Z
|
wykło
się uważać kulturkampf, czyli „walkę
o kulturę”, prowadzoną przez kanclerza Bismarcka w latach siedemdziesiątych XIX
wieku, za jeden z frontów walki z polskością w zaborze pruskim. W
rzeczywistości, były to działania skierowane przeciwko Kościołowi katolickiemu
w całym Cesarstwie Niemieckim. Prawdą jest jednak to, że kulturkampf mocno dotknął Polaków jako, że
większość z nich wyznawała katolicyzm.
Dzisiejszy artykuł nie tyle dotyczy
Poznania, co raczej zaboru pruskiego. Niemniej jednak, nie da się przecież
oddzielić Poznania od reszty ziem polskich, pozostających pod władzą Prus w XIX
stuleciu.
Kanclerz Otto von Bismarck, źródło: Wikimedia. |
I
sobór watykański i papieska nieomylność
Przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych
w Europie dziewiętnastego stulecia, zdominowały dwa wielkie wydarzenia.
Pierwszym z nich była wojna prusko-francuska 1870-1871, która zakończyła się
zwycięstwem Prus i w efekcie doprowadziła do zjednoczenia Niemiec i proklamowania Cesarstwa Niemieckiego
z królem Prus Wilhelmem I, jako cesarzem. W tym samym czasie, na
Półwyspie Apenińskim, miały miejsce zdarzenia, które zmieniły na zawsze
historię tego regionu. Wojska włoskie, kończąc dzieło zjednoczenia swego kraju,
zajęły Rzym, ogłaszając go swoją stolicą i likwidując tym samym Państwo
Kościelne, istniejące od ponad tysiąca lat. Papież Pius IX ogłosił się
„więźniem Watykanu”, obłożył ekskomuniką wszystkich tych, którzy się do tego
przyczynili i zawiesił obrady soboru watykańskiego I, który rozpoczął się
zaledwie rok wcześniej. Sobór nigdy się już nie zebrał, ale zanim jego obrady
zawieszono, ojcowie soborowi większością głosów, ale przy silnej opozycji
kilkudziesięciu biskupów i teologów, podjęli bodaj najbardziej kontrowersyjną
uchwałę w dziejach Kościoła, a mianowicie uchwalili dogmat o nieomylności
papieża.
I sobór watykański, źródło: Wikimedia. |
Dogmat ten legł u podstaw kulturkampfu, warto więc pokrótce
napisać, o co właściwie tyle krzyku. Przez lata narosło wiele kontrowersji w
sprawie tego dogmatu, wynikające z jego niezrozumienia i pewnych uproszczeń.
Właściwie przekonanie o tym, że papież jest nieomylny kiedy ex cathedra wypowiada się w sprawach
wiary i moralności, jest równie stare, jak idea prymatu papieskiego, a więc sięga
początków chrześcijaństwa. Już Ojcowie Kościoła doszli do wniosku, że skoro
biskup Rzymu jest wikariuszem Chrystusa i następcą św. Piotra, to musi być
nieomylny mocą sprawowanego urzędu, choć jako człowiek, może się mylić. Hasło: Roma locuta, causa finita („Rzym
przemówił, sprawa skończona”), powstało już ze wczesnym średniowieczu, jednakże,
nieomylność papieska dotyczy tylko takiej sytuacji, w której spełnione są
jednocześnie trzy warunki:
1. Papież
działa wykonując urząd papieża i nauczyciela wszystkich chrześcijan.
2. Papież ma wyraźną intencję ogłoszenia
jakieś nauki jako ostatecznej.
3. Wypowiada się w sprawach wiary i
moralności.
Papież Pius IX, źródło: Wikimedia. |
Ogłoszenie dogmatu w tym konkretnym
momencie, miało za zadanie podnieść autorytet papieski i ostatecznie zakończyć
spory wewnątrz Kościoła na temat zakresu władzy biskupów, stopnia ich niezależności
od Rzymu, a także na nowo zdefiniować pozycję papiestwa w niekorzystnym dla
niego czasie. Trzeba przyznać, że dogmat częściowo spełnił swoją rolę, a
następcy Piusa IX cieszyli się takim autorytetem w świecie, nie tylko
katolickim zresztą, jakiego nie mieli od średniowiecza. Z drugiej strony,
dogmat spotkał się z ostrym sprzeciwem części duchownych i teologów oraz doprowadził
do powstania tzw. kościołów starokatolickich, choć tak naprawdę nie wprowadzał
on niczego nowego. W ogóle dogmaty w Kościele Rzymskokatolickim nie są
uchwalane ad hoc, tylko zawsze
potwierdzają coś, w co katolicy wierzyli od co najmniej kilkuset lat. No
dobrze, ale co ma dogmat o nieomylności papieża do Bismarcka? Już śpieszę
wyjaśnić.
Źródła
kulturkampfu
Autorem terminu kulturkampf był Rudolf
Virchow, który w ten sposób określał walkę nowej kultury liberalno-świeckiej z
konserwatyzmem, reprezentowanym, jego zdaniem, przez katolików. Bismarck, dążąc
do konsolidacji nowo zjednoczonego państwa, zamierzał zdusić wszelką opozycję,
reprezentowaną głównie przez katolicką partię Centrum, a przy okazji chciał zadać
cios Polakom ze wschodnich rubieży II Rzeszy, dla których katolicyzm był ważnym
składnikiem świadomości narodowej. Ogłoszenie dogmatu o nieomylności przyjął
kanclerz jako osobistą zniewagę. Uważał, że teraz biskupi niemieccy staną się
po prostu urzędnikami papiestwa, a za swego pana uznają raczej papieża niż
cesarza i będą narzędziem ingerencji Watykanu w wewnętrzne sprawy Niemiec.
Podobnie rzecz mogła stać się z księżmi, którzy mając duży wpływ na wiernych i
uczniów prowadzonych przez siebie szkół, mogliby wpajać im wierność raczej Watykanowi,
niż ojczyźnie. Pozostał tylko problem, jak poprowadzić tę walkę i czy Niemcy są
w stanie ją wygrać?
Karykatura przedstawiająca zmagania Bismarcka z Piusem IX, źródło: Wikimedia. |
Ustawy
specjalne
Sojusznikiem w walce z Kościołem
katolickim mogli okazać się starokatolicy. Jak już wspomniałem, jednym z
następstw dogmatu o nieomylności papieża, było powstanie Kościołów
starokatolickich, utworzonych przez duchownych i wiernych, odrzucających
dogmat. Głównymi centrami starokatolicyzmu były ośrodki akademickie: Bonn,
Monachium i Wrocław. Ruch ten miał także sporo zwolenników w Prusach Wschodnich
i na Górnym Śląsku. Hierarchia katolicka ostro wystąpiła przeciw
starokatolikom, ekskomunikując wielu księży, sprzyjającym temu ruchowi. Państwo
postanowiło wziąć w obronę prześladowanych starokatolików, uderzając tym samym
w autorytet hierarchii. Spotkało się to z oporem katolickich duchownych,
atakujących rząd z ambon podczas mszy. Tego pretekstu szukał Bismarck. W 1871
r. Reichstag uchwalił tzw. paragraf kazalnicy, przewidujący karę do dwóch lat
więzienia za głoszenie poglądów godzących w porządek publiczny. Był to punkt
zwrotny w stosunkach między państwem, a Kościołem.
Kolejnym posunięciem antykościelnym
rządu było usunięcie jezuitów z terytorium Rzeszy, a wkrótce represje spadły na
pozostałe zakony. W 1875 r. usunięto z Niemiec wszystkie zakony z wyjątkiem
tych, które zajmowały się opieką nad chorymi. W Prusach, a zatem także na
ziemiach polskich zaboru pruskiego, oddano szkolnictwo wyznaniowe pod nadzór
państwa. W dniach od 11 do 14 maja 1873 r. opublikowano tzw. „ustawy majowe”,
dzięki którym rząd niemiecki zdobył decydujący wpływ na obsadę stanowisk kościelnych.
Uzyskanie pozwolenia na obsadzenie danej parafii uzależniono od ukończenia
niemieckiego gimnazjum, następnie trzyletniego kursu teologicznego na
uniwersytecie państwowym oraz zdania odpowiedniego egzaminu. Rok później, także
w maju, wprowadzono tzw. „ustawę banicyjną”, zakładającą możliwość wydalenia
duchownego z danych miejscowości, okręgów, a nawet z państwa. Jak nietrudno
zgadnąć, wprowadzenie „ustaw majowych” wywołało upór ze strony duchowieństwa
katolickiego. Władze niemieckie postanowiły go złamać, zawieszając świadczenia
państwa na rzecz Kościoła oraz wprowadzając dozór świeckich parafian nad
majątkiem parafii. W 1874 r. wprowadzono śluby i metryki cywilne. Ostatnie dwie
ustawy antykościelne wprowadzono w 1876 r. Pierwsza przewidywała możliwość
uwięzienia duchownego, którego wypowiedzi godziłyby w porządek prawny państwa,
a druga wprowadzała nadzór państwa nad majątkiem kościelnym w diecezjach.
Kulturkampf w zaborze pruskim
Jak już wspomniałem, kulturkampf miał w zamierzeniu Bismarcka spełnić dwie
rzeczy: podporządkować Kościół katolicki państwu i uderzyć w Polaków, których
większość wyznawała katolicyzm, a duchowieństwo cieszyło się dużym autorytetem
w zaborze pruskim. Hierarchia katolicka odmawiała podporządkowania się „ustawom
majowym”, a kar pieniężnych ostentacyjnie nie płaciła. Władze państwowe
zamknęły więc seminaria w Poznaniu, Gnieźnie, Braniewie i Pelplinie,
zawieszając jednocześnie działalność Wydziału Teologicznego na Uniwersytecie
Wrocławskim.
Arcybiskup Mieczysław Halka-Ledóchowski, źródło: Wikimedia. |
Najbardziej nieprzejednanym
przeciwnikiem posunięć rządu wobec Kościoła, był arcybiskup gnieźnieński i
poznański, Mieczysław Halka-Ledóchowski (1822 – 1902). Pisałem już o nim na
blogu w tekście: Dyplomata - arcybiskup - więzień - kardynał wspomnę jedynie, że objął on katedry w Poznaniu i Gnieźnie w
1866 r., wcześniej robił karierę jako dyplomata w służbie papiestwa. Początkowo
jednak cieszył się uznaniem władz i niechęcią ze strony polskich wiernych, zabraniał
bowiem księżom udziału w działalności narodowej, śpiewania pieśni
patriotycznych w kościołach oraz prowadzenia agitacji na rzecz polskich
kandydatów do sejmu pruskiego. Większą część swojej aktywności, poświęcał na
rzecz obrony świeckiej władzy papieża, nie wahając się nawet prosić Bismarcka i
Wilhelma I o interwencję w obronie papieża przeciw Włochom. Kiedy jednak rząd
wprowadził „ustawy majowe”, natychmiast się im przeciwstawił, za co został
aresztowany i osadzony w więzieniu w Ostrowie Wielkopolskim w 1874 r. Rok
później, papież mianował go kardynałem. Władze pruskie zwolniły go z więzienia,
ale musiał wyjechać z kraju. Osiadł w Rzymie, ale dalej zarządzał diecezjami
przez tajnych administratorów.
Duchowieństwo w zaborze pruskim pozostało
w swej większości wierne przełożonym. Wkrótce wtrącono do więzienia biskupów
sufraganów: poznańskiego – Jana Janiszewskiego i gnieźnieńskiego – Józefa
Cybichowskiego. Represje spadły na kler niższy. Wielu księży wtrącono do
więzienia lub wygnano. W 1881 r. na całym obszarze zaboru pruskiego, wskutek
represji, 262 parafie nie były obsadzone, brakowało 690 księży. Niektórzy
księża podejmowali współpracę z państwem, ale były to przypadki odosobnione.
Księży takich nazywano „rządowymi”. Większość z nich została ekskomunikowana.
Po stronie państwa opowiedzieli się także starokatolicy. Tam, gdzie usuwano
niepokornych księży, pojawiali się zakonspirowani księża, prowadzący tajne
duszpasterstwo.
Wierni występowali często w obronie
swoich prześladowanych księży, a przy okazji manifestowali wrogą postawę wobec
Bismarcka i germanizacji. Organizowano wiece, zbierano podpisy pod petycje
potępiające antykościelne posunięcia rządu oraz zbierano pieniądze dla
represjonowanych księży. W obronie interesów Kościoła występowali też posłowie
polscy w parlamencie pruskim i niemieckim. Stosowano także bierny opór wobec
księży starokatolickich i „rządowych”, których przysyłano na miejsce aresztowanych
lub wygnanych księży katolickich. Bywało, że rodzice nie posyłali dzieci na
lekcje religii, które prowadzili duchowni starokatoliccy lub „rządowi”.
Klęska
kulturkampfu
Pod koniec lat siedemdziesiątych
Bismarck zdał sobie sprawę, że jego polityka wobec Kościoła nie przyniosła
rezultatów. Opór duchowieństwa nie został złamany, wierni bronili księży, a
starokatolicyzm nie zyskał takiej popularności, jakiej się spodziewano. W
zaborze pruskim wzmógł się opór przeciw germanizacji, a prześladowany
arcybiskup Ledóchowski, wyrósł na męczennika polskiej sprawy narodowej. Kulturkampf zamiast przyczynić się do
przekształcenia polskich poddanych króla pruskiego w Prusaków mówiących po
polsku, zmieniał ich w polskich patriotów.
Papież Leon XIII, źródło: Wikimedia. |
Tymczasem w II Rzeszy pojawił się nowy
wróg, którego Bismarck bardziej się obawiał, niż Kościoła. Chodziło tu
mianowicie o socjalistów. Kanclerz doszedł do wniosku, że Kościół, równie
nieprzejednany wróg socjalizmu jak on sam, może być cennym sojusznikiem w walce
z socjalistami. Tylko jak wyjść z tej całej awantury z twarzą? Na szczęście dla
kanclerza w 1878 r., po niezwykle długim, bo liczącym 32 lata pontyfikacie
(najdłuższym w historii), zmarł bezkompromisowy papież Pius IX. Zastąpił go
nieco bardziej skłonny do kompromisu, Leon XIII. Sam Kościół w Niemczech
zmęczony był długą walką z rządem i dążył do zawarcia rozejmu z państwem. Od 1882
r. rząd Bismarcka stopniowo wycofywał się z ustawodawstwa antykościelnego i już
wkrótce przywrócono stan sprzed 1872 r., ale i „żelazny kanclerz” postawił
swoje warunki, a jednym z najważniejszych kwestii w pertraktacjach pomiędzy
Berlinem a Watykanem, była sprawa polska.
Karykatura ukazująca stosunek Bismarcka do Leona XIII, źródło: Wikimedia. |
Formalnie arcybiskupem Gniezna i
Poznania był nadal kardynał Ledóchowski, przebywający w Rzymie. W tym czasie
był on już jednym z najbardziej wpływowych kardynałów w kurii rzymskiej.
Bismarck zażądał dymisji kardynała. W 1886 r. papież poprosił Ledóchowskiego o
zrzeczenie się godności arcybiskupa, a ten się zgodził. Teraz kanclerz wyraził
życzenie, aby nowym arcybiskupem został Niemiec. Papież, zdecydowany pójść na
kompromis z Bismarckiem, wysunął kandydaturę proboszcza z Królewca, ks.
Juliusza Dindera. Bismarck przystał na to i oto po raz pierwszy os średniowiecza, na stolicach biskupich w Gnieźnie i Poznaniu, zasiadł Niemiec, co było ciosem dla Polaków. Dinder jednak nie
spełnił oczekiwań pruskiej administracji i nie stał się bezwolnym narzędziem w
rękach germanizatorów, zresztą był słabego zdrowia i zmarł już w 1890 r., po
zaledwie czterech latach posługi. W tym czasie jednak nie było już Bismarcka, a
nowy kanclerz Leo von Caprivi, wprowadził pewną odwilż w stosunkach z Polakami.
Bismarckowski kulturkampf okazał się być
jednym z największych błędów polityki skądinąd wybitnego polityka, jakim był
„żelazny kanclerz”. Walka z Kościołem, choć nie była bezpośrednio zwrócona
przeciw Polakom, to jednak oznaczała wzmocnienie kursu germanizacyjnego. Jak czas
pokazał, doprowadziło to jedynie do wzrostu oporu ze strony Polaków.
Źródło:
S.
Salmonowicz, Prusy. Dzieje państwa i
społeczeństwa, Warszawa 1998.
L.
Trzeciakowski, Pod pruskim zaborem 1850 –
1918, Warszawa 1973.
Z.
Zieliński, Papiestwo i papieże dwóch
ostatnich wieków, Warszawa 1999.
Bardzo ciekawe. W ogóle ciekawy blog, można dowiedzieć się tylu rzeczy:)
OdpowiedzUsuń:)
Dziękuję bardzo :)
Usuń