Poznańskie koziołki

piątek, 8 listopada 2013

Miejsce kaźni Wielkopolan w okresie II wojny światowej - obóz koncentracyjny w Forcie VII w Poznaniu

F
ort VII, to dziś jedno z najważniejszych miejsc pamięci ofiar II wojny światowej w Wielkopolsce. Dawne, pruskie jeszcze umocnienia, stały się świadkiem martyrologii Wielkopolan w czasie ostatniej wojny. Historię tego miejsca przypomina nam dzisiaj, znana wszystkim stałym Czytelnikom „Poznańskich Historii”, Agnieszka Wiśniewska. Zapraszam do lektury.

„Fort VII w Poznaniu zwany też Colomb, swą nazwę otrzymał od nazwiska pruskiego generała Fridricha Augusta Petera von Colomba, od 1843 r., głównodowodzącego 5 Korpusu Armijnego w Poznaniu. Fort VII zbudowano w latach 1876 -1880, w pierwszym etapie budowy Twierdzy Poznań, przy Fridrich –Krupp –Alle (obecnie Aleja Polska) i służył jako pruska warownia.

W październiku 1939 r. zapadła decyzja o przekształceniu starego pruskiego fortu w obóz więzienny.
Władzom hitlerowskim miejsce wydawało się idealne; fort położony na uboczu, ukryty między roślinnością maskującą i otoczony wałami, z dala od centrum miasta. Okolicznych mieszkańców narodowości polskiej wysiedlono a w ich domach osiedlili się funkcjonariusze obozu, Gestapo, wojsko i urzędnicy SS wraz z rodzinami. Teren wokół Fortu został zupełnie odizolowany od miasta i niedostępny dla ludności Poznania.

Fort otoczony był fosą i płotem z drutu kolczastego, oraz kilku metrowej grubości murem. Do bramy wejściowej prowadziła kręta droga otoczona drzewami i niewidoczna dla ludzi z zewnątrz. Przed bramą wejściową stał budynek komendantury i administracji obozowej (przyjmowano tam także paczki dla osadzonych). Za bramą główną znajdował się duży dziedziniec, na którym m.in.  przyjmowano nowych więźniów. Na dziedzińcu mieścił się też budynek zewnętrznej straży obozowej i wartownia. Główny budynek fortowy składał się z trzech kondygnacji: górną nadbudowę stanowiły murowane schrony osłonięte ziemią, dalej dziedzińcem przez most na fosie docierało się do parterowych pomieszczeń, gdzie znajdowały się: wartownia i wewnętrzna służba obozowa, sypialnie esesmanów, sortownia paczek, gabinet lekarski, warsztaty, kuźnia, prasowalnia, umywalnia i studnia a także siedziba komendanta. Dalej znajdowały się cele dla więźniów – pomieszczenia bez okien. Było też  pomieszczenie, w którym znajdowało się pięć sedesów tzw. toaleta dla więźniów. W podziemiach, w kierunku fosy wychodziły: pokój komendanta i kantyna dla esesmanów, oraz kuchnia, magazyn odzieży, pralnia i suszarnia. Na tej kondygnacji znajdowały się także dwie ciemnice, w których karnie przetrzymywano więźniów. Na wewnętrznym dziedzińcu Fortu znajdował się zaułek, w którym rozstrzeliwano aresztowanych.

Fot. A. Wiśniewska.
Fot. A. Wiśniewska.

10 października 1939 r. od wojska okupującego ziemie Polski Fort VII przejęła Policja Bezpieczeństwa. Odtąd obóz podlegał Erichowi Naumannowi – wysoko postawionemu urzędnikowi Głównego Urzędu Służby Bezpieczeństwa Rzeszy. Pierwszym komendantem obozu został Herbert Lange. Komendantura pełniła najważniejszą rolę w obozie. Była odpowiedzialna za przyjmowanie i wywóz więźniów, zarządzanie całym obozem, kontakt z miejscową placówką Gestapo, dowodziła strażą obozową i wartownikami, dbała o wyposażenie i zaprowiantowanie obozu oraz zarządzała transportem. Natomiast kierownictwo wewnętrzne bezpośrednio nadzorowało więźniów; było odpowiedzialne za właściwe stosowanie aparatu terroru na nich, pilnowało porządku, a także prowadziło ewidencję dziennego stanu cel.

Fot. A. Wiśniewska..

Fot. A. Wiśniewska.

Drugą władzę w obozie stanowiło SS (komenda obozowa była niezależna od komendanta obozu). Władza ta podlegała tajnej policji partyjnej SS – służbie bezpieczeństwa. Zajmowała się przesłuchaniami w wykonaniem zleconych przez Gestapo wyroków śmierci. Szkoliła też straż obozową.

Niższy personel, zwany załogą Fortu VII stanowił oddział SS, liczący od 50 do 80 osób. Byli to strażnicy, wartownicy, dozorcy, służba wewnętrzna obozu. Zazwyczaj szeregowi funkcjonariusze SS bez stopni wojskowych; młodzi mężczyźni – poborowi, wcieleni niedawno do SS i policji. Do 1940 r. większość załogi stanowili Volksdeutsche z Wielkopolski. Lecz dopiero 1 kwietnia 1941 r. nastąpiły zmiany. Zmniejszono liczbę młodego personelu a wprowadzono więcej doświadczonych urzędników SS.

Pierwsze transporty więźniów miały miejsce w połowie października 1939 r. Byli to więźniowie aresztowani przez Niemców po zajęciu terytorium Polski, uznani za „element niebezpieczny” dla nowego porządku. Wielu skazywano na podstawie list sporządzanych przez Gestapo jeszcze przed wojną. Chciano w ten sposób pozbyć się Polskości z ziem, które miały należeć do Rzeszy. Na początku aresztowania objęły przede wszystkim ziemiaństwo i inteligencję. Część aresztowanych stanowili działacze polityczni, niepodległościowi, przedstawiciele partii i stowarzyszeń. W zimie z 1939 na 1940 r. Fort VII był głównym ośrodkiem koncentracji więźniów policji bezpieczeństwa. Oficjalnie było to miejsce  przetrzymywania aresztowanych do czasu osądzenia i skazania, lecz dokonywano tam likwidacji przetrzymywanych, a ślady po zbrodniach starannie zacierano. Na wiosnę 1940 r. do Fortu zaczęto przywozić ludzi ujętych w wyniku działalności Gestapo. Jednak przez cały okres okupacji prowadzono aresztowania w celu całkowitej eksterminacji ludności polskiej z Kraju Warty. Większość Polaków znalazła się w Forcie VII z braku powodu, bądź z przyczyn urojonych przez hitlerowców. Aresztowanych oskarżano o zagrażanie bezpieczeństwu państwa niemieckiego, nie respektowanie praw i przepisów niemieckich, sianie wrogiej wobec Rzeszy propagandy. Niektórzy znaleźli się w Forcie VII na podstawie donosów, będących porachunkami sąsiedzkimi jeszcze z przed wojny.

Więźniowie przebywający w Forcie w latach 1940-1943 w większości pochodzili z Wielkopolski. Większość stanowili Polacy. Od rozpoczęcia wojny ze Związkiem Radzieckim w Forcie przetrzymywano nieliczne grupy radzieckich jeńców wojennych. Bywali też nieliczni angielscy i francuscy więźniowie. Pojawiali się też Żydzi, Ukraińcy i Jugosłowianie. W pewnych okresach czasu  także Niemcy. Żyli oni w lepszych warunkach niż reszta więźniów i nie byli szykanowani. Od 1941 r. więźniów można podzielić na trzy grupy, lecz wszyscy żyli w takich samych bardzo ciężkich warunkach.

Fot. A. Wiśniewska.

Fot. A. Wiśniewska.

W najlepszej sytuacji byli więźniowie będący „na wychowaniu” tzw. „niedzielniacy”. Do tej grupy zaliczali się mężczyźni oskarżani przez niemieckich pracodawców o „wstręt” do pracy. Do Fortu VII trafiali zwykle w sobotę  po południu a wypuszczano ich w niedzielę wieczorem lub w poniedziałek rano. Więźniowie karni przebywali w Forcie na czas prowadzenia śledztwa. Zdarzało się, że pozostawali dłużej ze względu na brak miejsca w innym więzieniu policyjnym bądź obozie koncentracyjnym. W najgorszym położeniu byli więźniowie polityczni. Zwykle czekała ich śmierć.

Fot. A. Wiśniewska.

Fot. A. Wiśniewska.

Dopływ więźniów do Fortu VII odbywał się przez wszystkie lata  w ten sam sposób. W siedzibie poznańskiego Gestapo szykowano konwoje. Transporty odbywały się kilka razy w tygodniu, a niekiedy nawet codziennie. Konwojentami byli gestapowcy lub esesmani, a transport odbywał się zwykle rano lub wieczorem, najkrótszą drogą przez miasto.

Warunki egzystencji więźniów były potworne; Fort był przeludniony i nieprzystosowany do zapewnienia minimum niezbędnych warunków. Cele w kazamatach były ciemne; o niskim sklepieniu, słabo, bądź wcale nie ogrzewane bez jakiegokolwiek umeblowania. Więźniowie spali na kamiennej posadzce albo na garstce brudnej słomy. Z powodu przeludnienia w celach musieli spać na zmianę, do tego jeszcze panował potworny zaduch i smród potęgowany jeszcze przez stojące wiadra z nieczystościami. Zimą z powodu mrozów na ścianach cel  powstawał lód. Wyżywienie składało się z dwóch posiłków: rano i w południe czarna kawa, suchy chleb i rzadka zupa. W pewnych okresach  rodziny miały pozwolenie na przysyłanie paczek z żywnością i odzieżą, lecz ich zawartość była rozkradana przez strażników i nie docierała do adresatów. W Forcie VII panował głód; więźniowie byli słabi i wycieńczeni z niedożywiania i od ciągłego katowania. W całym obozie była tylko jedna umywalnia i ubikacja, z których więźniowie mogli korzystać zbiorowo, raz dziennie tylko kilka minut. Nie mogli zatem prać ani myć się. Nie otrzymywali też odzieży więziennej, chodzili w tej, w jakiej zostali przywiezieni do Fortu. Ubrań nie prano i nie zmieniano. W celach był brud i robactwo, a przebywający w nich ludzie mieli pchły i wszy. Mnożyły się różne choroby. Więźniowie cierpieli też z powodu nie gojących się ran. Opieki lekarskiej nie było. Według oprawców chorymi byli tylko ci, u których widać było chorobę i ci z bardzo wysoką gorączką. Chorymi zajmowali się uwięzieni lekarze. Nie mieli żadnego sprzętu ani leków a opatrunki robili ze szmat i kawałków ubrań. W 1942 r. powstała „izba chorych”. Była to ciemna ubikacja, do której wrzucano chorych z różnymi chorobami. Nie leczono ich; wynoszono tylko zwłoki.

Więźniowie w Forcie VII byli całkowicie zdani na łaskę strażników. Nie wykorzystywano ich do pracy. Niszczono ich głodem, zimnem, chorobami i ciągłym katowaniem. Nieliczni tylko na krótko wykorzystywani byli do prac w Forcie.

Fot. A. Wiśniewska.

Fot. A. Wiśniewska.

Według świadków każdego dnia dokonywano w Forcie mordów i egzekucji. Rozstrzeliwano ich w Forcie, głównie pod murem zwanym dziś „ścianą śmierci”. W bunkrze nr 58 w celi nazwanej „dzwonem” wieszano więźniów za nogi i uderzano głową o ściany powodując śmierć. Tam też uśmiercano więźniów zanurzając w gorącej i lodowatej wodzie. W bunkrze nr 57 zamrażano na śmierć. Do Fortu VII przywożono też ludzi z zewnątrz w celu likwidacji. Chorych psychicznie i nieuleczalnie z Owińsk i innych okolicznych zakładów leczniczych zagazowano jeszcze w 1939 r. Fort nie posiadał krematorium, więc wszystkich pomordowanych wywożono do lasów i tam grzebano. Zacierając ślady zbrodni po pewnym czasie wydobyto ciała i spalono. Masowe egzekucje odbywały się poza Fortem. Uprzednio esesmani przygotowywali doły, do których przywożono ciężarówkami więźniów. Na miejscu dokonywali egzekucji poprzez rozstrzelanie. Następnie ciała wrzucano do dołów, które zasypywano ziemią i sadzono drzewa mające zatrzeć ślady masowych zbrodni. Hitlerowcy pilnowali, aby nie było świadków, lecz często znajdowali się ludzie, którzy mogli wskazać miejsca masowych grobów. Najwięcej, bo aż dziewiętnaście odkryto po wojnie koło Poznania; w lasach od strony wsi Palędzie, Zakrzewo i Dąbrówka. Po przeprowadzonych ekshumacjach i zebraniu zeznań od świadków uzyskano dowody, że większość pomordowanych było więźniami Fortu VII. Mimo licznych egzekucji i nieludzkich warunków obóz był zawsze przepełniony. Często odbywały się transporty do obozów koncentracyjnych na terenie Rzeszy, a później tych leżących na ziemiach polskich. Więźniowie stłoczeni w bydlęcych wagonach, bez wody i powietrza jechali do miejsca swego przeznaczenia. Wielu umierało w drodze.

Fot. A. Wiśniewska.

Fot. A. Wiśniewska.

Fort VII był obozem zagłady. Codziennie „ćwiczono” więźniów, bito ich i katowano bez powodu. Chciano w ten sposób zastraszyć ludność polską i zniszczyć wszelkie dążenia do wolności. Kierowano się bezwzględną polityką wyniszczania terenów okupowanych. Więźniowie, którzy przybyli do fortu byli już skatowani po przesłuchaniach Gestapo. Nowo przyjętych ograbiano podczas rewizji z całego majątku osobistego. Po wpędzeniu do zabudowań fortecznych  bito ich dotkliwie i poniżano. Osadzeni całe dnie spędzali w celach; nie pracowali, prowadzili życie monotonne, przepełnione strachem przed panującym wszechobecnie terrorem. Żyli ze świadomością nieuniknionej śmierci. Warunki higieniczne były fatalne. Życie i godność ludzka nie znaczyły w obozie zupełnie nic. Szykanowano i karano ich za wszystko. Wystarczyło złe ustawienie w szeregu, nieodpowiedni według oprawców wygląd czy zawód. Szczególnie znęcano się nad uczestnikami Powstania Wielkopolskiego. Zmuszano ich do wykonywania „ćwiczeń” na skarpach i pagórkach Fortu; zwykle w błocie, kurzu, z towarzyszeniem wyzwisk i bicia. Kto nie był w stanie „ćwiczyć”, był bity, kopany i szczuty psami. Hitlerowcy urządzali też więźniom „wycieczkę w Karpaty”. Po oblodzonym stoku fortecznym kazali więźniom wdrapywać się na górę. Następnie, zmuszali ich do zjeżdżania po lodzie głową w dół, co skutkowało silnymi potłuczeniami i złamaniami. Wymyślną torturą było także zamykanie ciasnych pomieszczeniach do 9 dni bez jedzenia i picia, gdzie mógł przebywać tylko jeden człowiek w pozycji siedzącej lub leżącej. Nienawiść esesmanów do więźniów była okrutna i przejawiała objawy sadyzmu. Przerażenie ofiar wzmagało zaciętość, wściekłość i zarazem radość gnębicieli.  Pluto na nich, pozbawiano godności ludzkiej, drwiono w wiary katolickiej, ubliżano uczuciom patriotycznym i rodzinnym, szydzono też z wszelkich przejawów polskości.

Fot. A. Wiśniewska.

Fot. A. Wiśniewska.

Obóz prowadzony był przez funkcjonariuszy często pod wpływem alkoholu. Brutalnych i okrutnych oprawców. Większość z nich pochodziła ze wsi i nie miała wykształcenia więc upatrywała swoją szansę na zrobienie kariery dzięki służbie w obozie. Nie posiadali doświadczenia w więziennictwie, za to mięli wpojoną przez SS nienawiść do Polaków, sadyzm, bezwzględność i ordynarność. Charakteryzowali się niezwykłym okrucieństwem wobec osadzonych. Wyżywali się i pastwili nad więźniami, stosowali wymyślne tortury. Do tego dochodziły, kradzieże i handel rzeczami więźniów. Jeszcze w 1939 r. nowy komendant Hans Weibrecht zwrócił się do kierownika poznańskiej placówki Gestapo o przysłanie strażników SS pochodzących z Rzeszy. Donosił o deprawacji i kradzieżach, których dopuszczali się Volksdeutsche. Niestety więźniowie nie odczuli poprawy swojej sytuacji. Nowa załoga również charakteryzowała się brakiem ludzkich uczuć. Wśród strażników nadal panowało bestialstwo i zezwierzęcenie. Te czynniki szczególnie nasiliły się po 1942 r. Obawa przed wysłaniem na front wschodni wzmogła terror i okrucieństwo. Taka nadgorliwość ratowała niejednego strażnika przed wysłaniem go na wojnę z Rosją. Ucieczka z obozu była praktycznie niemożliwa. Z dostępnych dokumentów wynika,  że jedynym więźniem, któremu udało się z niego uciec był - polski żołnierz 7. Pułku Strzelców Konnych – Marian Schlegel.

Obóz zlikwidowano całkowicie na wiosnę 1944 r. przenosząc więźniów do nowego obozu w Żabikowie.

Fot. A. Wiśniewska.

Fot. A. Wiśniewska.

Obecnie na terenie Fortu VII znajduje się Muzeum Martyrologii Wielkopolan - bezpłatne i dostępne dla wszystkich chcących oddać cześć pomordowanym w nim ofiarom. Odwiedzając je, odczuwa się kontrast pomiędzy częścią zewnętrzną, a kazamatami fortu. Pięknie utrzymane trawniki  i zadbane budynki sprawiającym wrażenie spokojnego miejsca do spacerów .  Po wejściu do części wewnętrznej, uderza w zwiedzającego ogrom nieszczęścia, jakie widziały te mury. Praktycznie każdy zaułek był wykorzystywany w jakiś okropny sposób. Ekspozycje muzealne w bardzo wymowny sposób przedstawiają złowieszczą atmosferę miejsca i codzienność przebywających tam osadzonych, zwłaszcza w towarzystwie muzealnego przewodnika  umiejętnie przedstawiającego posiadaną o danych miejscach wiedzę. Uważam ,że każdy Wielkopolanin powinien odwiedzić chociaż raz to muzeum w hołdzie ludziom tam więzionym,  pomimo  przygnębiającej aury obiektu”.

Piekło tego miejsca przeżył także mój cioteczny wuj – Jan Celmer, którego pamięci dedykuję ten artykuł.

Agnieszka Wiśniewska


Źródło:

Biesiadka Jacek, Gawlak Andrzej, Kucharski Szymon, Wojciechowski Mariusz, Twierdza Poznań. O fortyfikacjach miasta Poznania w XIX i XX wieku, Poznań 2006.
Olszewski Marian, Fort VII w Poznaniu, Poznań 1971
Rola Zygmunt, Tajemnice wielkopolskich fortyfikacji, Poznań 2004.
Serwański Edward, Wielkopolska W Cieniu Swastyki, w: Zbrodnie niemieckie w Wielkopolsce w latach 1939 – 1945, pod redakcją Marcina Libickiego i Ryszarda Wryka, Poznań 2004
Strugarek Stanisław, Fort VII, Poznań: Komitet Uczczenia Pamięci Męczenników Fortu VII, 1947.
Ziółkowska Anna, Fort VII, w: Ławica i Wola, „Kronika Miasta Poznania”, nr 2, 2012.

8 komentarzy:

  1. Wstrząsająca jest to co nieraz skrywa przed nami historia, właśnie ta najnowsza. Wspaniały artykuł, opowiada w dokładny sposób o tym co się wydarzyło w tym miejscu kaźni. Proszę przekazać wyrazy szacunku i uznania w stronę autorki tego dzieła.
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, historia jest wstrząsająca. Dziękuję za wyrazy uznania, przekażę Autorce artykułu.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. A ja chylę czoła przed poległymi i pomordowanymi tutaj. Cześć ich pamięci!
    I również słowa uznania dla autora.
    Oraz dla tego bloga, kawał świetnej roboty - Poznań ma Poznańskie Historie tak jak Beskid Niski Lemkowynę, na Beskidzie Niskim, Podlasie - Moje Podlasie itd etc.
    O takich miejscach trzeba pamiętać, to świadectwo tego, co może uczynić człowiek człowiekowi, gdy przepełniają go złe myśli, iluzje...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa uznania, przekażę je Autorce. Sam jestem wielkim fanem "Lemkowyny, na Beskidzie Niskim" i cieszę się, że powstają blogi poświęcone "małym ojczyznom".
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Już od dłuższego czasu mam zamiar napisać o Forcie VII. Zawsze o nim wspominam, kiedy przychodzi mi omawiać wątki okupacji ziemi bydgoskiej i poznańskiej. Namawiam wielu: jedźcie na Polską w Poznaniu. To wstrząsające doświadczenie. Moja dociekliwość i tam skończyła się... dostaniem kolejnej książki. Dziwiono się bardzo, że fotografowałem wpisy do księgi pamiątkowej? "A po co to panu?" - usłyszałem. Hm... Miejsce wstrząsające.
    Pozdrawiam z Bydgoszczy

    OdpowiedzUsuń
  4. "Wielu skazywano na podstawie list sporządzanych przez Gestapo jeszcze przed wojną."
    Nawet chyba jeszcze nie przez Gestapo, ale przez niemieckich mieszkańców Wielkopolski. W pierwszej kolejności wyłapywano również uczestników Powstania Wielkopolskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często mniejszość niemiecka współpracowała z gestapo lub Abwehrą. Miejscowi Niemcy dostarczali tajnym służbom III Rzeszy listę Polaków wrogo ustosunkowanych do Niemiec już kilka lat przed wojną, a więc i nazwiska powstańców wielkopolskich. Gestapo rozpoczynając działalność na terenach zajętych przez Wehrmacht, wiedziało kogo aresztować.

      Usuń

Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...