Poznańskie koziołki

niedziela, 11 stycznia 2015

Wehikuł czasu, czyli Poznań A.D. 1650, część 1

J
uż po raz czwarty zabieram Was w podróż wehikułem czasu w przeszłość Poznania. Tym razem cofniemy się do roku 1650. Jak zwykle, spróbujemy wczuć się w klimat tamtej epoki, ale żeby to uczynić, najlepiej będzie zapoznać się z wydarzeniami, które miały miejsce w tym czasie w Europie, Polsce i w samym Poznaniu.


Rok 1650 w polityce europejskiej
Zaledwie dwa lata wcześniej zakończyła się wojna trzydziestoletnia, jeden z najbardziej krwawych konfliktów w dziejach Europy. Co prawda, oficjalnym powodem wojny był spory religijne pomiędzy krajami protestanckimi a katolickimi, ale ważniejsza od religii okazała się polityka. Najistotniejszą kwestią było dążenie części państw europejskich, nie tylko protestanckich zresztą, do osłabienia potęgi Habsburgów, którzy już od dawna zasiadali na tronie cesarskim, a ponadto panowali także w Hiszpanii wraz z jej licznymi posiadłościami w Europie i zamorskimi koloniami. Co ciekawe, w obozie protestanckim znajdowała się katolicka Francja, walcząca w sojuszu z protestanckimi: Szwecją, Brandenburgią, Danią, Anglią i Holandią przeciw arcykatolickiemu Cesarstwu i Hiszpanii. Na tej wojnie najbardziej skorzystały Francja i Szwecja, które to królestwa stały się czołowymi mocarstwami na starym kontynencie, spychając w cień Hiszpanię. Większość państw Rzeszy Niemieckiej wyszła z wojny potwornie zniszczona i wyludniona. Niektóre regiony Niemiec dopiero po kilkudziesięciu latach osiągnęły poziom gospodarczy sprzed wojny. Pokój westfalski kończący wojnę, a podpisany w 1648 roku, ostatecznie uznał i potwierdził niepodległość i suwerenność Szwajcarii oraz Republiki Zjednoczonych Prowincji Niderlandów, czyli dzisiejszej Holandii. 

Zawarcie pokoju westfalskiego, źródło: Wikimedia.

Doszło także do równouprawnienia luteranizmu i kalwinizmu z katolicyzmem na terenie Rzeszy oraz zerwano z obowiązującą od pokoju augsburskiego z 1555 roku zasadą: cuius regio, eius religio, czyli czyje panowanie, tego religia. Odtąd zmiana wyznania przez panującego nie pociągała za sobą zmiany wyznania poddanych. Jako przykład podam, że prusko-brandenburscy Hohenzollernowie przyjęli już w 1613 roku kalwinizm, ale ludność Brandenburgii i Prus pozostała w swej większości luterańska. Postanowienia pokoju westfalskiego odrzucił papież Innocenty X, który uznał je za zbyt korzystne dla protestantów, ale władcy Europy zignorowali ten protest, co świadczyło o coraz mniejszym znaczeniu Stolicy Apostolskiej w ówczesnej Europie.

Innocenty X, mal. D. Velazquez, źródło: Wikimedia.

Wspomniałem już wyżej o Francji, która powoli staje się czołowym mocarstwem europejskim. Od 1643 roku panuje tu król Ludwik XIV, jednakże w chwili, kiedy toczy się nasza opowieść, ma on zaledwie dwanaście lat, stąd faktyczne rządy należą do matki młodego władcy, królowej Anny Austriaczki i pierwszego ministra Francji – kardynała Julesa Mazarina. 

Ludwik XIV w stroju koronacyjnym (1648 r.), źródło: Wikimedia.

Przyszły Król-Słońce obejmie samodzielne rządy po śmierci kardynała w 1661 roku. Kolejne europejskie mocarstwo – Szwecja, wyszła z wojny trzydziestoletniej z nowymi nabytkami terytorialnymi nad Bałtykiem oraz z silną i bitną armią, której słabo zaludniona i dość biedna Szwecja nie była w stanie utrzymać, a zatem trzeba było znaleźć jej zajęcie i łupy. Pięć lat po naszej wizycie w Poznaniu, Szwedzi ruszą na Rzeczpospolitą. W omawianym okresie w Szwecji panuje królowa Krystyna Wazówna, ostatnia z dynastii Wazów, córka „Lwa Północy”, Gustawa II Adolfa. Królowa abdykuje cztery lata później i wyjedzie do Rzymu, gdzie przejdzie na katolicyzm. 

Królowa Krystyna, źródło: Wikimedia.

Warto wspomnieć jeszcze o Brandenburgii-Prusach. Od 1640 roku panuje tam książę-elektor Fryderyk Wilhelm I, zwany „Wielkim Elektorem”, który powiększył terytorialnie swe prowincjonalne do tej pory księstwa, zbudował silną, stałą armię, zreformował administrację i w 1657 roku uwolnił Prusy od zależności lennej od Rzeczpospolitej, co przyczyniło się do jej upadku w przyszłości.

Fryderyk Wilhelm I "Wielki Elektor", źródło: Wikimedia.

Ciekawe rzeczy dzieją się w Anglii. W 1640 roku wybuchła tam wojna domowa pomiędzy Parlamentem a królem Karolem I, przegrana ostatecznie przez  króla, który za klęskę zapłacił głową. Został ścięty w 1649 roku. Anglia po raz pierwszy i ostatni w swej historii, stała się republiką, a jej główną postacią był Olivier Cromwell, już wkrótce lord protektor Anglii, Szkocji i Irlandii. 

Egzekucja Karola I, źródło: Wikimedia.

Na drugim końcu Europy, w Rosji, panuje od pięciu lat car Aleksy Michajłowicz, drugi przedstawiciel dynastii Romanowów. Rosja podniosła się już z klęsk z okresu „Wielkiej Smuty” z początku XVII wieku, ale kraj ten dalej jest zacofany pod względem gospodarczym i społecznym i żyje w izolacji od Europy, ale najbliższa przyszłość pokaże, że trzeba się będzie liczyć z tym krajem, choć do grona mocarstw europejskich wprowadzi Rosję dopiero jeden z synów Aleksego, car Piotr I Wielki.

Car Aleksy I Michajłowicz, źródło: Wikimedia.

Sztuka europejska około roku 1650
W omawianym okresie w całej Europie panuje barok. Pierwszeństwo w sztuce europejskiej należy do malarzy holenderskich. W tym czasie żyje i tworzy słynny Rembrandt van Rijn, niezwykle płodny i utalentowany autor scen rodzajowych, portretów i scen biblijnych. Już od kilku lat można podziwiać jego słynną Straż nocną

Rembrandt, Straż nocna, źródło: Wikimedia.

Współczesnym Rembrandtowi jest Jan Veermer, który dopiero zaczyna pracę twórczą, a choć stworzył nieporównywalnie mniej dzieł, niż Rembrandt, to jest on również godny uwagi. Na jego najsłynniejsze dzieło Dziewczyna z perłą, trzeba jednak jeszcze poczekać kilkanaście lat. W Hiszpanii w dziedzinie malarstwa panuje niepodzielnie Diego Velázquez, wybitny portrecista, autor scen rodzajowych, biblijnych i mitologicznych. Wystarczy obejrzeć chociażby jego słynne płótna: Panny dworskie, Poddanie Bredy oraz portrety: papieża Innocentego X i księcia Olivaresa, aby przekonać się o talencie wielkiego Hiszpana. 

D.Velazquez, Panny dworskie, źródło: Wikimedia.

Zupełnie odmienna była twórczość Francuza Nicolasa Poussina. Był on przedstawicielem nurtu „klasycyzującego” i malował głównie pełne dramatyzmu i ekspresji sceny z historii starożytnej, mitologii i Biblii. Warto wspomnieć chociażby o obrazach: Śmierć Germanika, Et in Arcadia Ego, Sąd Salomona czy Ucieczka do Egiptu

N. Poussin, Sąd Salomona, źródło: Wikimedia.

W dziedzinie rzeźby zdecydowanie przodował Włoch Giovanni Lorenzo Bernini, pracujący głównie w Rzymie na zlecenie papieży, a zwłaszcza Urbana VIII. W 1650 roku pracuje on nad słynną rzeźbą Ekstaza św. Teresy oraz nie mniej znaną fontanną Czterech Rzek, stojącą na placu Navona w Rzymie. Wcześniej pracował w Bazylice św. Piotra, gdzie wykonał niesamowity baldachim nad grobem Księcia Apostołów. Za kilka lat zaangażuje się w dzieło przebudowy placu św. Piotra przed bazyliką, którego owocem będzie okazała kolumnada, bez której trudno wyobrazić sobie dziś Watykan.

G.L. Bernini, Ekstaza św. Teresy, źródło: Wikimedia.

Rzeczpospolita w roku 1650
Od dwóch lat na tronie Rzeczpospolitej Obojga Narodów zasiada Jan II Kazimierz, syn Zygmunta III Wazy i młodszy brat Władysława IV. Dziwny był to człowiek, który długo szukał swojego miejsca w świecie. W młodości wojował, później król Hiszpanii zaproponował mu stanowisko wicekróla Portugalii (Portugalia w latach 1580 – 1640 pozostawała w unii personalnej z Hiszpanią). Podczas przejazdu przez Francję, został aresztowany przez kardynała Richelieu pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Hiszpanii. Gdy uzyskał wolność, postanowił zostać jezuitą, ale szybko porzucił nowicjat. W 1646 roku otrzymał od papieża Innocentego X godność kardynalską, mimo braku święceń, ale aż do XIX wieku, nie stanowiło to problemu. Kiedy jednak perspektywa objęcia tronu polskiego stała się realna, wówczas złożył kapelusz kardynalski i wrócił do Polski.

Jan II Kazimierz, źródło: Wikimedia.

Dla Rzeczpospolitej rozpoczynał się wyjątkowo ciężki okres. Dwa lata przed naszą wizytą w Poznaniu, wybuchło powstanie kozackie pod wodzą Bohdana Chmielnickiego, który sprzymierzył się z Tatarami. Władze zlekceważyły początkowo hetmana kozackiego i ciężko za to zapłaciły. Kozacy wespół z Tatarami Tuhaj-Beja pokonały wojska koronne nad Żółtymi Wodami, pod Korsuniem i Piławcami. Dopiero obrona Zbaraża i Lwowa w 1649 roku oraz bitwa pod Zborowem i ugoda po bitwie, przerwała na jakiś czas walki, ale był to zaledwie rozejm na dwa lata. Przegrane bitwy były zapowiedzią klęsk, które z najbliższej przyszłości spadną na kraj. Trudno się dziwić, że niektórzy łaciński monogram Jana Kazimierza (ICR) – „Ioannes Casimirus Rex” tłumaczyli jako „Initium Calamitatis Regni” – „Początek Nieszczęść Królestwa”.    

Poznań w roku 1650
Były to już ostatnie lata Poznania, jako czołowego ośrodka kulturalnego i gospodarczego w Rzeczpospolitej, ale póki co mieszczanie żyją swoimi dużymi i małymi sprawami. Kupcy szukają nowych rynków zbytu i martwią się o wysokość cen, popijając wina z południa Europy, sprowadzane przez mieszkających w mieście greckich kupców. Rzemieślników irytuje konkurencja ze strony swych kolegów po fachu z kapitulnego Chwaliszewa i biskupiej Śródki, a rajców panoszenie się szlachty i wzrastająca liczba jurydyk (enklaw w mieście i na przedmieściach należących do szlachty i Kościoła, wyłączonych spod władzy magistratu). W mieście powstaje coraz więcej obiektów barokowych, choć dopiero w drugiej połowie XVII wieku Poznań przekształci się w miasto barokowe. W dziedzinie poznańskiego szkolnictwa, dalej przoduje kolegium jezuickie, ale jednocześnie postępuje degradacja Akademii Lubrańskiego, która właściwie jest już tylko filią Akademii Krakowskiej. Poznań jest jeszcze pięknym, bogatym i ludnym miastem, ale już za pięć lat nastąpi kres jego świetności.
Burmistrzami Poznania w 1650 roku byli kupcy: Stanisław Bujkowicz i Stanisław Kuchtowicz, wojewodą poznańskim Krzysztof Opaliński, natomiast starostą generalnym Wielkopolski  - Bogusław Leszczyński. W kwietniu 1650 roku umarł biskup poznański Andrzej Szołdrski, którego największym osiągnięciem była odbudowa katedry po pożarze w 1622 roku. Po nim nastąpił Kazimierz Florian Czartoryski.

Nagrobek biskupa Szołdrskiego w katedrze poznańskiej, źródło: Wikimedia.

Krzysztof Arciszewski – z Poznania do Brazylii i z powrotem
Postanowiłem wejść do Poznania od zachodu, traktem wrocławskim. Aby dostać się do miasta, trzeba było wejść przez niezwykle gwarną i hałaśliwą osadę Stelmachy (w przybliżeniu to dzisiejszy plac Wiosny Ludów). 

Brama Wrocławska, a za nią osada Stelmachy (1618r.), źródło: poznan.wikia.com

Tutaj znajdowały się warsztaty stelmachów, kołodziejów, kuźnie i gospody, czyli wszystko to, co potrzebne było do obsługi jednego z najważniejszych szlaków handlowych, z Poznania na Śląsk. Po drodze minąłem nieistniejący już kościół św. Krzyża, a z daleka zobaczyłem wieże kościoła bernardynów na Piaskach (dzisiejszy plac Bernardyński). W różnobarwnym i różnojęzycznym tłumie kupców, mieszczan i rzemieślników, dojrzałem mężczyznę ubranego w cudzoziemski strój, niewyglądający na kupca, raczej na szlachcica. Okazało się, że to nie kto innym, a sam sławny Krzysztof Arciszewski, urodzony w pobliskim Rogalinie, żołnierz, specjalista od artylerii i fortyfikacji. Urodził się z rodzinie ariańskiej, ale z czasem przyjął kalwinizm. W młodości odebrał staranne wykształcenie, ale od zawsze pociągała go wojaczka. Zdobył pierwsze doświadczenia walcząc ze Szwedami w Inflantach, później popadł w konflikt z prawem i musiał wyjechać z kraju. Pojechał do Holandii, gdzie walczył przeciw Hiszpanom, później zaś zaciągnął się do wojsk Kompanii Zachodnioindyjskiej i wyjechał do Brazylii, gdzie walczył w interesie Kompanii przeciw Hiszpanom i Portugalczykom, zyskując sławę. Kiedy wrócił do Polski, król Władysław IV mianował go „starszym nad armatą”, czyli dowódcą artylerii Rzeczpospolitej. Zajął się także budową nowych fortyfikacji i naprawą starych. Wziął udział w walkach z kozakami, a teraz jechał w okolice Gdańska, gdzie kupił majątek.

Krzysztof Arciszewski, źródło: Wikimedia.

Krzysztof Arciszewski: Witajcie panie, wychylcie ze mną szklaneczkę przedniego węgrzyna. Koń mi okulał, przeto czekam tu aż kowal sprawi się, a później ruszę w dalszą drogę do Gdańska, aby tam we wsi Buszkowy, którą onegdaj nabyłem, aby stare kości me odpoczęły po trudach życia i wiecznej po świecie tułaczki. W młodości musiałem ja z ojczyzny uchodzić, kiedyśmy wespół z bratem na szablach roznieśli szlachcica Brzeźnickiego, który na majętność mej familii nastawał. Protektor mój, książę Krzysztof Radziwiłł, wysłał mnie do Niderlandów, gdziem zaciągnął się pod sztandary księcia Maurycego Orańskiego i pod nim z Hiszpanem wojowałem. Niełatwe to były zmagania. Hiszpan wróg to groźny i dobrze ćwiczony, piechotę silną mający, aleć i Olędrzy lud to dzielny i bodaj od stu lat wojnę z Hiszpanem prowadzą aż do wygnania ich z kraju swego. Wielem ja się tam nauczył. Inaczej tam walczą, nieźli u nas. Tam fortalicje, piechota i artyleryja więcej znaczy od jazdy, chocia o husarii naszej słyszeli, a sam książę Maurycy radby ją w boju obaczył. Kiedym sławę wojenną zdobył, Kompania dla handlu z Indiami Zachodnimi do swych szeregów mnie zaciągnęła abym dalej z Hiszpanem walczył za wielkim morzem, w onej Ameryce, o której u nas słyszeli, ale bodaj żadnej Polak tam stopy swej jeszcze nie postawił. Samem chyba był pierwszym. Miesiąc ponad podróż do owej Brazylii trwała, a tam gorąc wielka, zwierzęta przedziwne jakieś żyją, a i lud dziki, który Chrystusa i wiary prawdziwej chyba jeszcze nie zaznał. Walczyć tam przeto nie było łatwo, ale sprawilim się chwacko i jeszczem trzy razy tam popłynął. Kiedym wrócił do Niderlandów, już tu posłowie miłościwego króla Władysława na mnie czekali prosząc, aby do Rzeczpospolitej wracał, gdyż dawne winy me w niepamięć puszczone, a teraz król chce minie starszym nad armatą uczynić i do budowy fortalicji wysłać. Spełniłem ja tedy królewskie prośby i wyruszyłem do ojczyzny. Ledwom wrócił i do robotym się zabrał, a tu bunt kozacki wybuchł, tedy na nowo trza było na koń wsiąść i w pole ruszyć, aleć wojna ta źle nam idzie, kozactwo mocne jest i jako piechota dzielnie sobie w polu poczyna. Gdybyć taką piechotę, choćby z 50 tysięcy chłopa Rzeczpospolita wystawiła, a prócz tego kilka tysięcy husarii i dobre armaty, a wodzów takich, jak hetman Koniecpolski (Panie świeć nad jego duszą!), alboć kniaź Jeremi Wiśniowiecki, a nikt by Rzeczpospolitej nie był straszny. Turek, Szwed, Tatar, Moskwa, wszystko to fraszka był była, aleć inaczej rzecz się cała potoczyła. W Zbarażu poznałem ja pana Mikołaja Skrzetuskiego, który z listami do nowego króla naszego Jana Kazimierza przedarł się szczęśliwie, a teraz sławy zażywa. Rzekł mi on, iż takoż z Wielkiej Polszczy pochodzi i w kościele tutejszym św. Józefa na wzgórzu za miastem, kości swe po śmierci życzył sobie złożyć. Kiedy pan nasz w Zborowie ugodę z Tatarami i kozakami zawarł, urząd swój złożyłem i do  majętności udaję się, aby tam spokojniej starości zażywać i śmierci bliskiej wyglądać, bom stary już i życiem zmęczony, ale wprzódy rodzinne strony obejrzeć jeszcze rad byłem. Bywajcie zatem panie z Bogiem.

Po miłej rozmowie, pożegnałem się z panem Arciszewskim (ciekawe co by powiedział na to, że we współczesnym Poznaniu jest jego ulica) i udałem się w stronę okazałej i wysokiej bramy Wrocławskiej, aby przez nią wejść do miasta.

Ciąg dalszy nastąpi…

3 komentarze:

Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...