Poznańskie koziołki

czwartek, 29 września 2011

Doktor Marcin


Jego imię nosi Uniwersytet Medyczny w Poznaniu, znane gimnazjum i liceum ogólnokształcące i jedna z alei z centrum miasta, przyozdobiona jego pomnikiem. Kult tego lekarza ubogich, społecznika i inicjatora pracy organicznej w Poznaniu, rozpoczął się już za jego życia. Mowa oczywiście o Karolu Marcinkowskim.

Źródło: Wikimedia.

Jan Karol Marcinkowski urodził się 23 czerwca 1800 roku w drobnomieszczańskiej rodzinie na Wzgórzu Świętego Wojciecha w Poznaniu. Rodzice zadbali o edukację syna, posyłając go do miejscowej szkoły, a następnie do gimnazjum św. Marii Magdaleny. Marcinkowski był jednym z jej najsławniejszych wychowanków, a lista wybitnych absolwentów tego gimnazjum jest bardzo długa. Szkołę ukończyli m. in.: Hipolit Cegielski, gen. Ignacy Prądzyński, arcybiskupi Gniezna i Poznania – Leon Przyłuski, Edward Likowski i Florian Stablewski. Oprócz nich także: Karol Libelt, Paweł Edmund Strzelecki, Maksymilian
Jackowski, Jan Kasprowicz, Jarogniew Drwęski, Cyryl Ratajski, Jerzy Waldorff, Stefan Stuligrosz i wielu innych. 

Dawne gimnazjum, a obecnie LO im. Św. Marii Magdaleny. Źródło: Wikimedia.

Marcinkowski zdał maturę w 1817 roku i postanowił studiować medycynę na uniwersytecie berlińskim. Otrzymał stypendium jako jeden z trzech najlepszych maturzystów. Pomoc ofiarował także książę Antoni Radziwiłł, którego dzieciom Marcinkowski udzielał korepetycji. Podczas studiów brał udział w zebraniach tajnego młodzieżowego koła „Polonia”. Został za to aresztowany i w 1823 roku skazany na 6 miesięcy więzienia w twierdzy w Wisłoujściu koło Gdańska. Po wyjściu na wolność skończył studia i obronił pracę doktorską.

Źródło: Wikimedia.

Po studiach wrócił do Poznania i rozpoczął praktykę lekarską jako chirurg i ginekolog. Szybko zyskał popularność, lecząc pacjentów ze wszystkich warstw społecznych. Biedaków kurował za darmo, a zarobione na leczeniu bogaczy pieniądze, przeznaczał za cele społeczne i leki dla ubogich. Był jednym z najlepiej zarabiających lekarzy w Poznaniu, ale sam żył bardzo skromnie i nigdy nie założył rodziny, poświęcając się wyłącznie leczeniu i pracy społecznej. Kiedy poważnie zachorował w 1829 roku, w wielu poznańskich kościołach odbywały się modlitwy za jego wyzdrowienie, sam jednak religijny nie był. Po wyzdrowieniu, został powołany do wojska pruskiego w charakterze lekarza garnizonu poznańskiego. Gdyby pruscy oficerowie wiedzieli, że szkolą lekarza wojskowego dla powstania listopadowego...

Na wieść wybuchu powstania listopadowego w Królestwie Polskim, nie zastanawiając się długo, przekroczył granicę i ofiarował swą wiedzę medyczną wojsku powstańczemu. Został przydzielony jako chirurg wojskowy do oddziału innego wielkiego Wielkopolanina – generała Dezyderego Chłapowskiego, właściciela Turwi i pioniera nowoczesnego rolnictwa. Wraz z nim wyruszył na Litwę. Chłapowski nie widząc szans na zwycięstwo, przekroczył wraz z żołnierzami granicę i znalazł się w Prusach Wschodnich, gdzie zostali internowani. Marcinkowski wówczas zajął się zwalczaniem epidemii cholery w Kłajpedzie. W obawie przed aresztowaniem za udział w powstaniu, wyruszył do Wielkiej Brytanii. Tam przede wszystkim zgłębiał wiedzę medyczną i spotykał się ze ludźmi różnych ugrupowań polskiej „Wielkiej Emigracji”. Pobyt na Wyspach był dla niego bardzo owocny. W 1834 roku zdecydował się mimo wszystko wrócić do Poznania. Zanim dotarł do miasta, został aresztowany i osadzony w więzieniu. Wstawili się za nim zarówno Niemcy, jak i Polacy. O jego ułaskawienie prosił magistrat poznański, a petycję do króla poparł nawet naczelny prezes Prowincji Poznańskiej, Edward Flotwell. Ostatecznie otrzymał tylko karę trzech miesięcy w twierdzy w Świdnicy. Kiedy w 1837 roku wybuchała w Poznaniu epidemia cholery, władze państwowe pozwoliły mu wrócić do miasta. Od tej pory zajął się, oprócz leczenia, wyłącznie pracą organiczną.

Najważniejszą jego inicjatywą było zorganizowanie ośrodka mogącego skupiać polskie życie społeczne i kulturalne z Poznaniu. Plonem tego zamysłu, było powołanie spółki akcyjnej, której uwieńczeniem było zbudowanie Hotelu Bazar w 1838 roku. 

Hotel Bazar. Źródło: Wikimedia.
Bazar był hotelem, ale także znajdować się w nim miały polskie sklepy, ponieważ prym z handlu wiedli Niemcy. Miało się tam skupiać także życie towarzyskie Polaków z różnych warstw społecznych. Do spółki weszli m. in. bracia Seweryn i Maciej Mielżyńscy. Kolejną ważną inicjatywą, było założenie w  1841 roku Towarzystwa Naukowej Pomocy. Był to rodzaj fundacji, która zajmowała się zbieraniem pieniędzy na stypendia dla utalentowanej, ale biednej młodzieży. Dzięki tym stypendiom, mogli oni podjąć studia. Oznaczało to początek zbiorowego mecenatu w zakresie oświaty. Wielu wybitnych przedstawicieli wielkopolskiej inteligencji zawdzięczało TNP środki na kształcenie, których sami nie byliby w stanie zdobyć. Doktor Marcin, jak był powszechnie nazywany, poświęcał także czas dla  pracy w poznańskiej radzie miejskiej, próbach założenia stałego teatru polskiego i w organizowaniu opieki lekarskiej dla biedoty miejskiej.

Pomnik K. Marcinkowskiego przy Alejach Marcinkowskiego. Źródło: Wikimedia.

Tryb życia społecznika odbijał się na jego zdrowiu. Marcinkowski nie oszczędzał się, miał kontakty z ciężko chorymi, a do tego cierpiał na chorobę płuc. To wszystko spowodowało, że jego życie trwało zaledwie 46 lat. Karol Marcinkowski zmarł 6 listopada 1846 roku. Jego pogrzeb był wielką manifestacją. Nabożeństwo żałobne poprowadził sam arcybiskup Leon Przyłuski, mimo wątpliwości co do uczuć religijnych społecznika. Pogrzeb zgromadził 20 tysięcy ludzi! Ceremonie pogrzebowe wspólnie celebrowali duchowni katoliccy, protestanccy i żydowscy. Ciało Marcinkowskiego spoczęło na cmentarzu Świętomarcińskim. W 1923 roku ekshumowano je, aby pochować na „Skałce Poznańskiej”, czyli w Krypcie Zasłużonych Wielkopolan w kościele Św. Wojciecha. Dodajmy, że został tam pochowany jako pierwszy z zasłużonych.       

Źródło:
Witold Jakóbczyk, Karol Marcinkowski, w: Wielkopolski Słownik Biograficzny, praca zbiorowa pod redakcją Antoniego Gąsiorowskiego i Jerzego Topolskiego, Warszawa, Poznań 1983.
Bogumiła i Marceli Kosmanowie, Sylwetki Wielkopolan, Poznań 1988.

1 komentarz:

  1. Mała korekta Jerzy Waldorff nie jest absolwentem Maryny a Marcinka.

    OdpowiedzUsuń

Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...