W powszechnej
opinii panuje przekonanie, że w Poznaniu pod zaborem pruskim toczyła się
permanentna, „najdłuższa wojna nowoczesnej Europy”, pomiędzy Polakami a
Niemcami. Wojna ta polegała na rozpaczliwej obronie języka polskiego, kultury
narodowej, wreszcie handlu, rzemiosła i religii katolickiej przed Niemcami,
owładniętymi chęcią bezwzględnego wynarodowienia Polaków. Frontem w tej wojnie
były sklepy, szkoły, kościoły, kamienice i fabryki. Orężem zaś książki, gazety,
modlitewniki i towary sklepowe. Twierdzami polskości zaś hotel Bazar, katedra
na Ostrowie Tumskim, księgarnia Konstantego Żupańskiego, drukarnia Walentego
Stefańskiego, czy też fabryka Hipolita Cegielskiego. W pewnym sensie
rzeczywiście tak było. Władze pruskie w mniejszym lub większym stopniu najpierw
promowały „wyższość” kultury niemieckiej nad polską, a później bezwzględnie
rugowały polskość z każdej dziedziny życia. Polityka polityką, a przecież
Polacy i Niemcy żyli ze sobą w mieście nad Wartą od wieków, co prawda po 1793
roku ich liczba znacznie wzrosła, ale przecież nie każdy Niemiec należał do Hakaty, a i nie każdy Polak był Ludwikiem Mierosławskim. Dla przeciętnego Niemca Polak był po prostu sąsiadem, klientem, bądź właścicielem sklepu, kolegą z ławy szkolnej, „kumplem z wojska”, pracodawcą lub pracownikiem, lekarzem lub pacjentem. Chciałbym więc podjąć próbę opisania jak wyglądało współżycie Polaków i Niemców w Poznaniu pod zaborem pruskim.
roku ich liczba znacznie wzrosła, ale przecież nie każdy Niemiec należał do Hakaty, a i nie każdy Polak był Ludwikiem Mierosławskim. Dla przeciętnego Niemca Polak był po prostu sąsiadem, klientem, bądź właścicielem sklepu, kolegą z ławy szkolnej, „kumplem z wojska”, pracodawcą lub pracownikiem, lekarzem lub pacjentem. Chciałbym więc podjąć próbę opisania jak wyglądało współżycie Polaków i Niemców w Poznaniu pod zaborem pruskim.
Plan Poznania z 1888 r., źródło: Wikimedia. |
Najpierw trzeba
omówić kilka danych, obrazujących stosunki narodowościowe i wyznaniowe w
interesującej nas epoce. W 1794 roku, a więc w rok po zajęciu miasta przez
Prusy, Poznań liczył ok. 12,5 tys. mieszkańców, z czego 7,5 tys. katolików (ok.
60%), 2 tys. protestantów (15%) i 3 tys. Żydów (24%). Można bez ryzyka
stwierdzić, że podział wyznaniowy odpowiadał podziałowi narodowościowemu. Polacy
więc wyraźnie dominowali. Tak było przez kilkadziesiąt lat. W 1815 roku na 18
tys. mieszkańców było 12 tys. Polaków (66,6%), 4 tys. Żydów (22%) i 2 tys.
Niemców (11%), do tego należy wszakże dodać 5,8 tys. żołnierzy miejscowego garnizonu.
Sytuacja zmieniła się w drugiej połowie wieku. W 1867 roku na 47 tys. ludności
cywilnej, było 18 tys. Polaków (38%), 22 tys. Niemców (47%) i 7 tys. (15%)
Żydów. Na początku XX wieku, Polacy znowu przeważali wśród mieszkańców Poznania. W 1910 roku na ok. 159
tys. mieszkańców, było 89,5 tys. Polaków (57%), 67 tys. Niemców (47%) i 2,5
tys. Żydów (3,5%). Spadł odsetek Żydów, spowodowany przede wszystkim
postępującą asymilacją tej grupy narodowościowej i wtopieniu się znacznej ich
części w społeczność niemiecką.
Nie istniały w
mieście wydzielone dzielnice narodowościowe. Dzielnica żydowska po wielkim
pożarze w 1803 roku, praktycznie przestała istnieć, a Żydom pozwalano osiedlać
się w całym mieście. Ludność tych trzech grup narodowościowych mieszkała ze
sobą przemieszana.
Na płaszczyźnie
ekonomicznej kontakty polsko-niemieckie kształtowały się na zasadach:
pracodawca – pracobiorca, wytwórca, kupiec – klient. W warunkach poznańskich
wśród pracodawców dominowali Niemcy i Żydzi, Polacy zaś byli w większości
pracobiorcami. Niemieccy fabrykanci zatrudniali polskich robotników, ale w tym
przypadku były to kontakty bezosobowe, które nie prowadziły do zbliżenia obu
narodowości. Inna rzecz miała się w pracownikami wysoko wykwalifikowanymi.
Przykładem jest naczelny inżynier w fabryce Cegielskiego, Niemiec Adolf
Leinweber, przyjaciel i najbliższy współpracownik słynnego
fabrykanta-organicznika. Brak szczegółowych danych o rzemieślnikach, ale należy
przypuszczać, że czeladnicy i uczniowie pochodzili z tej samej grupy
narodowościowej, co majstrzy. Wynikało to prawdopodobnie ze słabej znajomości
języka niemieckiego wśród polskiego drobnomieszczaństwa, a więc majster po
prostu nie mógłbym się czeladnikami porozumieć.
Hotel Bazar, źródło: Wikimedia. |
Złożone stosunki
panowały w relacjach przedsiębiorca – klient. Tutaj obowiązywała zasada „klient
nasz pan”, nie zwracano uwagi na narodowość przedsiębiorcy czy kupca. Wybierano
tego, który oferował lepsze towary i usługi. Napisy na witrynach sklepów,
restauracji czy punktów usługowych były dwujęzyczne, aby w ten sposób zachęcić
do kupowania przedstawicieli obu narodowości. Restauracja w hotel Bazar, który
stanowił centrum polskiego życia ekonomicznego i kulturalnego, cieszyła się
wzięciem smakoszy bez względu na narodowość. Urządzali tam przyjęcia zarówno
polscy ziemianie i inteligencja, jak i kupcy i oficerowie niemieccy. Wzrost
nastrojów nacjonalistycznych wśród Niemców, zwłaszcza po Wiośnie Ludów z 1848
roku, oraz w latach 70. XIX wieku sprawił, że pojawiły się hasła bojkotu
polskiego rzemiosła i handlu przez Niemców, a z drugiej strony wśród Polaków
pojawiło się hasło „swój do swego”. Rzemiosło polskie było co prawda słabsze od
niemieckiego, ale za to polska klientela była silniejsza i liczniejsza.
Ostatecznie jednak zwyciężyły prawa rynku i powrócono do normalnych kontaktów
na płaszczyźnie ekonomicznej. Niemieccy kupcy chętnie reklamowali się w
polskich czasopismach i często występowali przeciwko zaostrzeniu kursu
germanizacyjnego władz, aby w ten sposób nie zniechęcić do siebie polskiej
klienteli.
Ważną rolę we
współżyciu społecznym było szkolnictwo. Opierało się ono na zasadzie
wyznaniowej. Istniały więc szkoły elementarne dla dzieci trzech wyznań. W
przypadku szkół średnich i gimnazjalnych sytuacja była inna. Początkowo
istniało tylko jedno gimnazjum, w którym uczyli się Polacy, Niemcy i Żydzi. Od
1834 roku działały już dwa gimnazja: katolickie Św. Marii Magdaleny („Ad
sanctam Mariam Magdalenam”) oraz ewangelickie „Friedrich Wilhelm Gymnasium”. W
1903 roku powstało trzecie gimnazjum, również ewangelickie „Auguste-Viktoria
Gymnasium”. Oprócz nich istniała od 1853 roku szkoła realna. Nauczali w nich
Niemcy i Polacy, aczkolwiek w gimnazjum Marii Magdaleny do czasów kulturkampfu
przeważali Polacy. Wielu spośród niemieckich nauczycieli nie pałało nadmierną
miłością do Polaków. Inna rzecz miała się z uczniami. Początkowo były to
normalne stosunki koleżeńskie, dopiero nasilenie się tendencji germanizacyjnych
i nacjonalistycznych spowodowało narastanie nieufności, a nawet wrogości. Polacy
i Niemcy w większości trzymali się oddzielnie i nie utrzymywali stosunków poza
szkołą.
Dawne gimnazjum (ob. L.O.) im. Św. Marii Magdaleny, źródło: Wikimedia. |
Istotną
płaszczyzną wzajemnych stosunków był udział w życiu kulturalnym. Aż do 1875
roku istniał w Poznaniu tylko jeden teatr – Teatr Miejski (obecny budynek
Arkadii na Placu Wolności) w którym występowały zarówno polskiej, jak i
niemieckie trupy aktorskie. Powstanie Teatru Polskiego w 1875 roku, spowodował,
że Polacy przestali bywać w Teatrze Miejskim. Niemieccy nacjonaliści wzywali
często do bojkotu polskich przedstawień teatralnych i koncertów.
Dawny Teatr Miejski (ob. Arkadia), źródło: Wikimedia. |
Rozwój masowego
sportu wyczynowego pod koniec XIX wieku, a zwłaszcza wzrastająca popularność
piłki nożnej dawał możliwość ożywionych kontaktów pomiędzy obiema
narodowościami, a także rywalizacji w duchu sportowym. Okazją były mecze
pomiędzy wojskowym klubem „Deutscher Sportverein” (Niemieckie Towarzystwo
Sportowe) a cywilnym klubem „Britania”, złożonym głównie z Polaków. W 1907 roku
powstał klub „Normandia”, w którym większość stanowili Polacy. W 1912 roku w
czasie meczu „Britanii” z „Normandią” sędzia usunął z boiska gracza za
odezwanie się w czasie meczu po polsku. Wówczas cała drużyna solidarnie
opuściła boisko i po krótkim czasie większość z nich utworzyła polski klub
„Warta”. W 1913 roku powstały kolejne polskie kluby: „Posnania”, „Pogoń” i „Sparta”.
Częściej jednak rozgrywali mecze pomiędzy sobą, niż z Niemcami.
Reasumując można
stwierdzić, że na ogół stosunki pomiędzy Polakami a Niemcami w XIX wieku było
dobrosąsiedzkie i pokojowe. Współpracowano ze sobą na wielu polach. Czynnikami,
które wpływały negatywnie na ten stan rzeczy była polityka władz pruskich,
która prowadziła do antagonizmów. Nacjonalizm, germanizacja i organizacje typu
„Hakata” oznaczały koniec poprawnych stosunków pomiędzy członkami tych dwóch
narodowości.
Źródło:
Lech Trzeciakowski, Polacy i Niemcy w życiu codziennym w
Poznaniu w XIX wieku, w: Niemcy i Żydzi w Poznaniu, „Kronika Miasta Poznania”, nr 1-2, 1992.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz