Strony

czwartek, 27 października 2011

Polacy i Niemcy w dziewiętnastowiecznym Poznaniu


W powszechnej opinii panuje przekonanie, że w Poznaniu pod zaborem pruskim toczyła się permanentna, „najdłuższa wojna nowoczesnej Europy”, pomiędzy Polakami a Niemcami. Wojna ta polegała na rozpaczliwej obronie języka polskiego, kultury narodowej, wreszcie handlu, rzemiosła i religii katolickiej przed Niemcami, owładniętymi chęcią bezwzględnego wynarodowienia Polaków. Frontem w tej wojnie były sklepy, szkoły, kościoły, kamienice i fabryki. Orężem zaś książki, gazety, modlitewniki i towary sklepowe. Twierdzami polskości zaś hotel Bazar, katedra na Ostrowie Tumskim, księgarnia Konstantego Żupańskiego, drukarnia Walentego Stefańskiego, czy też fabryka Hipolita Cegielskiego. W pewnym sensie rzeczywiście tak było. Władze pruskie w mniejszym lub większym stopniu najpierw promowały „wyższość” kultury niemieckiej nad polską, a później bezwzględnie rugowały polskość z każdej dziedziny życia. Polityka polityką, a przecież Polacy i Niemcy żyli ze sobą w mieście nad Wartą od wieków, co prawda po 1793
roku ich liczba znacznie wzrosła, ale przecież nie każdy Niemiec należał do Hakaty, a i nie każdy Polak był Ludwikiem Mierosławskim. Dla przeciętnego Niemca Polak był po prostu sąsiadem, klientem, bądź właścicielem sklepu, kolegą z ławy szkolnej, „kumplem z wojska”, pracodawcą lub pracownikiem, lekarzem lub pacjentem. Chciałbym więc podjąć próbę opisania jak wyglądało współżycie Polaków i Niemców w Poznaniu pod zaborem pruskim.      

Plan Poznania z 1888 r., źródło: Wikimedia.
     
Najpierw trzeba omówić kilka danych, obrazujących stosunki narodowościowe i wyznaniowe w interesującej nas epoce. W 1794 roku, a więc w rok po zajęciu miasta przez Prusy, Poznań liczył ok. 12,5 tys. mieszkańców, z czego 7,5 tys. katolików (ok. 60%), 2 tys. protestantów (15%) i 3 tys. Żydów (24%). Można bez ryzyka stwierdzić, że podział wyznaniowy odpowiadał podziałowi narodowościowemu. Polacy więc wyraźnie dominowali. Tak było przez kilkadziesiąt lat. W 1815 roku na 18 tys. mieszkańców było 12 tys. Polaków (66,6%), 4 tys. Żydów (22%) i 2 tys. Niemców (11%), do tego należy wszakże dodać 5,8 tys. żołnierzy miejscowego garnizonu. Sytuacja zmieniła się w drugiej połowie wieku. W 1867 roku na 47 tys. ludności cywilnej, było 18 tys. Polaków (38%), 22 tys. Niemców (47%) i 7 tys. (15%) Żydów. Na początku XX wieku, Polacy znowu przeważali wśród  mieszkańców Poznania. W 1910 roku na ok. 159 tys. mieszkańców, było 89,5 tys. Polaków (57%), 67 tys. Niemców (47%) i 2,5 tys. Żydów (3,5%). Spadł odsetek Żydów, spowodowany przede wszystkim postępującą asymilacją tej grupy narodowościowej i wtopieniu się znacznej ich części w społeczność niemiecką.

Nie istniały w mieście wydzielone dzielnice narodowościowe. Dzielnica żydowska po wielkim pożarze w 1803 roku, praktycznie przestała istnieć, a Żydom pozwalano osiedlać się w całym mieście. Ludność tych trzech grup narodowościowych mieszkała ze sobą przemieszana.

Na płaszczyźnie ekonomicznej kontakty polsko-niemieckie kształtowały się na zasadach: pracodawca – pracobiorca, wytwórca, kupiec – klient. W warunkach poznańskich wśród pracodawców dominowali Niemcy i Żydzi, Polacy zaś byli w większości pracobiorcami. Niemieccy fabrykanci zatrudniali polskich robotników, ale w tym przypadku były to kontakty bezosobowe, które nie prowadziły do zbliżenia obu narodowości. Inna rzecz miała się w pracownikami wysoko wykwalifikowanymi. Przykładem jest naczelny inżynier w fabryce Cegielskiego, Niemiec Adolf Leinweber, przyjaciel i najbliższy współpracownik słynnego fabrykanta-organicznika. Brak szczegółowych danych o rzemieślnikach, ale należy przypuszczać, że czeladnicy i uczniowie pochodzili z tej samej grupy narodowościowej, co majstrzy. Wynikało to prawdopodobnie ze słabej znajomości języka niemieckiego wśród polskiego drobnomieszczaństwa, a więc majster po prostu nie mógłbym się czeladnikami porozumieć.

Hotel Bazar, źródło: Wikimedia.

Złożone stosunki panowały w relacjach przedsiębiorca – klient. Tutaj obowiązywała zasada „klient nasz pan”, nie zwracano uwagi na narodowość przedsiębiorcy czy kupca. Wybierano tego, który oferował lepsze towary i usługi. Napisy na witrynach sklepów, restauracji czy punktów usługowych były dwujęzyczne, aby w ten sposób zachęcić do kupowania przedstawicieli obu narodowości. Restauracja w hotel Bazar, który stanowił centrum polskiego życia ekonomicznego i kulturalnego, cieszyła się wzięciem smakoszy bez względu na narodowość. Urządzali tam przyjęcia zarówno polscy ziemianie i inteligencja, jak i kupcy i oficerowie niemieccy. Wzrost nastrojów nacjonalistycznych wśród Niemców, zwłaszcza po Wiośnie Ludów z 1848 roku, oraz w latach 70. XIX wieku sprawił, że pojawiły się hasła bojkotu polskiego rzemiosła i handlu przez Niemców, a z drugiej strony wśród Polaków pojawiło się hasło „swój do swego”. Rzemiosło polskie było co prawda słabsze od niemieckiego, ale za to polska klientela była silniejsza i liczniejsza. Ostatecznie jednak zwyciężyły prawa rynku i powrócono do normalnych kontaktów na płaszczyźnie ekonomicznej. Niemieccy kupcy chętnie reklamowali się w polskich czasopismach i często występowali przeciwko zaostrzeniu kursu germanizacyjnego władz, aby w ten sposób nie zniechęcić do siebie polskiej klienteli.

Ważną rolę we współżyciu społecznym było szkolnictwo. Opierało się ono na zasadzie wyznaniowej. Istniały więc szkoły elementarne dla dzieci trzech wyznań. W przypadku szkół średnich i gimnazjalnych sytuacja była inna. Początkowo istniało tylko jedno gimnazjum, w którym uczyli się Polacy, Niemcy i Żydzi. Od 1834 roku działały już dwa gimnazja: katolickie Św. Marii Magdaleny („Ad sanctam Mariam Magdalenam”) oraz ewangelickie „Friedrich Wilhelm Gymnasium”. W 1903 roku powstało trzecie gimnazjum, również ewangelickie „Auguste-Viktoria Gymnasium”. Oprócz nich istniała od 1853 roku szkoła realna. Nauczali w nich Niemcy i Polacy, aczkolwiek w gimnazjum Marii Magdaleny do czasów kulturkampfu przeważali Polacy. Wielu spośród niemieckich nauczycieli nie pałało nadmierną miłością do Polaków. Inna rzecz miała się z uczniami. Początkowo były to normalne stosunki koleżeńskie, dopiero nasilenie się tendencji germanizacyjnych i nacjonalistycznych spowodowało narastanie nieufności, a nawet wrogości. Polacy i Niemcy w większości trzymali się oddzielnie i nie utrzymywali stosunków poza szkołą.

Dawne gimnazjum (ob. L.O.) im. Św. Marii Magdaleny, źródło: Wikimedia.

Istotną płaszczyzną wzajemnych stosunków był udział w życiu kulturalnym. Aż do 1875 roku istniał w Poznaniu tylko jeden teatr – Teatr Miejski (obecny budynek Arkadii na Placu Wolności) w którym występowały zarówno polskiej, jak i niemieckie trupy aktorskie. Powstanie Teatru Polskiego w 1875 roku, spowodował, że Polacy przestali bywać w Teatrze Miejskim. Niemieccy nacjonaliści wzywali często do bojkotu polskich przedstawień teatralnych i koncertów.

Dawny Teatr Miejski (ob. Arkadia), źródło: Wikimedia.

Rozwój masowego sportu wyczynowego pod koniec XIX wieku, a zwłaszcza wzrastająca popularność piłki nożnej dawał możliwość ożywionych kontaktów pomiędzy obiema narodowościami, a także rywalizacji w duchu sportowym. Okazją były mecze pomiędzy wojskowym klubem „Deutscher Sportverein” (Niemieckie Towarzystwo Sportowe) a cywilnym klubem „Britania”, złożonym głównie z Polaków. W 1907 roku powstał klub „Normandia”, w którym większość stanowili Polacy. W 1912 roku w czasie meczu „Britanii” z „Normandią” sędzia usunął z boiska gracza za odezwanie się w czasie meczu po polsku. Wówczas cała drużyna solidarnie opuściła boisko i po krótkim czasie większość z nich utworzyła polski klub „Warta”. W 1913 roku powstały kolejne polskie kluby: „Posnania”, „Pogoń” i „Sparta”. Częściej jednak rozgrywali mecze pomiędzy sobą, niż z Niemcami.

Reasumując można stwierdzić, że na ogół stosunki pomiędzy Polakami a Niemcami w XIX wieku było dobrosąsiedzkie i pokojowe. Współpracowano ze sobą na wielu polach. Czynnikami, które wpływały negatywnie na ten stan rzeczy była polityka władz pruskich, która prowadziła do antagonizmów. Nacjonalizm, germanizacja i organizacje typu „Hakata” oznaczały koniec poprawnych stosunków pomiędzy członkami tych dwóch narodowości.

Źródło:
Lech Trzeciakowski, Polacy i Niemcy w życiu codziennym w Poznaniu w XIX wieku, w:  Niemcy i Żydzi w Poznaniu, „Kronika Miasta Poznania”, nr 1-2, 1992.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz