Ulewy, które
nawiedziły Poznań na początku mijającego tygodnia, zainspirowały mnie do
napisania tekstu o powodziach, które obok pożarów i epidemii stanowiły
największe zagrożenie dla Poznania minionych wieków. Wielka woda niszczyła
domy, budynki użyteczności publicznej i obiekty ważne dla gospodarki miasta.
Powodowała też straty w ludziach i niosła zagrożenie dla zdrowia ocalałych,
gdyż skażona nieczystościami, mogła wywołać epidemię. Powodzie, choć już nie
zagrażają Poznaniowi (ostatnia wielka powódź miała miejsce w tym mieście w 1924
roku), to jednak cyklicznie pokazują swoją niszczycielską moc w wielu krajach
świata. Gdy jednak poziom Warty i jej dopływów niebezpiecznie wzrasta osiągając
stany ostrzegawcze, dalej z niepokojem spoglądamy w jej stronę. Rzeka związana
była z miastem od samych początków. Stanowiła ważny szlak handlowy, jej wody
napędzały młyny i folusze, dostarczały pożywienia i
stanowiły ważny czynnik w obronie miasta, ale często niosła także śmierć i zniszczenie.
stanowiły ważny czynnik w obronie miasta, ale często niosła także śmierć i zniszczenie.
Widok na Wartę i Ostrów Tumski, mal. K. Alberti, źródło: Wikimedia. |
Poznań
usytuowany był na najniższych terasach szerokiej doliny Warty, co narażało go
od samego początku na okresowe zalewy wód powodziowych. Warta w miejscu, w
którym istnieje dziś stolica Wielkopolski, stanowiła dogodny teren dla
osadników. Krzyżowały się tutaj szlaki wodne i lądowe, przeprawa była
stosunkowo łatwa dzięki temu, że rzeka dzieliła się tu na kilka ramion,
pomiędzy którymi powstawały zalewowe wyspy, a na brzegach stoi kilka wzniesień,
widocznych do dzisiaj (Góra Przemysława, Wzgórze Św. Wojciecha, Wzgórze
Winiarskie itd.). Niestety, czynniki te oprócz korzyści dla osadników,
powodowały też liczne powodzie. Wykopaliska archeologiczne wskazują na to, że
już pierwotny gród na Ostrowie Tumskim padał ofiarą powodzi. W czasach Bolesława
Chrobrego, wielka powódź poważnie zniszczyła gród. Skąpe przekazy źródłowe z
okresu średniowiecza mówiły o okresowych powodziach, ale trudno jednoznacznie
wykazać jakie zniszczenia powodowały i co było ich przyczyną. Zdecydowanie
więcej informacji mamy o powodziach występujących od początku XVI wieku, dzięki
pisarzom miejskim, prowadzącym zapiski, które zostały później zebrane przez
niemieckiego historyka i archiwistę – Adolfa Warschauera w Kronikę Poznańskich Pisarzy Miejskich, a także dzięki kronikom
poznańskich klasztorów. Głównym źródłem do historii powodzi w XIX i XX wieku, jest
oczywiście prasa.
Powody
występowania powodzi były bardzo różne. Wczesną wiosną topniejące po zimie
śniegi powodowały wezbranie wód, a zalegająca kra - zatory na rzekach. Późna
wiosna i lato, to przede wszystkim intensywne opady deszczu. Sporo szkód
powstawało na skutek działalności bobrów, budujących żeremie. Trzeba jednak
pamiętać, że także sam człowiek przyczynił się do okresowych wylewów Warty i
jej dopływów. Ludzie wznosili wszelkiego typu urządzenia na rzekach, jak tamy,
jazy (budowla hydrotechniczna piętrząca wodę, w celu utrzymania stałego poziomu
rzeki dla celów żeglugowych), gacie (gać – rodzaj przegrody, grobli rzecznej) i
innych. Budowano także urządzenia służące do spiętrzania wody, którą
wykorzystywano do napędzania kół młyńskich, tartaków, papierni i foluszy
(warsztaty służące do wytwarzania filcowanego sukna). Być może więc to właśnie
działalność ludzka mogła w znaczący sposób przyczynić się do powstawania
powodzi.
Jak już
wspomniałem, o powodziach występujących w średniowiecznym Poznaniu nie mamy zbyt
wielu informacji. O niszczycielskiej działalności Warty i Cybiny w grodzie na Ostrowie Tumskim, wiemy dzięki archeologii.
Powódź wystąpiła podczas bitwy pomiędzy zwolennikami Władysława Wygnańca, a
jego młodszych braci, oblężonych w grodzie poznańskim w 1146 roku, choć
kronikarz podaje, że wody wezbrały od krwi poległych. Warta wylała też w 1253
roku, a więc w momencie rozpoczęcia procesu lokacji lewobrzeżnego miasta na
prawie niemieckim, chcąc w ten złowieszczy sposób zakomunikować osadnikom, że
odtąd stale będzie im przypominać o zagrożeniu ze swej strony. Niewykluczone
też, że częste wezbrania wody powodowały problemy z dotarciem młodych
poznaniaków na lekcje do szkoły katedralnej, co zaowocowało założeniem szkoły
miejskiej w Poznaniu w 1302 roku, choć był to zapewne tylko jeden z powodów. O
powodziach w XV wieku wiemy głównie za sprawą zaleceń wydawanych przez biskupa
Andrzeja z Bnina (1439-1479), aby zniszczone przez powodzie drewniane kościoły
usytuowane na przedmieściach lewobrzeżnego Poznania, wznosić na nowo, już z
cegieł.
Stary Rynek pod wodą, 1. poł. XIX w., źródło: Wikimedia. |
Dzięki pisarzom
miejskim i pozostawionym przez nich zapiskom o charakterze kronikarskim, wiemy
o wszystkich powodziach, które nawiedziły Poznań od początku XVI wieku. Już w
1501 roku miała miejsce wielka powódź, trwająca od 21 marca aż do 17 czerwca: rzeka Warta wzbierała, tak że woda stała na
wałach miasta powyżej mostu, a na Chwaliszewie pływali ludzie łodziami, a
następnie tak wielka nastała obfitość robactwa, że wiele drzew uschło. Nie
będę oczywiście wymieniał wszystkich powodzi, bo było ich od XVI do XX wieku aż
61, więc opisywanie wszystkich zajęłoby za dużo miejsca i śmiertelnie
znudziłoby Czytelników. Wymienię tylko kilka największych wezbrań. W 1551 roku,
zdarzyła się jedna z największych powodzi w dziejach miasta. Ówczesny pisarz
miejski Błażej Winkler, pozostawił jej bardzo długi i sugestywny opis. Zacytuję
tylko mały fragment: Roku Pańskiego 1551
w miesiącu marcu tak podniósł się poziom wód w rzece Warcie, że pamięć ludzka
nie notowała podobnego zdarzenia. Z Nowej Grobli i ulic Rybaki, Piaski, Gąski,
i domostw całego Chwaliszewa [woda] wypierała
ludzi i bydło, przewyższając tak wszystko swą wielkością, że przekraczała
wysokość niektórych budynków, zalewała najwyższe kondygnacje i zatapiała wiele
domów. Wody Warty zerwały wszystkie mosty, wdarły się do niżej położonych
kościołów, w tym do: katedry, fary, kościołów: św. Katarzyny, św. Stanisława i do dominikanów.
Po Starym Rynku pływało się łodziami. Wiele osób utonęło. W 1586 roku, wody
Warty zalały Chwaliszewo, Śródkę, Nową Groblę, Garbary, Rybaki, Piaski, Rynek i
wszystkie ulice prowadzące do Rynku.
Do kolejnych
większych wezbrań doszło w latach: 1689, 1698, 1731, ale największa powódź (jak
do tej pory) miała miejsce w lipcu 1736 roku. Wskutek wielkich opadów wielka masa wód dostała się w obręb rynku.
Tak że o godzinie 6 po południu nieszczęsny lud zmuszony był pływać po rynku i
ulicach łódkami, czółnami i tratwami z drzew. Woda zalała drogi i zerwała
mosty. Wiele domów uległo zniszczeniu, zwłaszcza na Chwaliszewie, który był
zalewany niemal przy każdej, większej powodzi. Ucierpiały ponadto kościoły,
zwłaszcza fara, katedra, kościół i klasztor dominikanów. Zniszczenie młynów i
zalanie targowisk wywołało widmo głodu, do tego stopnia, że musiano sprowadzić
dla mieszkańców produkty żywnościowe z Leszna, Wschowy i Grodziska. Co ciekawe
jednak, obyło się bez większych strat w ludziach. Utonęło bowiem zaledwie 5
osób. Aby wyobrazić sobie poziom wody z tamtej powodzi, wystarczy wybrać się na
Stary Rynek, tam, na ścianie kamienicy Pod Daszkiem widoczna jest tablica
upamiętniająca wysokość zalewu.
Tablica ukazująca poziom wody w 1736 r., źródło: Wikimedia. |
Jeszcze w XVIII stuleciu miało miejsce
kilkanaście powodzi, z których najsilniejsze były te z lat: 1755, 1767, 1780 i
1785. Jej ofiarami padały przede wszystkim Chwaliszewo, Garbary i Grobla.
Wraz z
początkiem rządów pruskich, liczba powodzi nie zmniejszyła się, choć były one
już nieco mniej dotkliwe. Miasto się rozrastało i stopniowo odwracało od rzeki.
Najbardziej reprezentacyjna część nowego pruskiego miasta, tzw. górne miasto,
było bezpieczne. Tradycyjnie jednak najbardziej zagrożone było Chwaliszewo,
Grobla, Garbary, Śródka i Stary Rynek. W 1814 roku, po niemal 30 latach
względnego spokoju, Warta znów dała o sobie znać, zalewając Małe Garbary,
Rybaki, Chwaliszewo i Śródkę. Znowu upłynęło 30 lat bez większych wylewów i oto
zdarzył się rok 1845. Oddajmy głos dziennikarzowi „Gazety Wielkiego Xięstwa
Poznańskiego”: Wzdłuż całej ulicy
Garbarskiej woda domy i podwórza zalewa; plac Bernardyński, ulica Strzelecka,
Rybaki i część Wildy do jeziora podobne. Przedmieścia Chwaliszewo i Śródka
podobnie smutnemu uległy losowi. Po pięciu latach Warta ponownie wylała,
zalewając Śródkę, Chwaliszewo, Zagórze, Garbary, Rybaki, klasztor bernardynów i
ulice: Strzelecką i Półwiejską. Po tej powodzi nastąpiły jednak długie lata
spokoju, dzięki poprowadzeniu prac nad regulacją rzeki. Mimo to, mieszkańcy
przypomnieli sobie o tym, jak groźnym żywiołem jest woda. W latach 1888 i 1889,
dwie wielkie powodzie zalały miasto. Podczas powodzi z 1888 roku, woda zalała
Chwaliszewo, Śródkę, Stary Rynek, Plac Bernardyński i podeszła także pod
kościół Bożego Ciała, ulicę Strzelecką, Drogę Dębińską i Garbary. Jej konsekwencją
była epidemia tyfusu.
Chwaliszewo podczas powodzi w 1888 r., źródło: www.poznan.wikia.com |
W mieście 2122 osób pozostało bez dachu nad głową.
Powódź odbiła się szerokim echem w Niemczech. Do Poznania przyjechała cesarzowa
Wiktoria, żona umierającego cesarza Fryderyka III wraz z synem, przyszłym
cesarzem Wilhelmem II. Cesarzowa wspomogła powodzian znaczną sumą pieniędzy. Po
powodziach z lat 1888 i 1889 roku, władze podjęły decyzje o przebudowie systemu
przeciwpowodziowego. Podwyższono wały, zasypano tzw. Zgniłą Wartę (dzisiejsza
ulica Mostowa) i skanalizowano Bogdankę. Kolejna powódź z 1891 roku, ominęła
centrum miasta (z wyjątkiem Garbar) i zalała obszar pomiędzy Żegrzem, Starołęką
i Wildą. Ostatnia wielka powódź miała miejsce w 1924 roku. Ucierpiała wtedy głównie
część Wildy, Chwaliszewo i Ostrów Tumski.
Ulica Woźna podczas powodzi w 1888 r., źródło: www.poznan.wikia.com |
Przez stulecia
starano się ochraniać miasto i jego mieszkańców przed powodziami. Ze względu na
częstość zalewów, nie budowano na Chwaliszewie domów z cegły, lecz szachulcowe.
Co prawda, szybko ulegały one zniszczeniu, ale za to równie szybko można je
było naprawić, bądź wznieść na nowo. Woda, która wdzierała się do piwnic i
leżała tam miesiącami, powodował zniszczenie fundamentów nawet w murowanych
domach. Bywało, że ściany pękały od wody. Najprostszą metodą obrony przed
zalewami, było wznoszenie wałów przeciwpowodziowych, ale i one nie zawsze
chroniły przed naporem wody. Już w grodzie wczesnopiastowskim na Ostrowie
Tumskim, zabezpieczano wały obronne, układając płaty plecionki z gałęzi
brzozowych i dębowych. Kiedy zwiedzamy kościół bernardynów, zwróćmy uwagę na
pewien istotny szczegół, otóż nawa główna znajduje się wyżej w stosunku do
kruchty i trzeba do niej dojść po schodach. Kościół chronił się w ten sposób
przed zalaniem. Dopiero w drugiej połowie XIX wieku, przystąpiono do prac nad
regulacją Warty i jej dopływów. Dzięki temu zmniejszono ryzyko powodzi, choć
nie zlikwidowano go do końca. Kiedy zawodziły ludzkie sposoby walki z wielką
wodą, wówczas odwoływano się do pomocy Opatrzności. Świadczy o tym najdobitniej
pomnik wzniesiony ku czci św. Jana Nepomucena na Starym Rynku w 1724 roku.
Wierzono, że święty ten chroni przed powodziami. Figurki św. Jana ustawiano też
na mostach, choć nie obronił on Poznania przed największą powodzią w jego dziejach
w 1736 roku.
Pomnik św. Jana Nepomucena, źródło: Wikimedia. |
Mimo postępu
cywilizacyjnego, dalej nie potrafimy ostrzec się przed powodziami. Wielka
powódź z 1997 roku, świadczy o tym najlepiej. Wielka woda jest znacznie
trudniejsza do opanowania, niż chociażby pożar. Woda obraca w ruinę wszystko,
co napotka na swojej drodze, niszcząc uprawy, drogi, zakłady przemysłowe, a co
najważniejsze – domy, pozbawiając ludzi dachu nad głową i dorobku całego życia.
Źródła:
J. Burchardt, D. Burchardt, R.K.
Meissner, Poznań w walce z powodzią w
1736 roku – ludność i miasto wobec niszczycielskiego żywiołu – z uwzględnieniem
aspektów medycznych, http://www.nowinylekarskie.ump.edu.pl/uploads/2009/3-4/262_3-4_78_2009.pdf
dostęp 27.06.2013.
A, Kaniecki, Poznań. Dzieje miasta wodą pisane, Poznań 2004.
Kronika Poznańskich pisarzy miejskich, opracował J. Wiesiołowski, Poznań 2004.
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Rewelacyjny wpis. Dziękujemy :)
OdpowiedzUsuń