P
|
o
recenzji kilku książek niezwiązanych z Poznaniem i Wielkopolską, tym razem
wracam na nasze poznańskie podwórko, z opowieścią o książce, która zaledwie
kilka tygodniu temu opuściła drukarnię.
Kiedy wziąłem do
ręki książkę autorstwa znanego poznańskiego dziennikarza Piotra Świątkowskiego
pt. „Sprawa Floriana Kniotka”, byłem przekonany, że to kolejna
popularno-naukowa monografia, będąca wynikiem historyczno-dziennikarskiego
śledztwa. Całkiem niedawno przeczytałem inną książkę tego autora, napisaną we
współpracy z Jarosławem Burchardtem, pt. „Szpieg, który wiedział za mało.
Tajemnice kontrwywiadu PRL”, która niesamowicie mnie wciągnęła, a poświęcona
była osobie Zenona Celegrata, podoficera ludowego Wojska Polskiego i szpiega,
zwerbowanego przez CIA, a nazywanego trochę na wyrost, „wielkopolskim
Kuklińskim”. Nic dziwnego więc, że sięgając po kolejną publikację autorstwa
Świątkowskiego byłem pewny, że się nie zawiodę. Moje przypuszczenia okazały się
słuszne, z tą wszakże różnicą, że „Sprawa Floriana Kniotka” okazała się być…
powieścią i to, muszę dodać, bardzo udaną powieścią. Zacznijmy jednak od
początku.
Kim właściwie był
Florian Kniotek, bohater powieści Piotra Świątkowskiego? Ksiądz Florian Kniotek
(1935 – 2012), był członkiem poznańskiej wspólnoty zgromadzenia pallotynów, a
właściwie Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, bo tak brzmi pełna nazwa
tego zgromadzenia. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, Służba
Bezpieczeństwa zainteresowała się księdzem Kniotkiem z powodu jego bliskich
związków z antykomunistyczną opozycją i polskimi ośrodkami emigracyjnymi na
Zachodzie, w tym ze środowiskiem paryskiej „Kultury” i Radiem Wolna Europa. Kniotek
zajmował się redagowaniem wydawnictw pallotyńskich, wśród których były m.in. przemówienia
i homilie papieża Jana Pawła II.
Wydział IV
Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Poznaniu, zajmujący się zwalczaniem
Kościoła katolickiego i innych Kościołów i związków wyznaniowych, postanowił
zbadać działalność poznańskiego pallotyna, zakładając w 1984 r. sprawę
operacyjnego rozpracowania kryptonim „Redaktor”. Wyjaśnię tylko, że sprawa
operacyjnego rozpracowania (SOR) była jedną z kategorii spraw operacyjnych,
prowadzonych przez Służbę Bezpieczeństwa, zakładaną na człowieka, lub grupę
ludzi, co do których istniały uzasadnione podejrzenia, że prowadzą działalność
„antypaństwową”, czyli po prostu antykomunistyczną. Angażowano wówczas dużą
grupę tajnych współpracowników i stosowano całą gamę środków pracy operacyjnej,
jak: obserwacja, podsłuch, perlustracja korespondencji, czyli potajemne
otwieranie, czytanie i kopiowanie prywatnych listów osoby podejrzanej
(figuranta), tajne przeszukanie, itd. Organizowano także skomplikowane gry
operacyjne, mające zneutralizować „nielegalną” działalność figuranta, bądź
figurantów. Oprócz tego, zbierano wszelkie dowody obciążające osoby będące w
zainteresowaniu operacyjnym SB, aby na końcu postawić je przed sądem. Całość
dokumentacji była zbierana i przechowywania w teczkach, z których jednak nie
wszystkie przetrwały do naszych czasów. Na szczęście akta sprawy „Redaktor”
zachowały się i są przechowywane w archiwum poznańskiego oddziału Instytutu
Pamięci Narodowej.
W przypadku
księdza Kniotka, usiłowano udowodnić jego powiązania w „wrogimi” ośrodkami na
Zachodzie oraz rozpracować jego związki z opozycją. W tym celu zwerbowano całą
armię tajnych współpracowników, z których znaczna część to… współbracia księdza
Kniotka z poznańskiego zgromadzenia pallotynów. Czy funkcjonariuszom SB uda się
złamać Kniotka? Wszystkich zainteresowanych odpowiedzią na to pytanie,
zapraszam do lektury książki Piotra Świątkowskiego.
Czytając „Sprawę
Floriana Kniotka” zdałem sobie sprawę, że dziennikarz stworzył nowy gatunek
powieści. Nie jest to bowiem ani powieść szpiegowska, ani sensacyjna, ani też książka
historyczna, bowiem ostatnie rozdziały powieści toczą się w 2017 r., a więc
zaledwie wczoraj. Kanwę powieści stanowi materiał operacyjny zgromadzony przez
funkcjonariuszy SB i znajdujący się w aktach SOR „Redaktor”, którą prowadzono w
latach 1984 – 1988, a więc trudno nazwać książkę fikcją literacką. Świątkowski
po mistrzowsku ukazał nie tylko metody pracy operacyjnej SB, werbunek i pracę z
agenturą, ale i atmosferę Poznania lat osiemdziesiątych XX w. Prócz tego, nie
zawahał się postawić trudnych pytań dotyczących postaw i wyborów moralnych,
podejmowanych przez ludzi żyjących w PRL i trudnej historii najnowszej. Autor
zastanawia się, co siedziało w głowach ludzi, którzy podejmowali świadomą
współpracę z bezpieką oraz metod, jakimi posługiwali się funkcjonariusze SB aby
złamać charaktery figurantów.
Fot.: autor. |
Autor na kartach
książki przedstawił całą galerię niezwykle ciekawych bohaterów. Są oni jednak
niejednoznaczni i na pewno nie czarno-biali. Nie ma tu postaci, które byłby by
jednoznacznie dobrzy lub źli. Bo też i nasza historia, zwłaszcza ta najnowsza, nie
jest czarno-biała. Autor nie stara się moralizować i wskazywać, kto jest
bohaterem, a kto draniem. Tę ocenę pozostawia czytelnikom. Każdy, kto spodziewa
się po tej powieści scen rodem z książek sensacyjnych, czyli wartkiej akcji,
pełnej niespodziewanych zwrotów, pościgów i strzelanin, ten się rozczaruje. Nie
jest to bowiem literatura rozrywkowa, ale raczej głos w dyskusji nad trudną
historią ostatnich lat. Jest to przede wszystkim solidna powieść, oparta na
źródłach i dużej wiedzy autora, ale na pewno nie nudna, nawet dla osób słabo
zorientowanych, czy niezbyt zainteresowanych najnowszą historią. Książka
skłania do refleksji i na pewno nie nuży.
Szczerze ją
wszystkim polecam.
Autor: Piotr
Świątkowski
Tytuł: „Sprawa
Floriana Kniotka”
Wydawnictwo:
Vesper
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2019
Wydanie: pierwsze
ISBN:
978-83-7731-302-2
Liczba stron: 365.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz