Źródłem dochodów
Poznania w okresie średniowiecznym i nowożytnym, oprócz rzemiosła i handlu,
były wsie i folwarki miejskie. Przywilej lokacyjny wymienił z nazwy kilkanaście
wsi, których książę Przemysł I nadał Poznaniowi. Były to m. in.: Rataje,
Żegrze, Jeżyce, Wierzbice (Wilda), Dębiec, Luboń, Górczyn, Winiary, Niestachów
(Sołacz), Piątkowo, Umultowo, a także folwarki: Bnin i Szeląg. Mieszkańcy wsi
miejskich byli zobowiązani odpracowywać pańszczyznę płacić zwyczajowe czynsze i
od czasu do czasu sprzątać ulice Poznania i wywozić stamtąd nieczystości. Chłopi,
rzecz jasna zaopatrywali miasto w żywność, w zamian za to podlegali prawu
miejskiemu i znajdowali się po opieką rady miejskiej. Wsiami miejskimi
zarządzali szafarze, wybierani corocznie z grona rady miejskiej. Szafarze
zajmowali się zarządzaniem gospodarką wsi, zatrudniali w razie potrzeby
pracowników najemnych, rozstrzygali spory, byli obecni przy spisywaniu umów
kupna-sprzedaży i sporządzaniu testamentów. Mianowali także wójta i ławnika dla
każdej wsi.
Miasto dbało o
swoje wsie i folwarki. Od dobrobytu chłopów mieszkających i pracujących tam
zależał w dużej mierze dobrobyt całego Poznania. Najbogatsza wsią w okresie
nowożytnym, była Wilda. Nic więc
dziwnego, że epidemie, pożary i działania wojenne, który powodowały zniszczenia i wyludnienia wsi miejskich, były bardzo odczuwalne w samym mieście. Tak było na początku XVIII wieku. Wojna ze Szwecją i kilkuletnia okupacja miasta przez Szwedów, a także przemarsze wojsk polskich, rosyjskich i saskich, spowodowały zniszczenia na niespotykaną do tej pory skalę. Zniszczeniom wojennym towarzyszyły epidemie, który zdziesiątkowały ludność wiejską. Miasto zaś, samo zrujnowane, nie posiadało pieniędzy na odbudowanie wsi. Wobec powyższego postanowiono folwarki wydzierżawić. Nadal jednak brakowało rąk do pracy. Pozostała więc tylko jedna możliwość – sprowadzić osadników.
dziwnego, że epidemie, pożary i działania wojenne, który powodowały zniszczenia i wyludnienia wsi miejskich, były bardzo odczuwalne w samym mieście. Tak było na początku XVIII wieku. Wojna ze Szwecją i kilkuletnia okupacja miasta przez Szwedów, a także przemarsze wojsk polskich, rosyjskich i saskich, spowodowały zniszczenia na niespotykaną do tej pory skalę. Zniszczeniom wojennym towarzyszyły epidemie, który zdziesiątkowały ludność wiejską. Miasto zaś, samo zrujnowane, nie posiadało pieniędzy na odbudowanie wsi. Wobec powyższego postanowiono folwarki wydzierżawić. Nadal jednak brakowało rąk do pracy. Pozostała więc tylko jedna możliwość – sprowadzić osadników.
Wybór padł na
osadników z Niemiec, znanych z oszczędności, gospodarności i pracowitości. Król
August II Mocny zgodził się na sprowadzenie osadników, pod jednym wszakże
warunkiem, że będą oni katolikami. Postanowiono sprowadzić ich z okolic Bambergu we Frankonii.
Herb miasta Bamberg. Źródło: Wikimedia. |
Dlaczego wybrano akurat mieszkańców
Bambergu? Istnieją dwie tradycje. Według pierwszej, w 1708 roku sługa jakiegoś
kupca poznańskiego w czasie odbywanej właśnie podróży, dotarł do Bambergu, gdzie zauważył znaczne przeludnienie tamtejszych wsi. Po powrocie do
Poznania, zaproponował wysłanie przez rade miejską odezwy z zaproszeniem do
osiedlania się w okolicach Poznania do tego właśnie, frankońskiego miasta. Rada
dała się przekonać i taką odezwę wysłała. Według drugiej tradycji, biskup
poznański, Bartłomiej Tarło, bawił w gościnie u biskupa bamberskiego. podczas
tej wizyty zwiedził okolice miasta, podziwiając kwitnące gospodarstwa wiejskie.
Po powrocie do swojej diecezji, wskazał rajcom Bamberg, jako miasto, z którego
można będzie pozyskać osadników. Powodem przyjazdu osadników bamberskich, było
prawdopodobnie przeludnienie tamtejszych wsi.
Katedra w Bambergu. Źródło: Wikimedia. |
Pamiętać jednak
wszakże należy, że chłopi spod Bambergu, to tylko część osadników, która
odpowiedziała pozytywnie na zaproszenie rady. Dość liczna grupa przybyła także
z Wirtembergii, Szwabii, Prus Wschodnich i Śląska. Wszystkich jednak określono
mianem „Bambrzy”. Przybyli oni w kilku falach i stopniowo zasiedlili część
podpoznańskich wsi:
1719 – zasiedlono Luboń,
1730 – zasiedlono Dębiec i Bonin,
1746 i 1747 – zasiedlono Rataje i
Wildę,
1750–1753 – zasiedlono Jeżyce i
Górczyn.
Ocenia się, iż w
tych latach przybyło do Poznania mniej więcej 90 rodzin, co odpowiada 400 – 500
osobom. Ostatnio pojawiły się jednak hipotezy, że mogło ich być znacznie
więcej. Podaje się liczbę nawet 900 osób.
Bamberki w strojach ludowych podczas procesji Bożego Ciała. Źródło: Wikimedia. |
Osadnicy byli
ludźmi wolnymi. Otrzymali działki ziemi, z których płacili czynsze, ale nie
odrabiali pańszczyzny, jednakże przez kilka lat byli z czynszów zwolnieni.
Ponadto dostali ziarno pod zasiew i drewno pod budowę domów. Zobowiązani byli
do solidnego prowadzenia gospodarstwa, nie mogli odstępować ziemi, zaciągać
pożyczek pod jej zastaw. Ustrój prawny wsi pozostał niezmieniony.
Osadnicy szybko
zaaklimatyzowali się w swojej nowej ojczyźnie. Odbudowali wsie i szybko
podnieśli z ruin gospodarkę wiejską. Fakt, że byli katolikami znacznie ułatwiło
i przyśpieszyło ich polonizację.
Dziś tylko niemiecko brzmiące nazwiska
niektórych „rdzennych” mieszkańców stolicy Wielkopolski, sugeruje ich
bamberskie pochodzenie. Zachowali jednak
swoje barwne stroje i niektóre tradycje.
Źródło:
Maria Paradowska, Bambrzy. Mieszkańcy dawnych wsi miasta
Poznania, Poznań 1998.
Bardzo dziękuję za ten wpis. Z pochodzenia jestem Babmberką, choć wiem o tym dopiero dziś. Zaczynam zbierać wszystkie informacje na ten temat, zatem to co Pan napisał, jest dla mnie ważne. Również jestem fanką historii Poznania, choć moje korzenie także tkwią bardzo głęboko na wschodzie Polski, dziś już nie Polski :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ten wpis. Z pochodzenia jestem Babmberką, choć wiem o tym dopiero dziś. Zaczynam zbierać wszystkie informacje na ten temat, zatem to co Pan napisał, jest dla mnie ważne. Również jestem fanką historii Poznania, choć moje korzenie także tkwią bardzo głęboko na wschodzie Polski, dziś już nie Polski :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo z miłe słowa. Polecam książkę Marii Parandowskiej "Bambrzy. Mieszkańcy dawnych wsi miasta Poznania".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Maciej Brzeziński
Książkę pani Profesor przeczytałam już dwa lata temu :), ale dalej zbieram informację. Kolejnym krokiem będzie pewnie Towarzystwo Bambrów Poznańskich :). Również mieszkam na Ratajach, ale mam koty a nie psa, zatem na spacerach jeszcze się nie spotkaliśmy ;) Pozdrawiam, Agata Karłowicz
OdpowiedzUsuń