K
|
ilka
dni temu obchodziliśmy 60. rocznicę wydarzeń Poznańskiego Czerwca 1956,
pierwszego zrywu robotników przeciwko państwu uważającemu się za ojczyznę
robotników i chłopów. O wydarzeniach sprzed sześćdziesięciu lat sporo już
napisano, ja skupię się dziś na znaczeniu jakie dla Polski miał dzień 28
czerwca 1956 r.
Mówi się często, że bez Poznańskiego
Czerwca 1956 r. nie było by Polskiego Października i odejścia od systemu
stalinowskiego w Polsce Ludowej. Rzeczywiście, dziś można z pełnym przekonaniem
stwierdzić, że wydarzenia poznańskie przyśpieszyły „Odwilż”, choć częściowa liberalizacja
systemu komunistycznego zapoczątkowana przez Władysława Gomułkę nie trwała zbyt
długo, to jednak o powrocie do terroru stalinowskiego nie mogło już być mowy.
Stalinizm
bez Stalina
5 marca 1953 r. zmarł Józef Stalin.
Tysiące komunistów na całym świecie ogarnęła rozpacz. Pielęgnowany przez lata
przez sowiecką propagandę kult „wodza postępowej ludzkości”, „słońca narodów” i
„wielkiego językoznawcy”, zrobił swoje.
1. Józef Stalin. |
Nie wszyscy jednak płakali po Stalinie.
Po Polsce krążył między innymi taki dowcip: „Na co umarł Stalin?” – „Na
szczęście!”. Takich dowcipów, uznawanych za szeptaną propagandę, było
oczywiście więcej. Wkrótce pojawiły się pierwsze, nieśmiałe sygnały zmian i
pewnej, kontrolowanej przez władzę „Odwilży”. Następcy Stalina, wśród których
byli m.in.: Ławrientij Beria, Wiaczesław Mołotow, Gieorgij Malenkow i Nikita
Chruszczow, zdawali sobie sprawę, że należy nieco odkręcić śrubę, bo w
przeciwnym razie może dojść do załamania systemu. Żaden z nich nie miał
takiego autorytetu jak Stalin i żaden nie miał już takiej władzy, jak „wódz”.
Beria, który stanął na czele Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego,
wypuścił z więzień i łagrów ok. 1 milina więźniów, zrehabilitował część ofiar
Stalina, a nawet sugerował wycofanie wojsk radzieckich z NRD i wyrażenie zgody
na zjednoczenie Niemiec. Liberalizacja zainicjowana przez Berię nie spodobała
się pozostałym dygnitarzom kremlowskim, którzy obawiali się zbyt daleko idących
zmian, więc go obalili, a następnie rozstrzelali. Nowy I sekretarzem został
Nikita Chruszczow, również zdecydowany na przeprowadzenie częściowej i w pełni
kontrolowanej destalinizacji, której początkiem miało być „kolektywne
kierownictwo” państwa zamiast stalinowskiego jedynowładztwa. Do tego samego
Chruszczow zachęcał pozostałych dyktatorów państw bloku wschodniego.
2. Nikita Chruszczow. |
Odwilż
W Polsce początkowo nic nie zwiastowało
zmian. Na czele Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej stał wierny uczeń i
naśladowca Stalina, Bolesław Bierut. Katowice przemianowano na Stalinogród,
organizowano akademie i masówki ku czci Stalina, robotnikom ciągle zwiększano
normy, narzucając współzawodnictwo pracy, a stopa życiowa społeczeństwa cały
czas się obniżała, wbrew temu, co głosiła oficjalna propaganda. Wszyscy,
zarówno członkowie partii, jak i zwykli obywatele, bali się wszechwładnego
Urzędu Bezpieczeństwa, a internowanie prymasa Stefana Wyszyńskiego zapowiadało
dalsze represje wobec Kościoła. A jednak wkrótce i do Polski zaczęły docierać
nieśmiałe powiewy kontrolowanej liberalizacji. „Odwilż” jako pierwsza objęła
kulturę. Już na początku 1954 r. zaczęło się odchodzenie od socrealizmu w sztuce,
architekturze, a wreszcie i w literaturze. W sierpniu 1955 r. Adam Ważyk, do
tej pory twórca w pełni oddany reżimowi i czołowy przedstawiciel socrealizmu w
poezji wydał Poemat dla dorosłych,
który uznano za symboliczne zerwanie z realizmem socjalistycznym w literaturze.
W kinach pokazywano zachodnie filmy, które jeszcze kilka lat wcześniej uznane
były za owoc burżuazyjnej propagandy.
W marcu 1954 r., zgodnie z wytycznymi Kremla,
na II Zjeździe PZPR, podjęto decyzję o powrocie do „kolektywnego kierownictwa”
w partii. Rozdzielono stanowiska I sekretarza PZPR i premiera. I sekretarzem
pozostał Bolesław Bierut, a funkcję premiera objął Józef Cyrankiewicz.
Prawdziwym wstrząsem dla rządzących była jednak ucieczka na Zachód jesienią
1954 r. Józefa Światły, wicedyrektora Departamentu X Ministerstwa
Bezpieczeństwa Publicznego. Funkcjonariusze Departamentu X zajmowali się m.in. inwigilacją
członków partii. Wkrótce radio Wolna Europa zaczęło nadawać audycje, w których
Światło odsłaniał kulisy walk frakcyjnych na łonie partii, metody działań
bezpieki oraz przepych jakim otaczali się władcy Polski Ludowej. Ucieczka
Światły i jego rewelacje doprowadziły do reorganizacji organów bezpieczeństwa.
Zlikwidowano w 1954 r. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, a jego zadania
przejął Komitet ds. Bezpieczeństwa Publicznego. W 1956 r. powołano do życia
Służbę Bezpieczeństwa, ukrytą w strukturach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Tym jednak, co zdecydowało o zerwaniu ze
stalinowską retoryką, było ogłoszenie przez Chruszczowa na XX Zjedzie KPZR
tajnego referatu O kulcie jednostki i
jego następstwach, w których I sekretarz ujawnił część zbrodni Stalina, w
których zresztą sam maczał palce. Potępiono też forsowany przez „wodza narodów”
kult jednostki. Referat szybko przestał być tajny, a wielu komunistycznych
przywódców w krajach Bloku Wschodniego przeżyło wstrząs. Na zjeździe obecny
był Bierut, który nota bene zmarł podczas jego trwania („Wyjechał dumnie,
przyjechał w trumnie”). I sekretarzem PZPR został Edward Ochab. Zdawano jednak
sobie sprawę, że jest to kandydatura tymczasowa, dopóki nie wyłoni się lepszego
kandydata, w zależności od tego, która frakcja zwycięży i kogo zaakceptuje
Kreml.
3. Bolesław Bierut. |
Niestety, za zmianami w sferze
politycznej i w kulturze nie poszły zmiany w gospodarce. W sklepach brakowało
podstawowych towarów, robotnikom ciągle zwiększano normy produkcyjne, ale płace
nie rosły. 28 czerwca 1956 r. robotnicy z Poznania protestując przeciw
dramatycznej sytuacji, wyszli na ulice. Rewolta o charakterze ekonomicznym,
przekształciła się w antykomunistyczny bunt, krwawo stłumiony przez władzę. Dzięki
temu, że akurat trwały Targi Poznańskie, w mieście przebywało wielu
zagranicznych dziennikarzy, dzięki czemu o poznańskich wydarzeniach dowiedział
się cały świat. Dla władz PRL było to wydarzenie, które stanowiło prawdziwy
wstrząs. Robotnicy wystąpili przeciwko władzy ludowej i to w dodatku w
Poznaniu, mieście znanym z pracowitości i dyscypliny.
4. Poznański Czerwiec. |
Prowokacja
wrogich elementów
Najwyższe władze PRL nie mogły
oczywiście ignorować poznańskich wydarzeń. Co prawda, nie było Internetu,
telewizja właściwie dopiero się rodziła, a radio i prasa były poddane cenzurze,
ale wieści o krwawych zajściach szybko rozchodziły się w społeczeństwie. Wielu
Polaków słuchało także potajemnie radia Wolna Europa. Władza musiała więc
zareagować. Jak nietrudno zgadnąć, „wypadki poznańskie” uznano za prowokację
wrogich ośrodków z zewnątrz, co w tym przypadku oznaczało ośrodki polskiej emigracji,
a także zachodnioniemieckie środowiska „rewizjonistyczne”. Winnymi zajść były
także „reakcyjne siły” wewnątrz kraju, czyli zakonspirowani, dawni członkowie
podziemia niepodległościowego. W swym słynnym przemówieniu premier Cyrankiewicz
groził odrąbywaniem rąk „prowokatorom” i „szaleńcom”, którzy ośmielili się
podnieść rękę przeciw władzy ludowej. Wprost oskarżył także „wrogie ośrodki” i
siły „reakcyjnego podziemia” o sprowokowanie starć i spowodowanie ofiar w
ludziach. Na najwyższym szczeblu PZPR podjęto decyzję o powołaniu specjalnej
komisji mającej zbadać przyczyny zajść. Komisji przewodniczył niejaki Edward
Gierek, wówczas sekretarz KC PZPR nadzorujący przemysł, a w przyszłości sam I
sekretarz. Już 9 lipca komisja Gierka ogłosiła raport, który potwierdził dywersyjny
charakter zajść.
5. Józef Cyrankiewicz. |
No cóż, jeszcze kilka lat wcześniej,
kiedy żył Stalin, takie tłumaczenie w zupełności by wystarczyło i nikt, komu życie
miłe, nie zadawałby dodatkowych pytań, ale teraz sytuacja ulega zasadniczej
zmianie. Uznano więc, że winę za starcia ponosi także aparat partyjny i organy
bezpieczeństwa. W ocenie przyczyn walk w Poznaniu stwierdzono, że aparat
partyjny uległ zbytniemu „zbiurokratyzowaniu”, przez co pozostał głuchy na
głosy robotników i zlekceważył ich żądania poprawy warunków pracy. Ponadto
oceniono, że popełniono liczne błędy w pracy polityczno-ideologicznej wśród
poznańskich robotników. Interesująca była ocena pracy funkcjonariuszy UB i MO. Zarzucono im zaniedbania w pracy operacyjnej, niewykrycie w
porę planów manifestacji robotniczych i nie przeciwstawienie się im.
Podstawowym zadaniem organów bezpieczeństwa, czy raczej organów represji, było
właśnie wykrywanie i neutralizowanie potencjalnych spisków przeciw władzy
ludowej. Idąc tym tropem należy uznać, że wprowadzenie stanu wojennego 13
grudnia 1981 r. było porażką SB, bowiem bezpieka nie powinna w ogóle dopuścić
do powstania „Solidarności”. Wróćmy jednak do Poznania. Skrytykowano wprawdzie
organy bezpieczeństwa za niedostateczną „czujność rewolucyjną”, ale
jednocześnie pochwalono funkcjonariuszy i żołnierzy za poświęcenie i „heroizm”
w walce z manifestantami i prowokatorami.
Protest
słuszny, ale niewłaściwie wyrażony
Nieco inną ocenę wydarzeń poznańskich
miały władze wojewódzkie. Uznały wprawdzie, że do wybuchu walk doszło wskutek
prowokacji „wrogich elementów”, ale ani słowem nie wspomniano o
imperialistycznej agenturze, za to sporo miejsca poświęcono złej sytuacji
robotników. Przyznano, że w okresie poprzedzającym wybuch niezadowolenia nastąpił
spadek płac realnych, normy produkcyjne były zbyt wysokie, a zaopatrzenie
sklepów w produkty spożywcze niezadowalające. Aparat partyjny za bardzo się zbiurokratyzował
i oddalił od mas. Nic dziwnego więc, że robotnicy wyszli na ulicę. Trudną
sytuację robotników w pierwszych latach budowania socjalizmu wykorzystali
różnej maści prowokatorzy, a sfrustrowani robotnicy dali im posłuch. Innymi
słowy, to partia powinna pierwsza uderzyć się w pierś i odbudować relację z
ludźmi pracy. Im dłużej trwały dyskusje nad sytuacją robotników, tym bardziej obraz prawdziwego życia robotników stawał się pełniejszy. Ostatecznie więc zgodzono się ze stwierdzeniem, że
robotnicy wyszli na ulicę, bo czuli się rozgoryczeni, ale też dali się
sprowokować „elementom antysocjalistycznym”, które bezwzględnie wykorzystały
trudną sytuację. Partia zawiniła, bo straciła kontakt ze społeczeństwem, aparat
bezpieczeństwa zaś nie wykrył w porę prowokacji i nie ukarał wichrzycieli.
6. Czołgi na ulicach Poznania. |
W wielu zakładach pracy w całym kraju
organizowano masówki, mające potępić poznańskie zajścia. Wbrew intencji
funkcjonariuszy partyjnych, na masówkach owszem potępiano, ale nędzę,
absurdalne współzawodnictwo pracy, nakazy przekraczania norm produkcyjnych i
inne wynaturzenia systemu. Sytuacja stawała się na tyle poważna, że groziła
wybuchem niezadowolenia społecznego na wielką skalę. Dygnitarze partyjni zdali
sobie sprawę, że konieczne były zmiany kadrowe na najwyższym szczeblu. Wszyscy wiedzieli, że Ochab był tylko tymczasowym I sekretarzem.
Wśród potencjalnych kandydatów coraz częściej pojawiało się nazwisko Władysława
Gomułki. Gomułka, pseudonim partyjny „Wiesław”, by przekonanym komunistą, który
walnie przyczynił się do instalacji komunizmu w Polsce. Wszyscy pamiętali jego
słynne zdanie: „Władzy raz zdobytej, nie oddamy nigdy!”. Z drugiej jednak strony,
sam był ofiarą systemu stalinowskiego. Oskarżony o „odchylenia
prawicowo-nacjonalistyczne”, był nawet aresztowany przez UB (aresztował go
Józef Światło). Wiesław nie zgadzał się na kolektywizację polskiej wsi i wyrażał
sprzeciw wobec potępienia przywódcy Jugosławii Josipa Broz Tito, kiedy Stalin wyklął
go za pójście własną drogą, niezależnie od ZSRR. Teraz Gomułka wrócił i wydawał
się idealnym kandydatem. Trzeba było tylko uzyskać zgodę władz Kremla, a
Chruszczow nie ufał Gomułce. Dopiero kiedy zapewnił on Nikitę Siergiejewicza,
że sojusz polsko-radziecki nie ulegnie rozluźnieniu, moskiewski władca łaskawie
wyraził zgodę na nominację Gomułki.
Październik
Żaden z przywódców partyjnych w Polsce
nie cieszył się nigdy taką sympatią i zaufaniem, jak Gomułka w październiku
1956 r. Podczas wielkiego wiecu 24 października, I sekretarz ostro skrytykował ekipę
Bieruta, obciążając ją winą za wszelkie wynaturzenia systemu, które nazwał
„błędami i wypaczeniami”. Przyznał także, że bzdurą jest nazywać zajścia w
Poznaniu „imperialistyczną prowokacją”. Poznańscy robotnicy mieli prawo być
rozgoryczeni. Po tych słowach społeczeństwo ogarnął entuzjazm i wiara w lepszą
przyszłość. Wkrótce jednak Gomułka pozbawił ich tych złudzeń. Liberalizacja
systemu, którą rozpoczął „Polski Październik”, skończyła się już w następnym
roku. Trzeba jednak uczciwe przyznać, że powrót do stalinizmu był już
niemożliwy.
7. Gomułka przemawia na wiecu 24 października 1956 r. |
Czy bez Poznańskiego Czerwca nie byłoby
Polskiego Października? Cóż, „Odwilż” zaczęła się już wcześniej, bo po śmierci
Stalina, choć miała ograniczony zasięg. Dopiero jednak krwawe wydarzenia w
Poznaniu 28 czerwca 1956 r. wywołała lawinę zdarzeń, które doprowadziły do istotnych
zmian na szczytach władzy. Poznański Czerwiec był wstrząsem dla ekipy rządowej,
a dyskusje, które przetoczyły się przez cały kraj, unaoczniły rządzącym, że nie
da się rządzić tak, jak do tej pory. Wydarzenia poznańskie przyśpieszyły
zmiany, choć Gomułka nie spełnił pokładanych w nim nadziei.
Źródło:
A.
Choniawko, Zachowania polityczne między
czerwcem a październikiem 1956 roku, w: Czerwiec’56,
„Kronika Miasta Poznania”, nr 2, 2006.
Od
niepodległości do niepodległości. Historia Polski 1918 – 1989, praca zbiorowa
pod red. A Dziuroka, M. Gałęzowskiego, Ł. Kamińskiego i F. Musiała, Warszawa
2014.
A.
Paczkowski, Pół wieku dziejów Polski,
Warszawa 2005.
Źródło
fotografii:
1. By Resetnyikov [Public domain], via Wikimedia Commons
2. By Credit: John Fitzgerald Kennedy Library [Public domain], via Wikimedia Commons
3. By Burzyński Roman [Public domain], via Wikimedia Commons
4. See page for author [Public domain], via Wikimedia Commons
5. See page for author [Public domain], via Wikimedia Commons
6. See page for author [Public domain], via Wikimedia Commons
7. See page for author [Public domain], via Wikimedia Commons
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz