L
|
istopad
rozpoczyna się dniem Wszystkich Świętych, następnie mamy Zaduszki (2
listopada), później, 11 listopada, obchodzimy św. Marcina, 25 przypadają
Katarzynki (dzień św. Katarzyny), a miesiąc kończy się dniem św. Andrzeja, w
tradycji zwanego Andrzejkami. Opuśćmy na chwile Poznań (choć nie do końca) i
przenieśmy się na wielkopolską wieś, aby zobaczyć, jak lud obchodził te
listopadowe święta.
Wszystkich
Świętych i Zaduszki
Zarówno dzień Wszystkich Świętych, jak i
Zaduszki, to w tradycji ludowej okres modlitw za zmarłych i czas, w którym
odwiedzamy ich groby. Święto Wszystkich Świętych wprowadził w 935 roku papież Jan XI, jako dzień, w którym Kościół wspomina wszystkich znanych i
nieznanych świętych. Papież Jan nakazał obchodzić to święto w dniu 1
listopada. Dzień Zaduszny, zwany popularnie Zaduszkami, wprowadził opat
klasztoru benedyktyńskiego w Cluny św. Odilon, jako przeciwwagę dla pogańskich
obrządków ku czci zmarłych. Odilon nakazał obchodzić Zaduszki w dzień po
Wszystkich Świętych, czyli 2 listopada. Z czasem zwyczaj ten przyjął się w
całym chrześcijaństwie zachodnim. Tradycyjnie w tym dniu chrześcijanie modlą się za
wszystkich zmarłych.
Źródło: Wikimedia. |
Słowianie w okresie przedchrześcijańskim
składali ofiary ku czci zmarłych i odprawiali obrzędy im poświęcone nawet kilka
razy w roku. Wiele z tych praktyk było żywych jeszcze wiele wieków po
wprowadzeniu chrześcijaństwa, a nawet, w szczątkowej formie, przerwało do
dzisiaj. Tradycyjnie, przed 1 listopada porządkuje się i ozdabia groby
najbliższych, o czym chyba nie trzeba specjalnie informować. Wzmożony ruch na
cmentarzach widzimy już na co najmniej tydzień przed świętami. W dniu
Wszystkich Świętych zapala się znicze i świece ku czci tych, którzy odeszli. W
ludowych wierzeniach silne zakorzenione było przekonanie, że 1 i 2 listopada
dusze zmarłych przebywają w pobliżu cmentarzy. Dawni Słowianie składali
jedzenie jako ofiarę zmarłym. Zwyczaj ten przetrwał długo, choć walczyli z nimi
księża, widząc w tym, nie bez racji, relikt pogaństwa. W pewnym stopniu
zastąpiono dawne zwyczaje zanoszenia jedzenia na groby, udzielaniem jałmużny i
dzielenia się chlebem „za dusze zmarłych”, który to zwyczaj był praktykowany
jeszcze w okresie międzywojennym w niektórych rejonach Wielkopolski i na
Kujawach.
Cmentarz junikowski, źródło: Wikimedia. |
Świętego
Marcina
W ludowej tradycji dzień św. Marcina (11
listopada) uważano za początek zimy. Jeśli w dniu tym spadł śnieg, oznaczało
to, że nadchodząca zima będzie sroga. Oczywiście poznaniakom dzień 11 listopada
kojarzy się przede wszystkim z górą słynnych rogali świętomarcińskich. Jest to
wyłącznie poznańska tradycja, choć istnieje zwyczaj wypiekania pieczywa
obrzędowego także w innych regionach naszego kraju. Tradycja wypieku rogali
wiąże się z pradawnym zwyczajem składania ofiar ze zwierząt bogom, właśnie w
tym czasie. Z czasem, zwierzęta zastąpiło obrzędowe pieczywo w kształcie
bydlęcych rogów. Zwyczaj taki był bardzo popularnych w niektórych rejonach
Niemiec, na Śląsku i w Czechach. Do Poznania przynieśli go zapewne osadnicy
niemieccy.
Święty Marcin, źródło: Wikimedia. |
Na gruncie poznańskim zwyczaj wypieku
rogali wiązano z osobą św. Marcina. Według legendy, jego koń zgubił tu podkowę
i dlatego rogale mają kształt podkowy. Św. Marcin był patronem piekarzy i
tutejszy cech tych rzemieślników skupił się wokół kościoła św. Marcina.
Piekarze chcąc uczcić dzień swojego patrona, przejęli dawną ludową tradycję i
wypiekali w tym dniu rogale w kształcie podkowy. Tradycja ta sięga przynajmniej
połowy XIX wieku, ale wyczaj ten upowszechnił się dopiero w okresie międzywojennym.
Rogale świętomarcińskie, źródło: Wikimedia. |
Katarzynki
i Andrzejki
Zwyczaj wróżenia sobie w dniu 25
listopada (dzień św. Katarzyny) i 30 listopada (dzień św. Andrzeja) ma bardzo
długą, bo średniowieczną jeszcze tradycję. Co ciekawe, w wigilię św. Andrzeja
wróżyły sobie dziewczęta, natomiast wieczór poprzedzający dzień św. Katarzyny, przeznaczony
był na wróżb dla chłopców. Głównym tematem wróżb były sprawy matrymonialne.
Próbowano sobie wywróżyć imię przyszłego męża, bądź żony, poznać przypuszczalną
datę ślubu, czy też po prostu potwierdzić, czy uczucia zostały dobrze ulokowane
i obecna sympatia stanie się towarzyszem/towarzyszką życia. O ile zwyczaj
wróżenia w wigilię św. Katarzyny już właściwie zanikł, tak wróżby andrzejkowe
przetrwały do dziś w niemal niezmienionej formie. Najważniejszym sposobem na odgadniecie
przyszłości, było lanie wosku. Kościół bezskutecznie zwalczał te praktyki.
H. Siemiradzki, Noc św. Andrzeja, źródło: Wikimedia. |
Wiara w magiczną moc wosku sięga
średniowiecza. Najstarsze wzmianki o wykorzystywaniu go do wróżb pochodzą z XIV
i XV wieku. W XVI wieku podczas procesów czarownic w Poznaniu, kilka kobiet
zostało oskarżonych właśnie o lanie wosku w celu zgłębiania tajemnic przyszłości.
Oprócz wosku lano też ołów i cynę. Oskar Kolberg w połowie XIX wieku tak pisał
o zwyczajach związanych z dniami: św. Katarzyny i św. Andrzeja: Tak młodzieńcy w wigiliją św. Katarzyny,
dziewczęta zaś w wigiliją św. Andrzeja, bacznie na sny uważają; kładą kartki
różnoimienne, co do osób pod poduszki, albo ołów roztopiony na zimną wodę
wylewają; z wyciągniętego zaś losu imienia lub kształtu utworu z ołowiu,
wnioskują o swych narzeczonych. Obok tego, w wigiliją św. Andrzeja dziewczęta
chciwe wiadomości, która z nich najprzód się wyda, składają każda po jednym
trzewiku. Trzewiki te od ściany przeciwległej drzwiom do sieni, kładą na
podeszwie, czubkami do drzwi w linii prostej, jeden za drugim, a gdy ich
braknie, ostatni z tyła na przód umieszczając; który z nich pierwszy za próg
dosięgnie, tego właścicielka naprzód za mąż pójdzie, a następnie porządkiem
wychodzących trzewików.
Na Pałukach (pogranicze
wielkopolsko-kujawskie), wyglądało to następująco: I tu, jak wszędzie, są jeszcze w zwyczaju wróżby tyczące się przyszłego
postanowienia. Najpowszechniejszym jest zwyczaj, że panny zawiązują gąsiorowi
oczy płatkiem lub taśmą i puszczają, by biegał po izbie, w której się znajdują.
Do której gąsior swe skieruje kroki, a najprzód pójdzie za mąż. W okolicach
Trzemeszna jeszcze po II drugiej wojnie światowej bardzo popularna była wróżba
polegająca na tym, że dziewczyny w wigilię św. Andrzeja kładły kromkę chleba na
ziemi, a następnie wypuszczały psa. Czyją kromkę najpierw złapał pies, ta
pierwsza wyjdzie za mąż.
Andrzejkowe lanie wosku, źródło: Wikimedia. |
Jak już wspomniałem, zwyczaj wróżenia w
wigilię św. Katarzyny, właściwie już w Wielkopolsce zanikł. Pamięć o nim
zachowała się niemal wyłącznie na Biskupiźnie (część powiatu gostyńskiego ze
stolicą w Krobi, która w przeszłości należała do biskupów poznańskich) oraz na
pograniczu Wielkopolski i ziemi wieluńsko-sieradziej. Natomiast żywy jest wciąż
zwyczaj wróżenia w Andrzejki. Dziś, jak dawniej leje się wosk w wigilię św.
Andrzeja, choć obecnie jest to raczej zabawa.
Andrzejki to oczywiście nie tylko
wróżby, ale także, a może nawet przede wszystkim czas zabaw, w końcu to
ostatnia okazja, by wybawić się przed Adwentem. Oddajmy jeszcze raz głos
Oskarowi Kolbergowi: W ostatni dzień
listopada urządzano wspólną zabawę, tzw. andrzejki. Był to już ostatni dzień
przed Adwentem, okresem, w którymi nie urządzano tańców, wesel i zabaw. Przede
wszystkim bawiła się młodzież, i to w domach, a nie w karczmie.
Często nie zdajemy sobie sprawy, jak
wiele ze zwyczajów i tradycji ludowych, tak żywych jeszcze dzisiaj, ma bardzo
starą metrykę. Obrzędowość listopadowa nie jest wprawdzie tak bogata, jak
bożonarodzeniowa czy wielkanocna, ale także jest godna uwagi.
P.S. Wszystkim, którzy interesują się
wsią wielkopolską i jej tradycjami, zapraszam do odwiedzenia arcyciekawej
strony: Wielkopolska-country.pl: http://www.wielkopolska-country.pl/
Źródło
A.
Brencz, Wielkopolski rok obrzędowy.
Tradycja i zmiana, Poznań 2006.
bardzo ciekawy tekst :) miejmy nadzieję, że w niektórych miejscach te zwyczaje przetrwają jeszcze długi czas
OdpowiedzUsuńgordent
Dziękuję. Jeśli będziemy pielęgnować stare tradycje, to one przetrwają.
UsuńNarobiłeś nam smaka na Świętomarcińskiego rogala :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałem że w magiczne moce wosku wierzono już tak wcześnie - XIV wiek, no no.. :)
Pozdrawiamy serdecznie ;)
No to nie pozostaje Wam nic innego, tylko przyjechać do Poznania i zajadać się rogalami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)