L
|
udowa
wyobraźnia nie zna granic. Ludzie, którzy nie mogli zrozumieć występowania
pewnych zjawisk fizycznych, gotowi byli przypisać je działaniu sił nadprzyrodzonych,
głównie demonów. W Wielkopolsce takich demonów nie brakowało, choć wielu z nich
lepiej było unikać.
Demony to nic
innego, jak próba upostaciowienia zjawisk występujących w przyrodzie, których
nie potrafiono sobie wytłumaczyć wobec nieznajomości praw fizyki i chemii. Jak
bowiem człowiek przed wiekami mógł zrozumieć choćby zjawisko tzw. błędnych
ogników nad moczarami, czy też powstawania trąb powietrznych, jeśli nie
działaniem demonów? Skłonność do antropomorfizowania zjawisk przyrody jest tak
stara, jak ludzkość. Obecnie, kiedy nauka uczyniła wielkie postępy, istoty
nadprzyrodzone odeszły w przeszłość. Warto jednak przypomnieć sobie ciekawy,
choć budzący grozę świat wielkopolskich demonów.
Demony zamieszkujące domostwa
Do najbardziej
znanych domowych demonów w Wielkopolsce należały skrzaty, przy czym, w
zależności od zakątka regionu, różnie były odbieranie. Raz uchodziły za
pozytywne duszki opiekujące się domem, który je przygarnął, a raz, przeciwnie,
opinie o nich były negatywne.
1. Domowy skrzat. |
Skrzata wyobrażano sobie najczęściej jako
zabiedzone stworki, podobne do ludzi, tylko znacznie mniejsze. Ten, kto
przygarnął skrzata pod swój dach, mógł liczyć na wdzięczność tego domowego
duszka. Wierzono, że skrzat kradnie zboże i pieniądze w obcych domach i
przynosi je do domu, w którym znalazł schronienie. Według legend, skrzat
wylatywał kominem, wydając przy tym przeraźliwy „skrzek”, odgłos podobny do
krakania. Czasem jednak skrzaty oskarżano o straszenie dzieci, a nawet o ich
porywanie, lub podmienianie. Obroną przed nimi były krzyże rysowane kredą na
drzwiach domów i budynków gospodarczych.
Wszyscy chyba
słyszeli o krasnoludkach. W Wielkopolsce wiara w te małe istoty z brodami,
ubranymi w długie, czerwone czapeczki, była powszechna od średniowiecza.
Wierzono, że to istoty uczynne, chętnie pomagający ludziom w pracy. Oskar
Kolberg pisał o krasnoludkach: Są to
małe, piękne, ludziom sprzyjające istoty, mieszkające pod ziemią, dlatego też
je „podziomkami” niektórzy zowią. Ubiór noszą zwykle czerwony, mianowicie
czerwone czapeczki. Ten medal ma jednak i drugą, gorszą stronę. Krasnoludki
oskarżano o podmienianie niemowląt i podrzucanie w ich miejsce potworków,
zwanych „podmieńcami”. W takiej sytuacji zalecano, aby matka położyła dziecko
na kupie śmieci i smagała je wicią, wypowiadając zaklęcie: Odbierz swoje, oddaj moje. Ochroną przed nimi były różańce i szkaplerze
zawieszane dzieciom na szyje.
Zdecydowanie
negatywnym demonem domowym był wił. Wyobrażano go sobie jako długą i cienką
istotę z ludzką głową i długimi zębami, przy pomocy których straszył dzieci.
Według innej wersji, wiły były podobne do łasicy lub gronostaja. Jego cechą
charakterystyczną, oprócz zębów, był piszczący, żałosny głos. Z reguły wiły mieszkały
za piecem lub w drzewach stojących w pobliżu domostw.
Demony polne
Dla
wielkopolskiego ludu wiejskiego, plony zbierane z pól uprawnych stanowiły być,
albo nie być. Nic dziwnego, że demony polne stanowiły ważną część wyobrażeń
chłopów. Jednym z ciekawszych demonów był płonnik, zwany też plonkiem.
Pierwotnie, jeszcze w okresie przedchrześcijańskim, płonnik był zapewne bożkiem
opiekuńczym zbóż. Wyobrażano go sobie jako półczłowieka, z jedną stopą ludzką,
a drugą psią. Opowiadano, że wigilię dnia św. Jana, płonnik przechodził przez
pola zbóż, wycinając sobie wąską ścieżkę sierpem, zabierając ziarno z kłosów,
które rosły w paśmie zbóż, przez który przechodził.
2. Płonnik. |
Jednym z tych
zjawisk, które chłopi wielkopolscy i nie tylko wielkopolscy zresztą nie
potrafili sobie racjonalnie wytłumaczyć, było falowanie zboża w czerwcu i
lipcu, nawet w bezwietrzne dni. Owe zjawisko przypisywano żeńskiemu demonowi,
zwanemu południcą. Różnie ją sobie wyobrażano. Dla mieszkańców okolic
Sulmierzyc, południca była piękną, młodą dziewczyną, przepasaną złotym lub
srebrnym pasem. Mieszkańcy okolic Strzelna wyobrażali ją sobie jako starą i
niezbyt urodziwą niewiastę, w dodatku złośliwą. Wierzono, że południca może
porywać dzieci pozostawione na miedzy przez rodziców pracujących w polu. Miała
też zsyłać koszmary na chłopów, którzy ucięli sobie drzemkę po drugim
śniadaniu. Mogła też sprowadzać bóle w krzyżu pracujących żniwiarzy.
3. Południca. |
Demony powietrza
Wszelkiego typu
zjawisko meteorologiczne, których chłopi nie byli w stanie zrozumieć, przypisywano
demonom. Wierzono, że chmurami kierują istoty zwane płanetnikami. Czarnymi,
burzowymi chmurami, sterowali płanetnicy płci męskiej, a białymi obłokami
płanetnice, czyli żeńska wersja płanetników. Wierzono, że płanetnicy, to dusze
topielców, którzy utonęli nie z własnej winy. Czasem jednak, zdaniem
wielkopolskiego ludu, dochodziło na niebie do kolizji chmur, którymi kierowali
płanetnicy, co powodowało burze i gwałtowne opady deszczu. Odpowiedzialnymi za
sprowadzenie gradobicia i ulewne deszcze, niszczące plony, były demony zwane
ciotami. Cioty przybierały postacie kruków. Można je było zastrzelić wyłącznie
srebrnymi kulami. Oskar Kolberg zapisał, że we wsi Morownica koło Śmigla,
chłopi oborywali pola pługiem zaprzężonym w parę białych wołów-bliźniaków, aby
uchronić pola przed gradem.
Na początku XVII
wieku zapisano informację o demonach zwanych latawcami lub latawicami. Według
ówczesnych wierzeń, latawce miały porywać ludzi. W XIX stuleciu utożsamiano je
z latającymi skrzatami, ale za to przestano je oskarżać o porywanie ludzi. Za
porywanie dzieci odpowiedzialna była kania, demon żeński o pięknej
powierzchowności. Przylatywała do wsi wieczorem, ukryta w srebrzystym obłoku.
Wabiła dzieci słodyczami, po czym osłaniała je chmurą i unosiła je w powietrze.
Dzieci już nigdy nie wracały. Pozostałością po tych wierzeniach było
powiedzenie: Dzieci, dzieci – kania leci.
Swego rodzaju
demonem powietrznym była personifikacja zarazy, zwana morem. Mór miał postać
bladej, chudej kobiety, okrytej białym całunem ze skrzydłami jak u nietoperza.
Pod jej okryciem ukrywały się duchy roznoszące choroby.
Demony wodne
W wielkopolskim
folklorze aż roiło się o wszelkich demonów wodnych. W zasadzie podzielić je
można na dwie kategorie. Do pierwszej należy zaliczyć wodne bóstwa, głównie
płci żeńskiej.
4. Rusałka. |
Wiara w ich istnienie była reliktem wierzeń
przedchrześcijańskich. Określano je różnie, głównie jako wodnice, bogunki, panny
wodne, czy wreszcie rusałki, choć ta ostatnia nazwa pojawiła się stosunkowo
późno, bo dopiero w XVIII stuleciu. Z reguły wyobrażano sobie wodnice jako
piękne, młode dziewczęta o długich włosach. Bywały niebezpieczne, gdyż często
wabiły ku sobie młodych mężczyzn, dla których na ogół tragicznie kończyło się
to spotkanie. Niemal każda rzeka i każde jezioro w Wielkopolsce miały swoje
wodnice, o których krążyły, i krążą nadal niezliczone legendy.
5. "Panna wodna". |
Druga kategoria
demonów wodnych, to dusze dziewcząt i chłopców, którzy utonęli w wodzie.
Określano ich głównie mianem topielic i topielców. Wierzono, że ich ciała mogły
ożywać pod wpływem światła księżyca. Wychodziły one wtedy z wody, błąkały po
cmentarzach i drogach, wabiąc żywych, których następnie wciągały pod wodę.
6. Topielica. |
W pobliżu
zbiorników wodnych swą siedzibę miały jędze, zwane też jędzonami. Były to
wychudłe staruszki, spragnione ludzkiej krwi. Opowiadano, że jędze wyłapywały
błąkające się po lesie dzieci, tuczyły je, a następnie zjadały. Demonami
wodno-łąkowymi były świeczniki. Wiara w nie łączyła się ze zjawiskiem tzw.
błędnych ogników. Z reguły błędne ogniki występowały na bagnach i łąkach
torfowych. Dziś wiadomo, że zjawisko to powstaje wskutek samozapłonu gazów,
wydobywających się z gnijących szczątków roślin i zwierząt, ale kiedyś wierzono,
że to dusze zmarłych, głównie nieochrzczonych dzieci, które sprowadzały
wędrowców na mokradła. Niekiedy uważano, że to diabły zapalają ognie, aby
strzec skarbów, albo je palić. Na widok płomyków unoszących się nad mokradłach
mawiano: diabeł skarby pali.
7. Błędny ognik. |
Za tydzień
zapraszam na drugą część opowieści o demonach obecnych w wielkopolskim
folklorze. Będzie m.in. o demonach leśnych, diabłach i innych upiorach.
Fotografie:
1. Natalia.sk [CC BY-SA 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)]
2. Goria ML [CC BY-SA 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)]
3. Nadezhda Antipova [CC BY-SA 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)]
4. Сергей Панасенко-Михалкин [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)]
5. Wilhelm Kotarbiński [Public domain]
6. Ivan Bilibin [Public domain]
7. Arnold Böcklin [Public domain]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz