grzechu.
o charakterze religijnym, jak pasje czy jasełka. Inne, świeckie sztuki, uważano za frywolne i grzeszne, a występujących w nich aktorach za ludzi pławiących się w grzechu.
Modrzejewska na portrecie z 1880 r., źródło: Wikimedia. |
Dopiero wiek XIX
przyniósł rehabilitację zawodu aktorskiego. Teatr zaczęto postrzegać nie tylko
jako miejsce, gdzie się chodziło dla rozrywki, ale również jako świątynie
sztuki. Do tej pory główną widownię w teatrach stanowiła szlachta i
arystokracja, która nie ograniczała się tylko do oglądania spektakli, ale także
traktowała teatry jako miejsce spotkań towarzyskich. Do dobrego tonu należało
wykupienie loży. Od XIX wieku, coraz więcej przedstawicieli burżuazji i
inteligencji zaczęło uczęszczać do teatrów, przez co teatr stał się częścią
nowej kultury masowej. Obok tradycyjnych dramatów, oper i baletów, coraz
większym wzięciem, zwłaszcza wśród mieszczan, cieszył się lżejszy repertuar,
jak operetki, rewie i variétés. Po raz pierwszy w dziejach teatru, pojawił się
kult wybitnych aktorów i aktorek. Wykonawcy, cieszący się uznaniem ze strony
publiczności, stawali się bożyszczami tłumów. Publiczność dzieliła się na
zwolenników jednego lub drugiego aktora, dyrektorzy zabiegali o występy
„gwiazd” w swoich teatrach, gdyż to gwarantowało zwiększoną sprzedaż biletów. Wielką
sławą cieszyły się w Europie takie gwiazdy, jak Sara Siddons, John Philip
Kemble, czy legendarna Sarah Bernhardt. W teatrach na ziemiach polskich
królowały: Helena Modrzejewska, Antonina Hoffman, Wincenty Rapacki, czy
Bolesław Leszczyński. Oczywiście to tylko część z „wielkich” świata teatru tamtych czasów. Prasa
zaś lubowała się pisaniem o życiu prywatnym ulubieńców publiczności. Tak
narodził się kult artystów sceny, który doskonale znamy z naszych czasów. Dziś
jednak, aby aktor zdobył sławę, to choćby był znakomity, nie może ograniczać
się tylko do teatrów. Konieczne są rolę w filmach lub serialach, ale wróćmy do
„pięknego wieku XIX”.
Modrzejewska jako Ofelia w "Hamlecie", źródło: Wikimedia. |
Helena
Modrzejewska (1840 – 1909), jest uważana za najwybitniejszą aktorkę polską XIX
wieku, a także za jedną z najpiękniejszych kobiet tamtych czasów. Zadebiutowała
w 1862 roku we Lwowie, występowała także początkowo w Stanisławowie i
Czerniowicach. Sławę przyniosły jej występy w teatrach krakowskich i
warszawskich. Znana było również ze swej działalności w organizacjach
zrzeszających emancypantki. W 1876 roku, będąc w szczytu sławy, wyjechała do
Stanów Zjednoczonych, gdzie wkrótce podbiła serca amerykańskiej publiczności,
występując jako Helena Modjeska. W 1883 roku, przyjęła obywatelstwo
amerykańskie, a Polacy, co tu dużo mówić, pękali z dumy, że ich rodaczka jest
tak znana w szerokim świecie, tym bardziej, że była bardzo przywiązana do
polskości, co podkreślała przy każdej sposobności. Często jednak przyjeżdżała występować
na polskich scenach, z wyjątkiem zaboru rosyjskiego, gdyż miała zakaz przyjazdu
na Rosji ze względu na krytyczne wypowiedzi pod adresem caratu. Modrzejewska
zmarła w 1909 roku w Kalifornii, ale jej zwłoki sprowadzono do Krakowa i
pochowano na cmentarzu Rakowickim.
Modrzejewska
zagrała ponad 260 ról, specjalizując się w rolach tragicznych i
szekspirowskich. Do legendy przeszły jej kreacje Julii, Ofelii, Lady Makbet,
czy też Marii Stuart. Rozpropagowała twórczość Szekspira w Polsce. Tajemnicą
jej sukcesów były pasja, z jaką podchodziła do gry. Do każdej roli
przygotowywała się niezwykle pieczołowicie. Była perfekcjonistką, dbającą o
każdy szczegół. Starała się wczuć w sytuację postaci, którą grała. Miała przy
tym niezrównany głos, mimikę i gest. Przygotowując się do roli Julii na
przykład, robiła próby w parku i na cmentarzu. Sam też projektowała kostiumy.
Sporo czytała o realiach epok historycznych, w jakich toczyła się akcja sztuk,
w których występowała.
Modrzejewska jako Maria Stuart, źródło: Wikimedia. |
Modrzejewska po
raz pierwszy wystąpiła w Poznaniu w 1866 roku, jeszcze nie jako gwiazda, a aktorka
krakowskiego teatru Koźmiana. Wówczas poznała swojego późniejszego męża, Karola
Chłapowskiego. Tak opisuje moment poznania Chłapowskiego w swoich pamiętnikach:
Siedział w drugim rzędzie lóż, blisko
sceny, oparty o balustradę, z brodą spoczywającą na rękach, wpatrzony w scenę.
Jego ruchoma twarz, o nieco sarkastycznym uśmiechu, wyrażała zrozumienie dla
każdego słowa grających aktorów i teraz zwróciła moją uwagę. W roku następnym
także gościła w Poznaniu z teatrem Koźmiana. W trakcie trzeciej wizyty, w 1868
roku z tym samym teatrem, wystąpiła w 38 wieczorach, w 35 różnych rolach, w tym
przygotowała premierową rolę szekspirowskiej Julii. Tak o niej pisał Józef
Szczublewski Arystokracja zjechała na to
z połowy Wielkopolski, była przy narodzinach największej polskiej Julii. Kolejny jej występ w Poznaniu miał miejsce w
1880 roku, w otwartym pięć lat wcześniej, Teatrze Polskim.
Teatr Polski w Poznaniu, źródło: Wikimedia. |
Była już wówczas
aktorką o międzynarodowej sławie. Swój dochód w występów przeznaczyła w całości
na fundusz imienia Kraszewskiego, uruchomiony na potrzeby Teatru Polskiego.
Sukces był ogromny. Wyprzedano wszystkie bilety, mimo, że były droższe, niż
normalnie. Owacjom i wyrazom hołdów nie było końca. Dyrektor, Franciszek
Dobrowolski, błagał ją o dodatkowe spektakle. Kolejne występy miały miejsce w
latach: 1890 i 1895. Modrzejewską nazwano „wielką księżną Wielkopolski”,
„monarchinią”, „wielce panującą”. Po raz ostatni wielka aktorka wystąpiła w
stolicy Wielkopolski w 1903 roku. Sukces
był równie wielki, jak wcześniejsze. Podczas jednego ze spektakli, rzucono na
scenę 280 bukietów kwiatów!
Teatr poznański
był wówczas zaledwie prowincjonalną sceną, a samo miasto tylko etapem w drodze
do innych, znacznie większych i sławniejszych miast, tym bardziej należy się
cieszyć, że Modrzejewska zdecydowała się tu występować. Poznaniacy to docenili,
hołubiąc ją jako królową sceny. Z Wielkopolską zaś związana była przede
wszystkim przez osobę męża – Karola Chłapowskiego. Leżał jej też zapewne na
sercu los Teatru Polskiego, jak sceny narodowej, którą wspierała.
Źródło:
D. Ratajczakowa, „Gwiazdy nad nami rządzą naszą duszą” (Król
Lear), w: Uśmiech Melpomeny,
„Kronika Miasta Poznania”, nr 3, 2000.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz