Strony

wtorek, 3 stycznia 2012

Bale w hotelu Bazar


Witam miłych Czytelników po dwutygodniowej przerwie. Mam nadzieję, że wszyscy odpoczęli w święta i dobrze bawili się w Sylwestra. Zaczął się okres karnawału, a to dobra okazja na zaprezentowanie tekstu o najpopularniejszych w Poznaniu balach karnawałowych, jakie odbywały się w Bazarze od chwili jego założenia, do wybuchu II wojny światowej.

Hotel bazar, źródło: Wikimedia.

Poznański Bazar, to nie tylko hotel, ośrodek polskiego handlu, czy centrum krzewienia polskości pod pruskim zaborem, ale także miejsce spotkań towarzyskich poznańskiej i wielkopolskiej socjety. W Sali Białej Bazaru odbywały się od 1843 roku bale karnawałowe, organizowane przez tzw. Polskie Kasyno. Organizacja ta stawiała sobie za cel integrację polskiego środowiska mieszczańskiego ze szlachecko-ziemiańskim, wszak idea solidaryzmu społecznego legła u podstaw wielkiego dzieła, jakim była praca
organiczna. Prezesem Kasyna był Cyprian Jarochowski, dyrektor Ziemstwa Kredytowego, a w zarządzie był m. in. sam Karol Marcinkowski. Próby integracji obu grup społecznych nie do końca się powiodły, przynajmniej w początkowym okresie. Wielu bowiem przedstawicieli szlachty i arystokracji nie chciało bawić się w tej samej sali w jakiej tańczyli rzemieślnicy, czy kupcy. Nie mniej zarząd Kasyna nie tracił nadziei.

W gorącym okresie lat 1846-48 bale stały się okazją do manifestacji patriotycznych. Tańczono polskie tańce, jak mazur i polonez i ubierano się w czamary, zwane też węgierkami, które przypominały dawne szlacheckie kontusze. 

Mężczyźni w czamarach, źródło: Wikimedia.
Policja pruska nie życzyła sobie takich demonstracji i w 1847 roku nie zorganizowano balów. W 1846 roku rozwiązano Kasyno, podejrzewając tę organizację o działalność wywrotową. W rok później znany poznański księgarz i działacz polityczny, Walenty Stefański zorganizował bal, na który zaprosił gospodarzy z Wildy i Winiar z żonami. Chłopi oczywiście nienawykli do dworskich tańców, ruszyli w tany po swojemu, wywołując zgorszenie stałych bywalców, którzy w pośpiechu opuścili hotel. W 1849 roku w miejsce rozwiązanego Polskiego Kasyna, powstało Koło Towarzyskie, który wzięło na siebie obowiązek organizowania balów.  Wybuchł wtedy spór o tzw. paragraf frakowy. Ogłoszono wówczas, że obowiązkowym strojem dla mężczyzn jest frak. Część patriotycznie nastawionych uczestników bali, w tym wspomniany już Walenty Stefański, domagało się swobody przy dobieraniu męskiej garderoby. Chcieli oni bowiem dalej nosić patriotyczne czamary. Spór trwa wiele miesięcy na łamach prasy, ostatecznie jednak zwolennicy czamar uznali rację organizatorów balów i zgodzili się na fraki. Dla pań bale były okazją do pokazania się w nowych, modnych kreacjach. Krawcy i szewcy mieli przed karnawałem sporo pracy, ale i niezłe dochody. W latach 60. XIX wieku, pojawiły się bardzo obszerne suknie, zwane krynolinami, stając się często obiektem żartów. Marceli Motty, pisał, że można nimi przykryć jezioro Gopło. Na szczęście dla kobiet, krynoliny szybko wyszły z mody. 

Bal w wiedeńskim ratuszu (1900 r.), źródło: Wikimedia.

Bale oficjalnie rozpoczynano o północy polonezem, w połowie tańczono ognistego mazura, a kończono kotylionem. Tańczono także oberki i kujawiaki. Kobieta nie mogła odmówić tańca, chyba że w ogóle nie tańczyła, natomiast mężczyzna, nawet jeśli przyszedł na bal z żoną lub narzeczoną, miał obowiązek prosić do tańca także inne panie. Nie był to chyba jednak zbyt uciążliwy obyczaj. W okresie międzywojennym pojawiły się tańce modne na Zachodzie: tango, charleston i slow-fox. Nowe tańce przypadły do gustu młodemu pokoleniu, za to starsi, konserwatywnie nastawieni poznaniacy, zareagowali na nie oburzeniem. Nowe tańce wzbudziły taką niechęć starszego pokolenia, że doszło nawet do tego, że statecznie, niemłode już panie, zwróciły się do arcybiskupa Edmunda Dalbora z prośbą, o zakazanie tych „nieprzyzwoitych tańców”. Ksiądz arcybiskup wyraźnie tym zakłopotany, odparł, że nie może zająć żadnego stanowiska w tej sprawie, gdyż nie widział jeszcze tych tańców. Panie więc niewiele wskórały, a nowe tańce zdobywały popularność na salonach, nie tylko zresztą poznańskich.

Bale w Bazarze przestały być organizowane w latach I wojny światowej. Pierwszy bal sylwestrowy po kilkuletniej przerwie odbył się w 1921 roku i zabawy karnawałowe w tym hotelu powróciły do świetności. Zdobycie wolnego terminu na bal w Bazarze graniczyło z cudem. Nowością były zabawy organizowane przez korporacje akademickie: Helionia, Chrobria, Magna Polonia, czy Corona. Dla przykładu podam, że wstęp na bal w 1933 roku kosztował 5 zł. Można było za to zjeść pięć golonek z piwem w dobrej restauracji! Gości witał komitet organizacyjny przy schodach, prowadzących do Sali Białej. Studenci odprowadzali pary do sali. Panie otrzymywały różę i karnecik, przywiązywany do nadgarstka, w którym zapisywano nazwiska mężczyzn proszących do tańca. Panów obowiązywały fraki lub smokingi, a panie suknie balowe, które zamawiano zgodnie z kanonami mody paryskiej. Tańce zaczynały się o godzinie 22. Bal rozpoczynał polonez. Tańczono oczywiście walce, mazury, tanga i inne. Oprócz bali korporacyjnych, odbywały się w Bazarze także zabawy różnych towarzystw, grup zawodowych, a także bale charytatywne, organizowane na rzecz ubogich, bezrobotnych, sierot i wdów.

Mężczyzna w fraku, rysunek z 1912 r., źródło: Wikimedia.

W 1945 roku Sala Biała została zniszczona. W hotel Bazar działała restauracja znana z dobrej kuchni i przedwojennej atmosfery. Organizowano co prawda „potańcówki”, ale nie miały one wiele wspólnego z dawnymi balami. Zgodnie z zapowiedziami jednak, planuje się odbudować Salę Białą, która ma mieć identyczny wystrój jak w XIX wieku.

Źródło:
D. Kolbuszewska, Otóż i karnawał przeminął, czyli o balach w Sali Białej, w: Bazar, „Kronika Miasta Poznania”, nr 2, 2008.     

2 komentarze:

  1. W tejże restauracji 16 sierpnia 1984 roku zjadłam wraz z moimi Rodzicami uroczysty obiad :). Było to godzinę po tym, jak profesor Monika Gruchmanowa, moja promotorka, uznała, że zdałam egzamin i mogę przed nazwiskiem umieszczać skrót mgr ;). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, być magistrantką profesor Gruchmanowej to nie w kij dmuchał, a restauracja Bazarze to najlepsze miejsce, żeby uczcić radosne wydarzenie, jakim jest obrona magisterki :)

      Pozdrawiam!

      Usuń