Jego imię nosi
Uniwersytet Medyczny w Poznaniu, znane gimnazjum i liceum ogólnokształcące i
jedna z alei z centrum miasta, przyozdobiona jego pomnikiem. Kult tego lekarza
ubogich, społecznika i inicjatora pracy organicznej w Poznaniu, rozpoczął się
już za jego życia. Mowa oczywiście o Karolu Marcinkowskim.
Źródło: Wikimedia. |
Jan Karol
Marcinkowski urodził się 23 czerwca 1800 roku w drobnomieszczańskiej rodzinie
na Wzgórzu Świętego Wojciecha w Poznaniu. Rodzice zadbali o edukację syna,
posyłając go do miejscowej szkoły, a następnie do gimnazjum św. Marii
Magdaleny. Marcinkowski był jednym z jej najsławniejszych wychowanków, a lista
wybitnych absolwentów tego gimnazjum jest bardzo długa. Szkołę ukończyli m.
in.: Hipolit Cegielski, gen. Ignacy Prądzyński, arcybiskupi Gniezna i Poznania
– Leon Przyłuski, Edward Likowski i Florian Stablewski. Oprócz nich także:
Karol Libelt, Paweł Edmund Strzelecki, Maksymilian
Jackowski, Jan Kasprowicz, Jarogniew Drwęski, Cyryl Ratajski, Jerzy Waldorff, Stefan Stuligrosz i wielu innych.
Jackowski, Jan Kasprowicz, Jarogniew Drwęski, Cyryl Ratajski, Jerzy Waldorff, Stefan Stuligrosz i wielu innych.
Dawne gimnazjum, a obecnie LO im. Św. Marii Magdaleny. Źródło: Wikimedia. |
Marcinkowski zdał maturę w 1817 roku i postanowił studiować medycynę na
uniwersytecie berlińskim. Otrzymał stypendium jako jeden z trzech najlepszych
maturzystów. Pomoc ofiarował także książę Antoni Radziwiłł, którego dzieciom
Marcinkowski udzielał korepetycji. Podczas studiów brał udział w zebraniach
tajnego młodzieżowego koła „Polonia”. Został za to aresztowany i w 1823 roku
skazany na 6 miesięcy więzienia w twierdzy w Wisłoujściu koło Gdańska. Po
wyjściu na wolność skończył studia i obronił pracę doktorską.
Źródło: Wikimedia. |
Po studiach
wrócił do Poznania i rozpoczął praktykę lekarską jako chirurg i ginekolog.
Szybko zyskał popularność, lecząc pacjentów ze wszystkich warstw społecznych.
Biedaków kurował za darmo, a zarobione na leczeniu bogaczy pieniądze,
przeznaczał za cele społeczne i leki dla ubogich. Był jednym z najlepiej
zarabiających lekarzy w Poznaniu, ale sam żył bardzo skromnie i nigdy nie
założył rodziny, poświęcając się wyłącznie leczeniu i pracy społecznej. Kiedy
poważnie zachorował w 1829 roku, w wielu poznańskich kościołach odbywały się
modlitwy za jego wyzdrowienie, sam jednak religijny nie był. Po wyzdrowieniu,
został powołany do wojska pruskiego w charakterze lekarza garnizonu
poznańskiego. Gdyby pruscy oficerowie wiedzieli, że szkolą lekarza wojskowego
dla powstania listopadowego...
Na wieść wybuchu
powstania listopadowego w Królestwie Polskim, nie zastanawiając się długo,
przekroczył granicę i ofiarował swą wiedzę medyczną wojsku powstańczemu. Został
przydzielony jako chirurg wojskowy do oddziału innego wielkiego Wielkopolanina
– generała Dezyderego Chłapowskiego, właściciela Turwi i pioniera nowoczesnego
rolnictwa. Wraz z nim wyruszył na Litwę. Chłapowski nie widząc szans na
zwycięstwo, przekroczył wraz z żołnierzami granicę i znalazł się w Prusach
Wschodnich, gdzie zostali internowani. Marcinkowski wówczas zajął się
zwalczaniem epidemii cholery w Kłajpedzie. W obawie przed aresztowaniem za
udział w powstaniu, wyruszył do Wielkiej Brytanii. Tam przede wszystkim zgłębiał
wiedzę medyczną i spotykał się ze ludźmi różnych ugrupowań polskiej „Wielkiej
Emigracji”. Pobyt na Wyspach był dla niego bardzo owocny. W 1834 roku
zdecydował się mimo wszystko wrócić do Poznania. Zanim dotarł do miasta, został
aresztowany i osadzony w więzieniu. Wstawili się za nim zarówno Niemcy, jak i
Polacy. O jego ułaskawienie prosił magistrat poznański, a petycję do króla
poparł nawet naczelny prezes Prowincji Poznańskiej, Edward Flotwell.
Ostatecznie otrzymał tylko karę trzech miesięcy w twierdzy w Świdnicy. Kiedy w
1837 roku wybuchała w Poznaniu epidemia cholery, władze państwowe pozwoliły mu
wrócić do miasta. Od tej pory zajął się, oprócz leczenia, wyłącznie pracą
organiczną.
Najważniejszą
jego inicjatywą było zorganizowanie ośrodka mogącego skupiać polskie życie
społeczne i kulturalne z Poznaniu. Plonem tego zamysłu, było powołanie spółki
akcyjnej, której uwieńczeniem było zbudowanie Hotelu Bazar w 1838 roku.
Hotel Bazar. Źródło: Wikimedia. |
Bazar
był hotelem, ale także znajdować się w nim miały polskie sklepy, ponieważ prym z
handlu wiedli Niemcy. Miało się tam skupiać także życie towarzyskie Polaków z
różnych warstw społecznych. Do spółki weszli m. in. bracia Seweryn i Maciej
Mielżyńscy. Kolejną ważną inicjatywą, było założenie w 1841 roku Towarzystwa Naukowej Pomocy. Był to
rodzaj fundacji, która zajmowała się zbieraniem pieniędzy na stypendia dla
utalentowanej, ale biednej młodzieży. Dzięki tym stypendiom, mogli oni podjąć
studia. Oznaczało to początek zbiorowego mecenatu w zakresie oświaty. Wielu
wybitnych przedstawicieli wielkopolskiej inteligencji zawdzięczało TNP środki
na kształcenie, których sami nie byliby w stanie zdobyć. Doktor Marcin, jak był
powszechnie nazywany, poświęcał także czas dla
pracy w poznańskiej radzie miejskiej, próbach założenia stałego teatru
polskiego i w organizowaniu opieki lekarskiej dla biedoty miejskiej.
Pomnik K. Marcinkowskiego przy Alejach Marcinkowskiego. Źródło: Wikimedia. |
Tryb życia społecznika
odbijał się na jego zdrowiu. Marcinkowski nie oszczędzał się, miał kontakty z
ciężko chorymi, a do tego cierpiał na chorobę płuc. To wszystko spowodowało, że
jego życie trwało zaledwie 46 lat. Karol Marcinkowski zmarł 6 listopada 1846
roku. Jego pogrzeb był wielką manifestacją. Nabożeństwo żałobne poprowadził sam
arcybiskup Leon Przyłuski, mimo wątpliwości co do uczuć religijnych
społecznika. Pogrzeb zgromadził 20 tysięcy ludzi! Ceremonie pogrzebowe wspólnie
celebrowali duchowni katoliccy, protestanccy i żydowscy. Ciało Marcinkowskiego
spoczęło na cmentarzu Świętomarcińskim. W 1923 roku ekshumowano je, aby
pochować na „Skałce Poznańskiej”, czyli w Krypcie Zasłużonych Wielkopolan w
kościele Św. Wojciecha. Dodajmy, że został tam pochowany jako pierwszy z
zasłużonych.
Źródło:
Witold Jakóbczyk, Karol Marcinkowski, w: Wielkopolski Słownik Biograficzny, praca
zbiorowa pod redakcją Antoniego Gąsiorowskiego i Jerzego Topolskiego, Warszawa,
Poznań 1983.
Bogumiła i Marceli Kosmanowie, Sylwetki Wielkopolan, Poznań 1988.
Mała korekta Jerzy Waldorff nie jest absolwentem Maryny a Marcinka.
OdpowiedzUsuń