Zapraszam do lektury kolejnego artykułu autorstwa
Pana Pawła Glugli.
W
|
”Dzienniku Krakowskim” pojawił się
interesujący artykuł o hakatystach. Był to list, z którego przemawiała troska o
Polskę, Polaków.
Kim byli hakatyści ?
Hakata
była to potoczna nazwa niemieckiej organizacji nacjonalistycznej Deutscher
Ostmarkenverein (Niemiecki Związek Marchii Wschodniej), założonej w Poznaniu 3
listopada 1894 r. Nazwa wzięła się od pierwszych liter nazwisk założycieli:
Ferdynanda von Hansemanna (1861-1900), Hermanna Kennemanna (1815-1910), Henryka
von Tiedemanna (1840-1922), często w polskiej literaturze pisana jako H-K-T,
H.K.T. lub po prostu Hakata. W 1896 r. Hakata przeniosła swą siedzibę do
Berlina.
1. Ferdinand von Hansemann. |
Korespondencje „Dziennika
Krakowskiego”
Poznań, 9 sierpnia [1898 r.] - Hakatyści.
„My, Niemcy, boimy się tylko Boga“
- powiedział ongi ks. Bismarck - dzisiejsi Niemcy, bracia Wehlanów, Leistów,
Schroederów już i Boga się nie boją; dość popatrzeć na to, co się u nas dzieje.
Dawniej przynajmniej tylko rząd i pewne grono „wybranych“, zazwyczaj
urzędników, dziś zaś całe tutejsze niemieckie, a raczej pruskie społeczeństwo,
wrogo przeciw nam występuje - całe, z
małymi wyjątkami katolików i wolnomyślnych. Towarzystwo H. T. K., założone
przez Tiedemanna, który przed laty, jak ów legendowy kolonista, prawie tylko z
fajką do księstwa przybył, a dziś jest panem milionowym, szczuje bezustannie na
Polaków i ogólną sieje nienawiść. Wypadki ostatnich czasów świadczą, w jakich
żyjemy stosunkach, niegodnych chyba państwa konstytucyjnego, narodu wielkich
myślicieli. Nie wspominam już o napadzie wyborców niemieckich na p.
Domaradzkiego po wyborach w Świeckiem, bo to rzecz znana, lecz notuję
„nowości“.
2. Hermann Kennemann. |
W pewnej wiosce pod Żninem,
robotnicy przy żniwach poturbowali obywatela Niemca - organa H. T. K. narobiły
ogromnego hałasu o „rewolucyi polskiej“.
W innem miejscu, w Prusach Zachodnich, żandarm rozwiązał zebranie polskie. Gdy wieczorem
wracał do domu, strzelono do niego dwa razy — naturalnie nikt tego nie uczynił,
jak tylko Polacy — ze zemsty za rozwiązane zebranie. Tutaj skromna uwaga pod
adresem gazet poznańskich. Pisząc o obu tych wypadkach, stale używają nazw
Wartenberg i Berental. Czyż miejscowości te od wieków taką nazwę noszą, czy my
musimy i w życiu prywatnem używać zniemczonych nazw? W każdym razie redakcye
powinny pamiętać nazwy pierwotne. Wszak istnieje nawet podobny podręcznik,
wprawdzie przestarzały, lecz wartoby go uzupełnić.
Ks. Góreckiemu w Rosku nie przyjmuje poczta
listu, adresowanego po polsku — nie wie,
co znaczy „w Poznaniu” i zapytuje: „wohin" ? Dzielny proboszcz nie daje
się zbić z tropu, a odpowiedzią jego obrażony urząd wytacza proces, przegrywa,
apeluje do sądu Rzeszy w Lipsku, lecz i tam nic lepiej mu idzie.
Najgłośniejszą jest sprawa ks.
Bartscha, który, jak wiadomo, piszącego doń w niemieckim języku parafianina
pouczył, jak winien Polak do Polaka przemawiać. Prasa gadzinowa narobiła
ogromnego hałasu — na koniec ks. Bartsch otrzymał od arcybiskupa kanoniczną
naganę. Sprawiło to przygnębiające wrażenie i budzi żal i gorycz w sercach. Dokąd dojdziemy,
jeżeli z tej strony za patriotyzm karać nas będą. Pojmujemy trudne nieraz położenie
arcybiskupa - dyplomaty, lecz nie rozumiemy powodów takiego respektu i cofania
się przed wrzawą piśmideł hakatystów. To ich ośmiela i do niemożliwych napaści
i prowokacyi zachęca.
W tych dniach H. T. K. zakupiło na
własność pismo wychodzące w Inowrocławiu p. t.
Kujavischer Bote. Jedno źródło kałuży i
podłości więcej, jeden nowy posterunek, z którego rzucać będą najgorsze potwarze
na skołatane, lecz mimo to nienapadające społeczeństwo polskie.
3. Heinrich von Tiedemann. |
Zanim się spostrzegł, że treść
całego listu wypełnili hakatyści i ich czyny - więc inne sprawy do następnej
odkładam korespondencyi - tu tylko krótko nadmienię, że pojawiają się już
żądania i wołania o nowe miliony na... kolonizacyę. Pewnemu panu (dr. Hasse,
poseł do Parlamentu) i tego za mało. Żąda kilku miliardów!!!
Wilczy doprawdy apetyt - lecz nic dziwnego.
Wszak przy żłobie kolonizacyjnym pasie się cała trzoda wyższych i niższych „czynowników“
pruskich, „cywilizatorów“ Polski. I dla gadzin prasowych zostanie tam trochę
żeru - więc czemu nie żądać miliardów. „Przedstawiciele na narodu” w Sejmie
pruskim uchwalą wszelkie projekty rządowe - bo oni nie zważają na potępienie
całej ustawy przez Parlament niemiecki. Wyznać jednak trzeba, że nawet główny
organ H. T. K. Berliner Neueste Nachrichten uważa projekt ten co najmniej za zbyt
wygórowany.
Na
szczęście Hakata wyniosła się w 1896 r. do Berlina.
Paweł Glugla
Źródło:
„Dziennik Krakowski”,
R. 2:1896, nr 184, s. 3-4.
Źródło
fotografii:
1.https://www.deutscheundpolen.de/frames/bild_lang_jsp/key=ferdinand_von_hansemann_pempowo.html
2.https://www.deutscheundpolen.de/personen/person_jsp/key=hermann_kennemann-klenka.html
3. https://www.deutscheundpolen.de/personen/person_jsp/key=heinrich+von_tiedemann-seeheim.html
Historia Hakaty z archiwum cyfrowa.tvp.pl/video/historia-dawna,hakata-w-imieniu-cesarza,59124416
OdpowiedzUsuń