Strony

środa, 28 marca 2018

Wielkanoc na wielkopolskiej wsi w drugiej połowie XIX stulecia

Ś
więta wielkanocne nie cieszą się co prawda taką sympatią, jak Boże Narodzenie, choć Wielkanoc to najważniejsze święto w kalendarzu liturgicznym. Niemniej w kwestiach obrzędów i tradycji ludowych, Wielkanoc wcale nie ustępuje Bożemu Narodzeniu, a może nawet je przewyższa.

Już jakiś czas temu, bo w 2012 r., opublikowałem na „Poznańskich Historiach” dwuczęściowy tekst pt. „Palmy, zajączek i dyngus, czyli wielkopolskie tradycje wielkanocne”: część 1 część 2 Opisałem w nim obrzędy i zwyczaje związane z tymi świętami w różnych rejonach Wielkopolski na przestrzeni dziejów. Niektóre z tych zwyczajów są nadal praktykowane, inne już uległy zapomnieniu. W 1896 r. nakładem Wydawnictwa Dzieł Ludowych Karola Miarki w Mikołowie ukazała się książka pod niezwykle długim tytułem: „Wielkopolska i Wielkopolanie pod względem rozmiaru, podziału, zarządu i płodów. Zwyczaje i obyczaje, zabawy, obrzędy, przesądy i zabobony, oraz najciekawsze podania, piosnki i zagadki ludu wielkopolskiego”. Książka przedstawia szeroką panoramę życia codziennego chłopów wielkopolskich w drugiej połowie XIX wieku. Postanowiłem więc zaprezentować Wam fragmenty tej ciekawej pracy, poświęcone tradycjom wielkanocnym, występującym na wielkopolskiej wsi w opisywanym czasie.  

1. Jacopo Tintoretto "Zmartwychwstanie Chrystusa". 

W niedzielę palmową starzy i młodzi mianowicie jednak młodzi chłopcy, niosą do kościoła palmy, które księża poświęcają. Owe palmy są to gałązki wierzbowe z baśkami czyli pączkami; wróciwszy do domu ojciec, lub matka daje każdemu z rodziny i domowników po jednym pączku do połknięcia mówiąc: „Doczekaliśmy pierwszej święconki, daj nam Boże doczekać i drugiej!”. Potem gałązki wtykają za obrazy, gdzie przez cały rok zostają.

2. Pisanki.

W Wielki Piątek starają się młodzi parobczacy zdybać dziewczęta w łóżku i bić rózgami wołając: „A za boże rany, a za boże rany!”. Oprócz dziewcząt dorosłych schwytanych w łóżku, biją także dzieci „za boże rany”, tak dziewczęta, jak chłopców. Cały zresztą Wielki Piątek, aż ku trzeciej godziny po południu, trwa po wszystkich domach sroga krzątanina; gosposie szykują „święconkę”, pieką, gotują, smażą. Dopiero nad wieczorem ustają roboty, kto tylko może, śpieszy do kościoła na ostatnią pasyją, czyli gorzkie żale, jako też odwiedzić w grobie Pana Jezusa i ucałować Jego święte rany. Nieraz już późnym wieczorem wracają liczne gromadki włościan do domu, aby nazajutrz w Wielką Sobotę,  pospieszyć znowu do kościoła po święconą wodę. Reszta soboty przeznaczona jest na porządku domowe; chaty i chatki przybierają świąteczną postać, wszystko mieni się i błyszczy od czystości.

3. Michał Elwiro Andriolli "Święcone".

W Wielkanoc każdy, kto ma konie, jedzie na Resurrekcyją, po której pędzą wszyscy, co koń wyskoczy, do domu, gdyż jest mniemanie, że kto stanie w  od domy najpierwszy, ten najprędzej żniwa ukończy. W pierwsze święto po nieszporze, zbierają się parobcy z całej wsi, i w otoczeniu mniejszych chłopaków, chodząc od domu do domu, sprawiają dyngus dziewczętom, to jest polewają je wodą. Dziewczęta chowają się, niby kryją, uciekają i wrzeszczą, ale w rzeczywistości rade są z owego polewana, bo którą ono minie, ta czuje się pogardzoną i cały rok nazywa się zgrzebną, niby niepolana miska, lub garnek. A ów dyngus, to wcale nie żarty! Parobczacy schwyciwszy dziewczynę, prowadzą ją do rzeki, jeziora, lub stawu, co tam właśnie jest we wsi i wrzucają w wodę, jak owcę, tak, że się cała najzupełniej zmacza; czasem też kładą niebogę w koryto przy studni, dwóch parobków przytrzymuje wyrywającą się gniewającą niby i wrzeszczącą w niebogłosy dziewczynę, trzeci nabiera w kubły wodę, a czwarty leje na nieszczęśliwą, ale rozradowaną w sercu ofiarę, leżącą w korycie; i nie kończy się dyngus na jednym kuble wody, gdzie zaś! Każda, która ma być rzetelnie polana, musi ich dostać kilka. Zdarzyły się wypadki, że gdy Wielkanoc była wcześnie i woda, jak lód zimna, dziewczęta przeziębiwszy się, zapadały na chorobę, ale to nie powstrzymuje ani kąpiących, ani kąpanych od sprawienia sobie na drugi rok tej samej uciechy.

4. Michał Elwiro Andriolli "Dyngus".

W drugie święto dziewczęta mszcząc się, polewają parobków, gdzie którego dopadną, aleć naturalnie nie zrobią im wielkiej krzywdy. Po południu zaś parobcy, którzy wczoraj polewali, zbierają się razem, przebierają jednego spośród siebie za niedźwiedzia, drugiego za kozę i wziąwszy obydwóch na powrozy, oprowadzają po wszystkich domach, a mianowicie po tych, gdzie wczoraj polewali dziewczęta. Jeden z towarzyszących niedźwiedziowi i kozie nosi koszyk na ręku, w który składają mu: mięso, ser, masło, jaja, placki; drugi niesie na ramieniu rożen, na którym ma zatknięty kawałek słoniny; na ów rożen zawiesza otrzymane kiszki i kiełbasy; obowiązkiem niedźwiedzia jest ryczeć z całego gardła, gonić dziewczęta i dzieci, które zmykają ze wszystkich sił przed strasznym zwierzem. Koza zaś beczeniem, pociesznymi skokami dopomaga jak może do ogólnej uciechy. Obszedłszy wieś całą, udają się wszyscy do karczmy i tam wśród wesołej zabawy spożywają to, co zebrali; jest zaś tego niemało, bo Wielkopolanie są gościnni i hojni, a i dziewczęta odwdzięczają się jak mogą datkami za wczorajsze polanie, czyli dyngus.

5. Wielkanocny baranek z ciasta.

Mali chłopcy chodzą w drugie święto już od rana z flaszeczkami wody w kieszeni. Są to najczęściej dzieci biedniejszych włościan, a obchodzą domy bogatszych mieszkańców wioski. Wszedłszy, pochwalają najpierw Pana Boga, poczem otwierają butelkę i wlewają nieco wody na dłoń gospodyni domu i wszystkich kobiet znajdujących się w izbie, za to dostają placka, jaj, mięsa.

Cóż, opisy wielkopolskich zwyczajów wielkanocnych zamieszczonych w książce są ciekawe, ale niepełne. Nie napisano nic o zawartości koszyczka ze święconką, wizycie zajączka u wielkopolskich dzieci, ani o znanej skądinąd, ale obecne już nie praktykowanej „przywoływance”. Niemniej, praca Wielkopolska i Wielkopolanie… jest cenna i warto do niej sięgnąć.

Źródło:

Wielkopolska i Wielkopolanie pod względem rozmiaru, podziału, zarządu i płodów. Zwyczaje i obyczaje, zabawy, obrzędy, przesądy i zabobony, oraz najciekawsze podania, piosnki i zagadki ludu wielkopolskiego, Wydawnictwa Dzieł Ludowych K. Miarki, Mikołów 1896,

Źródło fotografii:

1.Tintoretto [Public domain], via Wikimedia Commons
2. By WikiImages, edycja: niedzielny leń [CC0 or CC0], via Wikimedia Commons
3. Michał Elwiro Andriolli [Public domain], via Wikimedia Commons
4. Michał Elwiro Andriolli [Public domain], via Wikimedia Commons
5. Sebastian Wallroth [CC BY 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by/3.0)], via Wikimedia Commons

5 komentarzy:

  1. a co to jest "przywoływanka"? MOZNA PROSIC O UZUPEŁNIENIE? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo - tu znajdzie Pani odpowiedź na swoje pytanie: http://poznanskiehistorie.blogspot.com/2012/04/palmy-zajaczek-i-dyngus-czyli.html

      Usuń
    2. Wiedziałam coś, gdzieś po głowie się telepało- ale nie wiedziałam gdzie to umieścić. DZięki

      Usuń
  2. Great article..I am looking so forward to your blogcomment and
    I love your page on your post.. That is so pretty..
    ดูหนังออนไลน์

    OdpowiedzUsuń