Trudy codziennej
pracy mieszkańców Poznania w okresie renesansu, przeplatały się z okresami świąt,
karnawału, jarmarków i wydarzeń specjalnych, jakie miały miejsce tylko raz na
kilka lat. Choć tematem tego artykuł jest średniowieczny Poznań, to wiele z
omawianych poniżej rozrywek, istniało także w innych okresach bogatej
przeszłości stolicy Wielkopolski.
Rytm dni
świątecznych wyznaczał kalendarz kościelny. Karnawał zaczynał się po świętach
Bożego Narodzenia, a więc de facto otwierał nowy rok kalendarzowy. Następował
wówczas prawdziwy wybuch radości i zabaw.
Źródło: Wikimedia. |
Bawiono się na ogół w domach
prywatnych, rzadziej publicznie. W tym czasie organizowano także hucznie
obchodzone wesela. Nie ma się co dziwić poznaniakom, skoro karnawał przypadał
po surowo przestrzeganym okresie adwentu. W karnawale uczniowie akademii
Lubrańskiego i kolegium jezuickiego
urządzali widowiska sceniczne, głównie o charakterze religijnym, które oglądała szlachta i bogaci mieszczanie. Ponadto żacy od święta Trzech Króli, chodzili po domach z jasełkami, zabawiając mieszkańców śpiewami i recytacją wierszy. Okoliczni proboszczowie chodzili do swoich parafian „po kolędzie”, co także było okazją do wystawnych przyjęć. Gospody roiły się od gości, którzy lubili sobie wypić, a także zagrać w kości lub karty. Miejscowe domy publiczne również nie narzekały na brak klientów. Tańcom, zabawom i biesiadom kres kładł okres wielkiego postu, jeszcze surowiej przestrzegany, niż adwent.
urządzali widowiska sceniczne, głównie o charakterze religijnym, które oglądała szlachta i bogaci mieszczanie. Ponadto żacy od święta Trzech Króli, chodzili po domach z jasełkami, zabawiając mieszkańców śpiewami i recytacją wierszy. Okoliczni proboszczowie chodzili do swoich parafian „po kolędzie”, co także było okazją do wystawnych przyjęć. Gospody roiły się od gości, którzy lubili sobie wypić, a także zagrać w kości lub karty. Miejscowe domy publiczne również nie narzekały na brak klientów. Tańcom, zabawom i biesiadom kres kładł okres wielkiego postu, jeszcze surowiej przestrzegany, niż adwent.
Nowy czas zabaw
otwierał okres Wielkanocy. Oprócz uczestnictwa z nabożeństwach, urządzano także
zabawy i biesiady. Często dochodziło jednak do wszelkiego typu wybryków. Powodem
było zbyt częste zaglądanie do kieliszków, czy raczej szklanic i pucharów.
Podpita szlachta szukała guza, prowokując mieszczan, a ci nie pozostawali
dłużni. Niejednokrotnie ktoś stracił oko lub ucho. Winni utarczek trzeźwieli
potem zamknięci w podziemiach ratusza lub w celach bram miejskich.
Od Zielonych
Świątek bractwo kurkowe zaczynało strzelanie do kura. Członkowie bractwa
ćwiczyli się w strzelaniu z kuszy i broni palnej, oraz organizowali turniej
strzelecki. Można było ćwiczyć strzelanie a przy okazji wziąść udział w
sportowej rywalizacji. Król Zygmunt August chcąc pobudzić braci kurkowych do
ćwiczeń strzeleckich, zwolnił zwycięzcę turnieju z wszelkich opłat na rzecz
miasta i państwa z wyjątkiem cła, na okres jednego roku.
Pisząc o
rozrywkach w ówczesnym Poznaniu nie da się pominąć dość makabrycznych widowisk,
jakimi były publiczne egzekucje. Mieszczaństwo lubowało się w tego typu
„przedstawieniach”. Służyły one ku przestrodze potencjalnych złoczyńców, ale
także dodatkowo upokarzały skazańca. Do mniejszych kar należało obcięcie uszu,
palców lub chłosta, czy piętnowanie gorącym żelazem. Kary tego typu wymierzano
pod pręgierzem koło ratusza, natomiast miejska szubienica znajdowała się w
pobliżu dzisiejszej Dolnej Wildy.
Pręgierz poznański. Źródło: Wikimedia. |
Mieszkańcy Poznania nie mogli zaiste narzekać
na brak tego typu atrakcji. Kroniki miejskie donoszą o wielu najróżniejszych
egzekucjach, mniej lub bardziej brutalnych. Pozwolę sobie przytoczyć kilka
przykładów. W 1544 roku zakopano żywcem i przebito palem pewną mieszczkę za
zamordowanie córki i pasierbicy. W 1546 roku szlachcic, Maciej Smuszewski
został ścięty za kradzież konia i zlekceważenie urzędu gdyż nie stawił się do
sądu, mimo, że był wzywany. W 1548 roku Andrzej Osiłowski z Wilczyna za
zamordowanie swego pana i krewnego, Macieja Lewina był szarpany rozpalonymi
kleszczami na czterech rogach rynku, a następnie poćwiartowany. W 1558 roku
utopiono w Warcie Anną z Kostrzyna za wielkie kradzieże. Nijakiemu Wojciechowi
z Osiecznej ucięto prawą rękę za przynależność do bandy grasującej na drogach.
W 1564 roku pewna mieszczka z ul. Wrocławskiej oblała pomyjami wojewodzinę, za
co została skazana na chłostę i dożywotnie wygnanie z miasta. W 1599 roku
ścięto szlachciców: Andrzeja Krzesińskiego i Feliksa Gnińskiego za najście domu
na przedmieściu św. Marcina i zgwałcenie kilku kobiet. To oczywiście tylko
kilka wybranych przykładów z kronik kryminalnych szesnastowiecznego Poznania.
Oprócz
powtarzalnych co roku uroczystości i zabaw związanych z karnawałem, weselami,
strzelaniem do kurka, czy też publicznymi egzekucjami, co kilka lub kilkanaście
lat zdarzały się wydarzenia niezwykłe i niepowtarzalne, gromadzące
zaciekawionych mieszczan. Takimi wydarzeniami były np. wizyty królów, przedstawicieli
rodzin panujących, zjazdy szlachty i duchowieństwa, ingresy biskupów i
spotkania dyplomatów. W 1513 roku do Poznania przyjechał król Zygmunt I Stary
wraz z królową Barbarą. W 1536 roku bawił w Poznaniu na zaproszenie Łukasza
Górki książę pruski, Albrecht Hohenzollern. W 1545 roku zmarła żona Andrzeja
Górki, znana z dobroczynności. Mąż polecił przez pół roku odprawiać nabożeństwa
przed zabalsamowanymi zwłokami żony, oraz hojnie rozdawał biednym jałmużnę. W
1574 roku uroczyście witano w Poznaniu króla Henryka Walezego.
Henryk Walezy. Źródło: Wikimedia. |
Udekorowano z
tej okazji miasto, wyremontowano wiele budynków, a uczniowie szkoły jezuickiej
przygotowali wielkie widowisko.
Życie poznaniaków
w szesnastym wieku nie było więc tak jednostajne, jak by się na pierwszy rzut
oka wydawało. Mieszczaństwo potrafiło wykorzystać liczne okazje do dobrej
zabawy. Publiczne egzekucje, choć dziś wydają się makabryczne, w tamtych
czasach uznawano za swego rodzaju ciekawe widowisko. Wizyty możnych tego świata
dawały kontakt z wielkim światem i podnosiły rangę Poznania a arenie polskiej i
międzynarodowej.
Źródło:
Dzieje Poznania, Tom 1, do roku 1793, praca zbiorowa pod redakcją Jerzego Topolskiego,
Warszawa – Poznań 1988.
Zygmunt Boras, Lech Trzeciakowski, W dawnym Poznaniu. Fakty i wydarzenia z
dziejów miasta do roku 1918, Poznań 1971.
Renesans to już nowożytność, o ile się orientuję. ;D Bardzo przydatny post.
OdpowiedzUsuń