Poznańskie koziołki

czwartek, 15 grudnia 2011

Gwiazdor, makiełki i Herody, czyli wielkopolskie tradycje bożonarodzeniowe, część 1


Święta Bożego Narodzenia, zwane też w Wielkopolsce „Gwiazdką”, już za pasem. Śniegu co prawda nie widać, ale liczne światełka rozświetlające ulice i place, oraz „Betlejem Poznańskie” i choinka na Starym Rynku przypominają o nadchodzących Świętach. Z tej okazji postanowiłem napisać coś niecoś o ludowych tradycjach wielkopolskich, związanych ze świętami Bożego Narodzenia. Tekst ten będzie miał raczej charakter etnograficznych, niż historyczny.

Źródło: Wikimedia.


Gody i Gwiazdka
W Wielkopolsce święta Bożego Narodzenia zwano „Godami”, lub „Gwiazdką”. O ile nazwa Gody praktycznie już zanikła, to Gwiazdka jest dalej powszechnie używana, nawet poza granicami Wielkopolski. „Gody” w języku staropolskim oznaczały okres świąteczny i czas zabaw. W języku literackim
określenie to występowało do XVIII wieku. „Godami” nazywano cały okres świąt, od Wigilii do święta Trzech Króli. Stopniowo słowo to przejęła tradycja ludowa i występowało ono dość powszechnie na wsiach wielkopolskich, ale obecnie nieliczni już starsi mieszkańcy naszego regionu posługują się tą nazwą. Dzisiaj terminu „gody” używa się najczęściej w odniesieniu do kolejnej rocznicy zawarcia związku małżeńskiego, na przykład srebrne czy złote gody.
Nazwa „Gwiazdka”, jak już wspomniałem, jest powszechnie używana i odnosi się tylko do samych świąt Bożego Narodzenia. Trudno jest znaleźć etymologię tego określenia. Prawdopodobnie nawiązuje ona do zwyczaju zasiadania do wieczerzy wigilijnej z chwilą ukazania się pierwszej gwiazdy na niebie.

Źródło: Wikimedia.

Jaka Wigilia, taki cały rok
Dawniej, a częściowo i dzisiaj, wierzy się, że to co zdarzy się w dzień 24 grudnia, będzie rzutowało na cały rok. Wróżby wigilijne mają raczej pogański, niż chrześcijański rodowód. Nie przypadkiem bowiem obchodzimy pamiątkę narodzin Chrystusa w noc przesilenia zimowego, która była szczególnym wydarzeniem dla większości kultur i ludów. Rzymianie obchodzili dzień 25 grudnia jako święto Narodzin Słońca Niezwyciężonego, kiedy to słońce pokonuje noc i dni stają się coraz dłuższe. Chrześcijanie przejęli to święto, tłumacząc, że narodzenie się Chrystusa było tą właśnie światłością, która pokonała ciemność.
Po dziś dzień ludzie uważają, że kto pokłóci w Wigilię, ten będzie skłócony przez cały rok. Mieszkańcy wsi powszechnie przewidywali pogodę na cały rok 24 grudnia. Jeśli w Wigilię świeciły gwiazdy, oznaczało to, że rok będzie urodzajny i dostatni. Jeśli zaś w dzień ten będzie sucho, to przez cały rok będzie zbyt dużo opadów. Jeżeli pierwszy dzień świąt przypadał w niedzielę, to cały rok będzie słoneczny i pogodny. Jeśli zaś Boże Narodzenie przypadało w piątek, to przeciwnie, rok miał być pochmurny, a jeśli na przykład w czwartek – gwarantowało to wysokie plony zbóż. Kiedy pierwszą osobą spotkaną na ulicy będzie kobieta, wówczas cały rok będzie pasmem nieszczęść i chorób (przepraszam wszystkie Panie). Wróżono także z sianka, umieszczanego pod obrusem w czasie wieczerzy wigilijnej. Kto wyciągnął dłuższe źdźbło, ten miał przed sobą jeszcze długie życie. Kto jednak nie miał tyle szczęścia i wyciągnął krótkie, niech lepiej pisze testament. Takich wróżb było oczywiście wiele, ale nie miejsce tu na opisywanie wszystkich.     

Co z tą choinką?
Zwyczaj przynoszenia do domu i ubierania choinka, czyli drzewka świerku lub jodły, pochodzi z XVI wieku i narodził się wśród niemieckich protestantów. Ponoć wielkim miłośnikiem i propagatorem tej nowej, jak na tamte czasy tradycji, był sam Marcin Luter. Zwyczaj ten powoli rozprzestrzeniał się po całej Europie, a na przełomie XVIII i XIX wieku dotarł do Polski, przyniesiony przez niemieckich osadników. W Wielkopolsce tradycja przyozdabiania choinki przyjmowała się w środowiskach bardziej otwartych na kulturowe nowości, czyli wśród szlachty i mieszczan. Nie przeszkadzał temu fakt, że choinka mogła kojarzyć się z pruskim zaborcą. Chłopi, niechętni wobec wszelkich „nowinek”, długo nie uznawali tego obyczaju. Tak naprawdę, dopiero w okresie dwudziestolecia międzywojennego choinki zapanowały wszędzie, również w chłopskich chatach. Z pewnością przyczyniła się do tego akceptacja Kościoła katolickiego dla choinek, w których duchowni widzieli symbol rajskiego drzewa poznania dobrego i złego, a z którego Adam i Ewa skosztowali owoców, co doprowadziło do ich wygnania z Raju. Drzewka przyozdabiano najczęściej orzechami, jabłkami, piernikami, cukierkami, ozdobami z kolorowego papieru, a w końcu także zapalano na jego gałęziach świeczki.

Źródło: Wikimedia.

Zwierzęta mówiące ludzkim głosem
Dawnej wierzono, że w noc wigilijną zwierzęta gospodarskie mówiły ludzkim głosem. Dotyczy to jednak tylko tych zwierząt, które według tradycji były przy narodzeniu Chrystusa w stajence, a więc krów, kóz i owiec. W nagrodę Bóg sprawił, że w noc wigilijna zwierzęta te mówią. Legenda o tym niecodziennym zachowaniu zwierząt znana była jednak tylko w niektórych rejonach Wielkopolski, choć jest to bardzo stary zwyczaj. Bardziej znana jest tradycja karmienia zwierząt domowych resztkami ze stołu wigilijnego, a nawet dzielenia się z nimi opłatkiem. Ponoć zwyczaj ten tępili kaznodzieje już przynajmniej od XV wieku, jako przejaw pogaństwa. Wróćmy jednak do naszych gadających zwierząt. Każdy, kto sądziłby, że usłyszeć mowę zwierząt jest przywilejem, ten jest w błędzie. Według ludowych wierzeń, każdy, kto usłyszy w Wigilię mowę zwierząt, ten szybko umrze. Nie była to jak widać dobra wróżba. Niech tam sobie zwierzęta rozmawiają ze sobą ludzkim głosem, my lepiej trzymajmy się od nich w tę noc daleko.

W następnej części, która ukarze się już w niedzielę, dowiemy się dlaczego w noc wigilijną prezenty (lub rózgi) wielkopolskim dzieciom rozdaje Gwiazdor, a nie Święty Mikołaj, co jadało się na Wigilię w wielkopolskich domach przed wielu laty i kim były Herody.

Źródło:
A. Brencz, Wielkopolski rok obrzędowy. Tradycja i zmiana, Poznań 2006.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...