Kabaczki,
bakłażany, papryka, kalafior, to warzywa, które jeszcze do niedawna były
uważane za dość egzotyczne, a dziś już powszechnie występują na polskich
stołach. Ilu z nas zdaje sobie jednak sprawę, że w Poznaniu można było je kupować
na Rynku Jeżyckim już kilka lat po II wojnie światowej? A to wszystko dzięki
kilkudziesięcioosobowej grupie emigrantów z Bułgarii, zajmujących się
warzywnictwem.
Flaga Bułgarii. Źródło: Wikimedia. |
W Bułgarii na
przełomie XIX i XX wieku zaobserwować można było spory ruch emigracyjny o podłożu
ekonomicznym. Wsie były przeludnione, a gospodarstwa zbyt małe, żeby utrzymać
całe rodziny. Stąd wielu Bułgarów zmuszonych było wyjechać „za chlebem”. Wyjeżdżali
głównie do Niemiec, Austro-Węgier, Francji, Rumunii, Czech, obu Ameryk i
Australii. Niewielka grupa Bułgarów dotarła także na ziemie polskie. W okresie
międzywojennym w Polsce przebywało kilkuset przedstawicieli tej narodowości. Kilku
z nich osiedliło się również w Poznaniu. W okresie II wojny światowej było ich
ok. 60, sprowadzeni tutaj przez
Niemców (Bułgaria była sojusznikiem III Rzeszy). Po wojnie zostało ich zaledwie kilku, ale z czasem liczba ich rosła, osiągając ok. 200 osób, choć niestety nie dysponuję dokładnymi danymi.
Niemców (Bułgaria była sojusznikiem III Rzeszy). Po wojnie zostało ich zaledwie kilku, ale z czasem liczba ich rosła, osiągając ok. 200 osób, choć niestety nie dysponuję dokładnymi danymi.
Bułgarzy
zajmowali się przede wszystkim uprawą warzyw. Warzywnictwo i ogrodnictwo jest
jednym z filarów bułgarskiej gospodarki. Nic więc dziwnego, że przybywając do
Polski, zajęli się właśnie tym. Tradycyjnie uprawiali cebulę, czosnek,
pomidory, kapustę, paprykę, bakłażany, kabaczki, ogórki, fasolę, a także zioła:
czubrycę, miętę itp.
Bakłażan - warzywo rozpropagowane przez bułgarskich ogrodników. Źródło: Wikimedia. |
W Poznaniu osiedlali się głównie na ówczesnych obrzeżach
miasta: na Zawadach, Śródce i na Ratajach. Na Ratajach (górnym i dolnym
tarasie) było ich najwięcej. Był okres, że mieszkało ich tam nawet 150 osób.
Ziemia na Ratajach uchodziła za bardzo żyzną i świetnie nadawała się pod uprawę
warzyw. Jeden z osiadłych tu Bułgarów wspomina: Ziemia ratajska była bardzo urodzajna. Położona na warstwie gliny długo
trzyma wilgoć, co połączone z ogromną pracą, pielęgnacją doprowadziło do
wyhodowania wspaniałych okazów warzyw. Nawet jak była susza, to tam wszystko i
tak rosło (...) kalafiory ważyły po 10 kg, a liście rosły na 2 metry. Selery, jak głowy
– półtora kilo jedna! Rano w maju, czerwcu człowiek wyszedł na pole i patrzył,
jak rosa na nich lśniła żółto i niebiesko, nieraz wszystkimi kolorami... Ech,
człowiek nie żałował sił, niczego, bo jak na to patrzył, to serce rosło.
Bułgarzy, jako cudzoziemcy nie mogli kupować ziemi, ale mogli ją dzierżawić.
Gospodarze ratajscy, początkowo dość nieufni, z czasem przekonali się do
emigrantów i chętnie oddawali im ziemie w dzierżawę.
Bułgarscy
ogrodnicy łączyli się w tzw. kompanię, czyli spółkę, liczącą 6-12 osób. Jej członkowie
mieszkali i pracowali razem. Każdy miał ściśle określone zadania, a dyscyplina
była surowo przestrzegana. Po zbiorach dzielono się zyskami po równo. Nasiona
sprowadzano z Bułgarii i sprawdzano, jak przyjmą się z odmiennym klimacie.
Początkowo większość prac wykonywano ręcznie, z czasem nastąpiła większa
mechanizacja. Bułgarzy stosowali własne metody upraw, często nie znane w
Polsce. Stosowali m. in. nawóz naturalny, dzięki czemu ich warzywa odznaczały
się wielkimi walorami smakowymi i były dorodne. W Poznaniu uprawiali i
upowszechniali stopniowo bułgarskie odmiany pomidorów, paprykę (słodką i
ostrą), szeroką, żółtą fasolę bułgarską, kabaczki i bakłażany. Warzywa te nie od razu przypadły
poznaniakom do gustu, trzeba było wielu lat, aby nauczyli się je przyrządzać i
jeść, stąd Bułgarzy uprawiali je przede wszystkim dla siebie. Ostrą paprykę
kupowali za to studenci-obcokrajowcy, głownie z krajów arabskich, gdzie warzywo
to jest bardzo rozpowszechnione. Oprócz wyżej wymienionych, bułgarscy ogrodnicy
uprawiali też rzodkiewkę, kalarepę, seler, kalafiory i kilka odmian fasoli.
Swoje warzywa sprzedawali głównie na Rynku Jeżyckim i Łazarskim, oraz na Placu
Wielkopolskim. Początkowo poznaniacy odnosili się z rezerwą do przybyszów z
dalekiej Bułgarii, jednak z czasem się do nich przekonali. Pomogła w tym
otwartość Bułgarów i oczywiście owoce ich ciężkiej pracy. Emigranci bardzo
szybko się asymilowali, żeniąc się często z Polkami. Upowszechniali też dania z
kuchni bułgarskiej, oraz propagowali większe spożycie warzyw, niż mają to w
zwyczaju nasi rodacy. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, większość
sprzedających na Rynku Jeżyckim, to Bułgarzy.
Rynek Jeżycki. Źródło: Wikimedia. |
Prawdziwą
tragedią dla bułgarskich ogrodników była decyzja władz miasta, o wysiedleniu
gospodarzy w Rataj i wybudowaniu tam osiedli mieszkaniowych. Było to związane z
szybkim zaludnianiem się miasta. Bułgarzy protestowali, ale na nic się to nie
zdało. Część z nich wyjechała, a reszta przeniosła się do podpoznańskich wsi.
Papryka słodka - ją również zawdzięczamy Bułgarom. Źródło: Wikimedia. |
Dziś niewielu
już Bułgarów zajmuje się hodowlą warzyw. Część gospodarstw przejęli ich dzieci
i wnuki. Warto jednak pamiętać, jedząc na przykład paprykę, czy faszerowane
bakłażany, ile im zawdzięczamy.
Źródło:
Urszula Kaczmarek, Bułgarscy ogrodnicy, w: Rataje i Żegrze, „Kronika Miasta
Poznania”, 3, 2001.
Bardzo ciekawy artykuł, naprawdę przyjemnie się to czyta.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń