P
|
onad dwa lata temu opublikowałem recenzję pierwszej
książki Filipa Czekały „Historie warte Poznania. Od PeWuKi i Baltony do
kapitana Wrony”. Dziś postanowiłem napisać recenzję kolejnej książki,
stanowiącej właściwie kontynuację pierwszej pracy poznańskiego dziennikarza, a
nosi ona tytuł „Miasto nie do Poznania”.
„Miasto nie do Poznania” nie jest nowością
wydawniczą, bowiem ukazała się ona na rynku księgarskim już w 2017 roku.
Zapewne wielu z was dawno już ją przeczytało, ja zresztą też, ale w końcu
zabrałem się za napisanie krótkiego tekstu o tej właśnie książce.
Podobnie jak w „Historiach wartych
Poznania”, pan Filip sięgnął znowu do najnowszej historii Poznania, a wbrew
pozorom, niewiele jest takich publikacji na rynku, no może z wyjątkiem prac naukowych
i popularno-naukowych o Poznańskim Czerwcu’56 no i oczywiście artykułów
publikowanych w „Kronice Miasta Poznania”. Opowiedzieć zresztą historię tak,
aby była interesująca i nie pozwalała oderwać się od książki, to dopiero
sztuka, a Filip Czekała z pewnością posiadł tę sztukę.
„Miasto nie do Poznania”, podobnie jak
„Historie warte Poznania”, to zbiór artykułów poświęconych historii Poznania w
XX wieku, choć większość z nich dotyczy czasów powojennych. Ogółem jest ich 16.
Wśród nich jest artykuł o metamorfozach jakie przeszło Chwaliszewo w XX
stuleciu, a także o dziejach Wystawy Wschodnioniemieckiej i poznańskich
trolejbusach. Prócz tego, czytelnicy mogą zapoznać się z historią warsztatu
szewskiego rodziny Grzegorzewskich, w którym uszyto buty dla papieża Jana Pawła
II, poznać dzieje budowy „Okrąglaka”, Nowego Zoo, wieżowców „Alfa” przy Świętym
Marcinie i pomnika Bohaterów na Cytadeli. Nie zabrakło też opowieści o funkcjonowaniu
hotelu Merkury w trudnych latach PRL’u. W książce znajdziemy też teksty o
historii poznańskich tramwajów, budowie osiedli mieszkaniowych na Winiarach,
Kolejce Parkowej „Maltanka”, browarze „Lecha” na Franowie i wizycie w Poznaniu
szacha Iranu i jego żony, którą poznaniacy nazywali „szachownicą”, w 1977 roku.
Niewątpliwymi zaletami książki jest bogata
baza źródłowa, z której korzystał autor oraz wypowiedzi świadków i bohaterów
wydarzeń opisanych w publikacji. Książka zawiera też wiele archiwalnych zdjęć i
współczesnych rysunków satyrycznych wykonanych przez Martynę Czekałę. Jak już
wspomniałem, autor książki Filip Czekała ma niezwykle lekkie pióro, jego
książki czyta ją się szybko i przyjemnie. Kiedy się już zacznie je czytać, to
trudno przestać. To świetna propozycja na długie, zimowe wieczory. Święta co
prawda już minęły, ale książka Czekały to dobry pomysł prezent na różne okazje.
Fot. autor. |
Zazwyczaj pisząc recenzję należy wyciągnąć
wszelkie niedociągnięcia i wady omawianej publikacji. Proszę mi uwierzyć,
starałem się znaleźć jakieś słabe strony „Miasta nie do Poznania”, ale nie znalazłem.
Naprawdę, nie mam się do czego przyczepić. Książka jest godna polecenia i nawet
wymagający czytelnicy nie będą zawiedzeni. Nic, tylko czytać.
Autor: Filip Czekała
Tytuł: „Miasto nie do Poznania”
Wydawnictwo Poznańskie
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2017
Wydanie: pierwsze
ISBN: 978-83-7976-644-4
Liczba stron: 397
Wymiar: 170 x 240 mm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz