Tyle się dzisiaj
mówi o spadku zainteresowania książką i czytelnictwem w ogóle. Nauczyciele i
socjologowie alarmują, że młodzi ludzi coraz mniej czytają, a nawet jeśli coś
przeczytają, to najczęściej bez zrozumienia. Nie sądzę jednak, aby sprawdziły
się katastroficzne wizje społeczeństwa, w którym dominować będą wtórni
analfabeci. Wielokrotnie już prorokowano koniec ery słowa drukowanego. Pierwszy
raz po wynalezionemu radia, później po upowszechnieniu się telewizji, a w końcu
po pojawieniu się gier komputerowych i Internetu, a książka dalej żyje i ma się
całkiem dobrze. Co prawda, wiele osób czuje osobliwy wstręt do czytelnictwa,
ale na szczęście zawsze będą tacy, którzy nie wyobrażają sobie życia bez
czytania, a domu bez książek. Im właśnie dedykuję ten tekst. Zapraszam więc do wędrówki po dziejach książki w
średniowiecznym Poznaniu.
Źródło: Wikimedia. |
Początki książki
i piśmiennictwa na terenie Poznania, wiążą się oczywiście z przyjęciem
chrześcijaństwa w 966 roku i pojawieniem się tu pierwszych duchownych, z biskupem
misyjnym Jordanem na czele. Jordan przybył
do Polski, a raczej państwa gnieźnieńskiego, prawdopodobnie w 968 roku i osiadł w Poznaniu, tak przynajmniej informują najstarsze źródła. W Poznaniu powstała też, według wszelkiego prawdopodobieństwa, pierwsza katedra na ziemiach polskich, utworzona w miejscu pierwotnej stacji misyjnej biskupa Jordana. On też musiał przywieźć pierwsze księgi liturgiczne, a więc ewangeliarze i mszały, zbiory kazań, czyli homiliarze i inne księgi rękopiśmienne, niezbędne dla sprawowania liturgii. Przy katedrach biskupich powstawały pierwsze biblioteki. Biblioteka przy katedrze poznańskiej, uzupełniana przez co bardziej światłych biskupów, padała ofiarą kolejnych najazdów i pożarów. Właściwie, z tamtej pierwotnej biblioteki, do naszych czasów przetrwał zaledwie jeden homiliarz, zawierający kazania papieża Grzegorza Wielkiego (590-604). Dzięki pozostawionej na nim inskrypcji, wiemy, że używał go biskup Boguchwał II (1242 – 1253), człowiek gruntownie wykształcony, jeden z ojców lokacyjnego Poznania, o którym Jan Długosz napisał: Ten mąż wykształcony i uczony zostawił kościołowi poznańskiemu piękną bibliotekę.
do Polski, a raczej państwa gnieźnieńskiego, prawdopodobnie w 968 roku i osiadł w Poznaniu, tak przynajmniej informują najstarsze źródła. W Poznaniu powstała też, według wszelkiego prawdopodobieństwa, pierwsza katedra na ziemiach polskich, utworzona w miejscu pierwotnej stacji misyjnej biskupa Jordana. On też musiał przywieźć pierwsze księgi liturgiczne, a więc ewangeliarze i mszały, zbiory kazań, czyli homiliarze i inne księgi rękopiśmienne, niezbędne dla sprawowania liturgii. Przy katedrach biskupich powstawały pierwsze biblioteki. Biblioteka przy katedrze poznańskiej, uzupełniana przez co bardziej światłych biskupów, padała ofiarą kolejnych najazdów i pożarów. Właściwie, z tamtej pierwotnej biblioteki, do naszych czasów przetrwał zaledwie jeden homiliarz, zawierający kazania papieża Grzegorza Wielkiego (590-604). Dzięki pozostawionej na nim inskrypcji, wiemy, że używał go biskup Boguchwał II (1242 – 1253), człowiek gruntownie wykształcony, jeden z ojców lokacyjnego Poznania, o którym Jan Długosz napisał: Ten mąż wykształcony i uczony zostawił kościołowi poznańskiemu piękną bibliotekę.
Przez wiele lat
duchowieństwo było jedyną grupą umiejącą czytać i pisać, choć zdarzało się, że
i członkowie rodziny panującej i niektórzy spośród możnych, również posiedli tę
sztukę. Wiadomo, że pisać i czytać umiał król Mieszko II, syn i następca
Bolesława Chrobrego. Ponoć znał też łacinę i grekę. Jego żona Rycheza
Lotaryńska, córka palatyna reńskiego, również musiała być wykształcona, skoro
stała się opiekunką kultury dworskiej. Mieszko i Rycheza zadbali też o
wykształcenie swoich dzieci: Kazimierza (późniejszego Kazimierza Odnowiciela) i
dwóch córek: Gertrudy, późniejszej żony księcia kijowskiego Izjasława i nieznanej
z imienia, która później została żoną króla Węgier, Beli I. Z tego okresu przetrwały
dwie księgi, pierwsza, to słynny Ordo
Romanus, podarowany Mieszkowi przez księżniczkę szwabską Matyldę,
zawierający słynną miniaturę, przedstawiającą księżniczkę Matyldę, wręczającą
księciu księgę.
Matylda Szwabska wręcza Mieszkowi II Ordo Romanus, źródło: Wikimedia. |
Do księgi dołączony był list, w którym ta sama księżniczka,
wychwala Mieszka II jako władcę mądrego i pobożnego. Drugą księgą jest tzw.
Kodeks Gertrudy, przechowywany dziś w Cividale. Jest to psałterz wykonany w X
wieku na zamówienie arcybiskupa trewirskiego Egberta, a który prawdopodobnie
Rycheza przywiozła do Polski. Kodeks ten zawiera kalendarz i modlitwy
księżniczki Gertrudy, stąd nazwa. Rodzina Mieszka II, to pierwszy, poświadczony źródłowo, krąg osób
świeckich obcujących w książką.
Dalej jednak
katedra pozostała ośrodkiem, w którym zbierało się i korzystało z ksiąg. Przyczyniło
się do tego z pewnością utworzenie szkoły katedralnej. Pierwszy spis
księgozbioru katedralnego istnieje w katalogach krakowskich z lat 1101 – 1110.
Poza Biblią i księgami liturgicznymi, znajdował się tam też
wczesnośredniowieczny zbiór prawa Leges
Longobardorum oraz typowo szkolne lektury i podręczniki niezbędne do nauki
„artes”, czyli „siedmiu sztuk wyzwolonych” (gramatyka, retoryka, dialektyka, geometria,
arytmetyka, astronomia, muzyka).
Po lokacji
miasta w połowie XIII wieku, posiadanie i obcowanie z książką nadal było domeną
kleru. Członkowie niższego kleru poznańskiego musieli posiadać podstawową
biblioteczkę, składającą się zwykle z Biblii, psałterza, mszału i zbiorów kazań.
Prócz tego zachowywali, wyniesione ze szkół parafialnych, wypisy z tekstów
wybitnych teologów i wybory tekstów klasyków łacińskich. Ci spośród kleryków i księży,
którzy kontynuowali naukę na uniwersytetach, posiadali dodatkowo teksty z
komentarzami do dzieł Arystotelesa, księgi teologiczne i podręczniki prawa kanonicznego.
Kaznodzieje kolegiaccy musieli mieć książki z zakresu teologii moralnej i
pastoralnej. Kanonicy katedralni, aby myśleć o awansie i zajmowaniu w
przyszłości eksponowanych stanowisk kościelnych, musieli znać się na prawie
kanonicznym. Biblioteka biskupów poznańskich powiększała się z zależności od
zainteresowań naukowych duchownych, piastujących to stanowisko. Najwięcej
książek nabywali biskupi-prawnicy: Piotr Wysz (1413-1414) i Andrzej Łaskarz
(1414-1426) oraz literat Stanisław Ciołek (1428-1437). Prawdziwy rozkwit
przeżyła jednak biblioteka biskupia za czasów Jana Lubrańskiego (1498-1520). Największą
biblioteką w Poznaniu był księgozbiór kapituły katedralnej, istniejący od XI
wieku. Od XV wieku miał on osobny lokal i własnego bibliotekarza. Znamy ok. 300
tytułów książek z tego zbioru, choć sama biblioteka liczyła zapewne ponad 1000
dzieł. Biorąc pod uwagę, jak droga była książka przed wynalezieniem druku w
1455 roku, należy stwierdzić, że biblioteka poznańskiej kapituły katedralnej należała
do największych w Polsce.
Źródło: Wikimedia. |
Swoją bibliotekę
miała też, nieistniejąca już niestety, kolegiata farna św. Marii Magdaleny.
Ciekawe dzieła można było spotkać również w zbiorach klasztornych. Z zakonów męskich
największe biblioteki posiadali dominikanie i bernardyni. W ich zbiorach
dominowały książki z zakresu kaznodziejstwa, filozofii i teologii tomistycznej.
W bibliotece Dominikanów można było znaleźć jednak również sporo dzieł
świeckich, jak chociażby roczniki polskie, czy literaturę humanistyczną, w tym
dzieła Giovanniego Boccaccio, ciekawe, czy wśród nich był również Dekameron, który jak wiadomo jest dość frywolnym,
a nawet rubasznym dziełem, w którym mnisi są przedstawieni głównie jako nieroby
i próżniacy, niestroniący w dodatku od wina i kobiet. W samym dziele
znakomitego florentczyka nie brakuje też scen erotycznych. Jeśli pobożni
braciszkowie czytali Dekameron, to
pewnie musieli się później gęsto z tego spowiadać. Z zakonów żeńskich, tylko dominikanki posiadały niewielką bibliotekę.
Wynalezienie
przez Jana Gutenberga (ok.1399 – 1468) ruchomych czcionek drukarskich spowodował
prawdziwą rewolucję kulturalną i przełamał monopol kleru na zbierania i
studiowanie książek.
Jan Gutenberg, źródło: Wikimedia. |
Wytwarzanie materiału pisarskiego przeszło w ręce
świeckich rzemieślników. Nie było jeszcze w tym czasie papierni w Poznaniu, ale
produkcją pergaminu zajęli się pergameniści zgrupowani w cechu białoskórników.
Pod koniec XV wieku pojawił się w Poznaniu nowy zawód, a mianowicie introligatorzy,
zajmujący się oprawianiem ksiąg. Książka stała się też produktem handlowym.
Rozprowadzaniem jej zajęli się kupcy. W działający od 1477 w Poznaniu Piotr
Lubik, otworzył pierwszą w mieście księgarnię przy ulicy Koziej w 1486 roku.
Zwiększył się także obrót książkami na skalę europejską. Kanonik i rektor
szkoły katedralnej, Mikołaj Hesken z Kościana, potrafił nabyć książkę w 50 dni
od momentu zakończenia jej druku w Moguncji.
Dla lekarzy i
aptekarzy poznańskich, traktaty medyczne i farmaceutyczne stanowiły niezbędny
element ich codziennej pracy. Rajcy i ławnicy poznańscy aby dobrze wypełniać
swoje funkcje, studiowali podręczniki prawa miejskiego i rzymskiego. Nieobca im
była też wiedza z zakresu historii, astrologii i prawa kanonicznego.
Prawdopodobnie czytano także działa z zakresu literatury klasycznej, romansu
historycznego i opisy podróży.
Książka
towarzyszyła Poznaniowi niemal od początków jego istnienia. Mimo tego, że długo
pozostawała ona atrybutem kleru, to szybko przyjęła się wśród świeckich
mieszkańców po upowszechnieniu się wynalazku Gutenberga. Nawet w okresie
pierwszych Piastów, docierały na dwór książąt i biskupów największe dzieła
literatury tamtych czasów.
Źródło:
Dzieje Poznania, Tom 1, do roku
1793, praca zbiorowa
pod redakcją Jerzego Topolskiego, Warszawa – Poznań 1988.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz