Zapraszam dziś do lektury gościnnego
tekstu autorstwa Pana Pawła Glugli.
W
|
ponad 100 lat temu wydawanym
krakowskim periodyku „Oświata Ludowa”
przeczytać można interesujący tekst o wiejskim ludzie w Księstwie Poznańskim.
Autor relacji – prof. Alfred Brodnicki udał się koleją do miejscowości
Głuszyna. Opisuje w nim i zachwala zarówno tamtejsze budownictwo, jak i samą
ludność (mieszkańców). Lud oczytany, kulturalny, pracowity. Dużo dobrego
zrobiło w Poznańskiem polskie duchowieństwo. Nie zapominajmy o tym. Poznajmy
ową interesującą relację. Ale nie
popadajmy w samozachwyt i samouwielbienie. Bo dzisiaj czasy już nie te, a i lud
inny. I jeszcze jedno – opisywany okres, to czas zbliżania się pierwszej wojny
światowej (zwanej wielką wojną).
Z podróży do Księstwa Poznańskiego. Lud wiejski
Nie tylko oświatowo, bo wogóle niema analfabetów, ale i ekonomicznie
najlepiej z całej Polski ma się lud w Poznańskiem.
Niema prawie tak zwanych u nas chat, w których galicyjski i w Królestwie
chłop musi mieszkać. Są za to przeważnie domy murowane i dachówką lub blachą
kryte. Między innemi byłem we wsi Głuszynie. Ludność w niej rdzennie polska,
jedynie w szkole nauczyciel z rodziną z Niemiec. Do Głuszyny jedzie się z
Poznania 20 minut pociągiem pospiesznym, który staje w Krzesinach (Kreising)
kolonii niemieckiej, zamieszkałej jeszcze tylko przez sześć rodzin polskich.
1. Widokówka z Poznania wykonana przed wybuchem I wojny światowej. |
Głuszyna to typ całkiem nowoczesnej wsi polskiej o wyglądzie wsi
zachodnio-europejskich. Niema tam żadnych chat, tylko domy murowane, kryte
dachówką lub blachą. Niema karczmy, w której arendarz rozpaja chłopów, aby ich
potem wywłaszczyć z ojcowizny; chłop poznański już zmądrzał i wogóle nie pije,
a często i nie pali. Pijaństwo bardzo źle jest wśród ludu widziane.
Za to jest dom parafialny, w którym odbywa się katechizacya, w okresie
zaś świątecznym odgrywa się tam jasełka i t. d. Rząd jednak teraz nie pozwala
na otwieranie nowych domów parafialnych.
2. Kościół św. Jakuba Większego w Głuszynie. |
Okolica przeważnie równa, pola uprawiane w sposób racyonalny: do żniw
używa się n. p. maszyn, przez co zyskuje się podwójnie, bo na czasie i na
taniości. U skraju wsi krzyż, figura Matki Boskiej i kościółek z czerwonej
cegły z probostwem, w którem czystość i porządek imponują. Miejscowy proboszcz,
a raczej administrator, bo rząd za sprawę wrzesińską dotąd go nie chce zrobić
proboszczem, oprowadzał mnie po wsi. Wstępowaliśmy do różnych domów, w których
zawsze jednako serdecznie witano proboszcza. Wchodził też szanowny ksiądz
(abstynent dla przykładu ludu) wszędzie pewny serdecznego przyjęcia i jednego
pozdrowił, drugiego zapytał o robotę w polu, o dzieci, z każdym miał coś do
pogadania, a wszędzie widziałem jednaką ufność do niego i uprzejmość.
3. Plac Wolności w Poznaniu, pocz. XX w. |
Weszliśmy do domu najzamożniejszego gospodarza, posiadającego około 60
morgów austryackich ziemi. Żona zaprosiła nas do gościnnego pokoju, który można
nazwać salonem. Meble pluszem kryte, kanapa, stolik z kloszem i kwiatami, z
boku lustro z konsolami, podłoga woskowana i czysta jak lustro, a na ścianach
obrazy. Zasiedliśmy na zaproszenie, a obok nas gospodyni, dobrej tuszy, prosta
zupełnie na pozór kobieta. Spojrzałem na moje okurzone trzewiki (bo to był czas
lipcowych upałów) i spostrzegłem się zapóźno, że w okurzonych trzewikach
wszedłem do domu polskiego chłopa w Poznańskiem. Zapytałem wreszcie kobietę,
czy dzieci umieją czytać i pisać po polsku. Spojrzała na mnie, jakbym z
księżyca spadł i odrzekła spokojnie: „Ma się rozumieć, ja sama uczę, lub
starsze dzieci”. Opuściłem dom chłopa z tem uczuciem, że go chyba Niemcy nie
zniemczą.
Zrozumiałem jest, że taki chłop ma kulturalne potrzeby; przede wszystkiem
czyta. Prasa ludowa nigdzie w Polsce nie ma tylu abonentów, co w Poznańskiem.
Niektórzy chłopi mają do i 3 pisma. Najwięcej czytywana jest „Gazeta
grudziądzka” (przeszło 100.000 abonentów), „Katolik”, „Przewodnik katolicki”.
Uświadomienie narodowe jest też wśród ludu znaczne i coraz się powiększa.
Niemcy też są wobec tego bezradni i poruszają myśl o zakazie polskich gazet.
Na uświadomienie narodowo-religijne w głównej mierze oddziałali księża, oni
też byli pionierami dzisiejszego dobrobytu. Nie od razu do tego przyszło, lecz
powoli. Po wsiach przyczyniły się dwie instytucye: Banki ludowe i „rolniki”
(towarzystwa) ze swym organem „Rolnik”.
4. Stary Rynek w Poznaniu, widokówka z 1915 r. |
Banki ludowe systemu Schultze-Delitscha zrazu miały skromny początek i
były zakładane sporadycznie tu i ówdzie. Organizatorem ich głównym był śp. ks.
Wawrzyniak, człowiek, któremu się dziś pomniki stawiać winno. Powoli powstała
cała sieć tych banków ludowych o różnych nazwach, dla których okazała się
potrzeba stworzenia centralnego banku; jest nim dziś „Bank związku spółek
zarobkowych” w Poznaniu. Te banki pożyczały pieniądze pewnym ludziom, ale
łatwo; to też nawet pracowity i trzeźwy wyrobnik mógł dostać pożyczkę na kupno
gospodarstwa.
Za pomocą tych banków ludowych uwolniono lud od lichwy żydowskiej, która
jest taką plagą w Królestwie i Galicyi.
Druga organizacya, to towarzystwa, zwane „rolniki”. Są tospółki udziałowe
dla handlu zbożem, nasionami, maszynami rolniczemi, sprzedaży sztucznych
nawozów itd. W takim rolniku musi być przynajmniej dwóch urzędników, płatnych w
miarę rozwoju spółki nawet po 400 i więcej marek miesięcznie. Jeden z
urzędników musi znać się fachowo na kupiectwie, drugi na buchalteryi.
Osobista rzutkość i spryt urzędnika bywa osobno lub lepiej nagradzana. Na
czele spółki stoi rada nadzorcza, do której zwykle należy miejscowy proboszcz,
właściciel wsi i in. Te spółki udziałowe zwane „rolnikami” ujęły w swe ręce
cały handel zbożem i to, co do uprawy roli jest potrzebne. W ten sposób
usunięto pośredników w handlu zbożem. Pośrednicy tacy, którymi byli przeważnie
żydzi, nakładali sami ceny na zboże, kupowali je nieraz na pniu, robiąc na tern
lichwiarstwie interesa. Tak się dotąd dzieje w Królestwie i Galicyi. W
Poznańskiem zaś dziś owe rolniki naznaczają cenę zboża i uwolniły lud od
wyzysku. Ogromną zasługę w tej akcyi położyli polscy księża.
Jest więc z czego być dumnym, będąc
Wielkopolaninem.
Źródło:
„Oświata Ludowa. Organ Krakowskiego Tow.
Oświaty Ludowej”, R. 1913, nr 1, s. 37-39.
Źródło fotografii:
1. http://fotopolska.eu/72579,foto.html
2. By MOs810 (Own work) [CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons
3. http://fotopolska.eu/12165,foto.html
4. http://fotopolska.eu/19503,foto.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz