Artykuł
ten dedykuję pasjonującemu blogowi „Kobiety i Historia” oraz jego Autorce,
ukrywającej się pod pseudonimem „Andromeda”.
Autor
Była
jedną z najwybitniejszych poetek polskich XX wieku. Oprócz pisania poezji,
dramatów i dzieł prozatorskich, zajmowała się tłumaczeniami (była poliglotką). Pochłaniała
ją praca społeczna, a przez wiele lat była sekretarzem (nie sekretarką) Józefa
Piłsudskiego. Ostatnie lata życia spędziła w Poznaniu i choć poświęciła temu miastu wiele pięknych wierszy, to jednak
czuła się tu obco i za swoją małą ojczyznę zawsze uważała Litwę.
Niezależnie jak dziwnie by to nie
zabrzmiało, nie znamy dokładnej daty urodzenia przyszłej poetki. Według części
źródeł urodziła się w 1892 r., inne podają rok 1888 lub nawet 1898. Metryka chrztu
będąca w
posiadaniu Iłłakowiczówny, wskazuje na rok 1892, ale ona sama twierdziła, że ochrzczono ją w 1890 roku. Nigdy już chyba nie dowiemy się, kiedy naprawdę artystka przyszła na świat. Wiemy natomiast ponad wszelką wątpliwość, że urodziła się w Wilnie. Dzieciństwo „Iłły” (bo tak ją nazywali przyjaciele) nie należało do najszczęśliwszych. Wcześnie straciła rodziców, a była nieślubnym dzieckiem Barbary Iłłakowiczówny i Klemensa Zana (syna słynnego Tomasza Zana – przyjaciela Mickiewicza, współzałożyciela Towarzystwa Filomatów i Zgromadzenia Filaretów). Świadomość, że pochodzi z nieprawego łoża, ciążyła jej przez całe życie i była powodem kompleksów. Kazimiera miała starszą siostrę Barbarę, ale dziewczynki zostały wcześnie rozdzielone i wychowywały się u krewnych. Przyszła poetka często zmieniała domy, aż w końcu przygarnęła ją Zofia Buyno z Zyberk-Platerów, która stała się jej przybraną matką, a obie panie połączyła silna więź, choć Iłłakowiczówna nie należała do ludzi o łatwym charakterze. Ponoć nastoletnia Iłła często awanturowała się, szokowała otoczenie oryginalnymi poglądami i niezależnością myślenia. Manifestowała także swoje przywiązanie do ruchu sufrażystek.
posiadaniu Iłłakowiczówny, wskazuje na rok 1892, ale ona sama twierdziła, że ochrzczono ją w 1890 roku. Nigdy już chyba nie dowiemy się, kiedy naprawdę artystka przyszła na świat. Wiemy natomiast ponad wszelką wątpliwość, że urodziła się w Wilnie. Dzieciństwo „Iłły” (bo tak ją nazywali przyjaciele) nie należało do najszczęśliwszych. Wcześnie straciła rodziców, a była nieślubnym dzieckiem Barbary Iłłakowiczówny i Klemensa Zana (syna słynnego Tomasza Zana – przyjaciela Mickiewicza, współzałożyciela Towarzystwa Filomatów i Zgromadzenia Filaretów). Świadomość, że pochodzi z nieprawego łoża, ciążyła jej przez całe życie i była powodem kompleksów. Kazimiera miała starszą siostrę Barbarę, ale dziewczynki zostały wcześnie rozdzielone i wychowywały się u krewnych. Przyszła poetka często zmieniała domy, aż w końcu przygarnęła ją Zofia Buyno z Zyberk-Platerów, która stała się jej przybraną matką, a obie panie połączyła silna więź, choć Iłłakowiczówna nie należała do ludzi o łatwym charakterze. Ponoć nastoletnia Iłła często awanturowała się, szokowała otoczenie oryginalnymi poglądami i niezależnością myślenia. Manifestowała także swoje przywiązanie do ruchu sufrażystek.
Kazimiera Iłłakowiczówna, źródło: Wikimedia. |
Przybrana matka Kazimiery odznaczała się
wysoką kulturą i była zamożna, dzięki czemu przybrana córka otrzymała staranne
wykształcenie. Uczyła się na pensji w Warszawie, maturę zdała w Petersburgu, a
później przyszła kolej na studia i to nie byle gdzie, bo w samym Oksfordzie.
Ponadto uczyła się w Szwajcarii, a także na Uniwersytecie Jagiellońskim
(polonistyka i anglistyka). Iłła odznaczała się wybitnym talentem językowym. Opanowała
biegle języki: angielski, niemiecki, francuski, rosyjski, rumuński i węgierski.
Na studiach utrzymywała się sama,
pracując w antykwariacie, sprzątając domy zamożnych właścicieli, czy wreszcie
robiła użytek ze swego talentu, zajmując się tłumaczeniami. Przetłumaczyła m.
in.: Annę Kareninę Lwa Tołstoja, Don Carlosa Friedricha Schillera, Egmonta
Wolfganga Goethego, wiersze Emily Dickinson i utwory węgierskiego narodowego
poety, Sándora Petöfiego. Przetłumaczyła też popularny do dzisiaj poradnik
Dale’a Carnegie Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi. Po latach
przyznała jednak, że szczerze nienawidziła tłumaczyć, choć trudno w to uwierzyć.
W chwilach wolnych od nauki, pracy i tłumaczeń, pasjonowała się wojskiem,
rewolucjami, feminizmem, a także uczyła się strzelać. Wcześniej, podczas pobytu
w Rosji, obracała się w kręgu radykalnych socjalistów i uwielbiała polityczne
rozruchy. Trzeba przyznać, że młodość miała bujną.
Po wybuchu I wojny światowej,
postanowiła zostać pielęgniarką i w 1915 skierowano ją na front. Za odwagę
otrzymała cztery medale, z których była niezwykle dumna. W latach 1917 – 1918,
pracowała jako korektorka w petersburskiej drukarni. Po zakończeniu wojny i
odzyskaniu przez Polskę niepodległości, przyjechała do kraju.
Dzięki znajomości języków obcych i pewnemu
obyciu w świecie, przyjęto ją do pracy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
Warto dodać, że była pierwszą kobietą w historii Polski, która pełniła funkcję
radcy ministerialnego. Po przewrocie majowym w 1926 roku, przeniesiono ją do
Ministerstwa Spraw Wojskowych, gdzie została sekretarzem Józefa Piłsudskiego.
Kazała nazywać się sekretarzem, gdyż słowo „sekretarka” uważała za uwłaczające
jej godności, a ponadto nigdy nie była „osobistą sekretarką” Marszałka. Sama
była zafascynowana osobą Piłsudskiego i to jeszcze od czasów wojny. Ponoć
niejednokrotnie podrabiała podpis Piłsudskiego, za jego wiedzą i zgodą zresztą.
Zapracowany Marszałek po prostu nie miał czasu czytać i podpisywać wszystkich
dokumentów, jakie trafiały na
jego biurko. Jej podziw dla Marszałka był tak wielki, że na salonach plotkowano
o rzekomym romansie tych dwoje, jednakże była to tylko plotka. Sekretarzem
Piłsudskiego pozostała aż do jego śmierci w 1935 roku. Po odejściu Piłsudskiego,
Iłłakowiczówna jeździła po Europie z wykładami pt. Marszałek Piłsudski –
psychologia wielkości. W 1936 roku wróciła do pracy w Ministerstwie Spraw
Wewnętrznych, z którym ewakuowała się do Rumunii w 1939 roku. Do kraju powróciła
w 1947 roku.
Okres międzywojenny był najbardziej
owocny w życiu Iłły. Dzieliła czas pomiędzy pracę, pisanie wierszy i podróże. Przez całe życie wydała ponad
30 tomików, a pierwszy zbiór pt. Ikarowe loty, ukazał się
już w 1911 roku. Co ciekawe jednak, zawsze uważała się za urzędniczkę, a nigdy za
poetkę. Dużo podróżowała po Europie, udzielała się w ruchu na rzecz emancypacji
kobiet i tłumaczyła literaturę obcą. Ponoć była osobą zasadniczą i oschłą.
Ludzi trzymała na dystans, była skryta, niełatwo nawiązywała przyjaźnie, a w
gronie jej nielicznych przyjaciół byli przeważnie inni literaci, jak Julian
Tuwim, Jarosław Iwaszkiewicz, czy Paweł Herz. Była pracowita i jak sama
podkreślała, praca była dla niej najważniejsza. Wielką wagę przywiązywała do punktualności.
Co jednak warto szczególnie podkreślić, była bardzo skromna i poważnie
podchodziła do życia, choć miała duże poczucie humoru i dystans do siebie.
Tablica poświęcona Iłłakowiczównie w Poznaniu, źródło: Wikimedia. |
Kiedy powróciła do Polski z Rumunii w
1947 roku, przeżyła rozczarowanie. Nie pozwolono jej powrócić do pracy w
ministerstwie, wypominano bliskie związki z Piłsudskim, a jej wiersze objęte
zostały cenzurą. Znajomi namówili ją na osiedlenie się w Poznaniu. Artystka
przyjechała do stolicy Wielkopolski w 1948 roku. Istnieje jednak pewna legenda,
według której rozżalona sytuacją w Warszawie poetka poszła na dworzec kolejowy
i, wzorem Maryli Rodowicz, wsiadła do pociągu „byle jakiego”, który akurat
zawiózł ją do Poznania i tak oto osiedliła się w tym mieście. Zamieszkała przy
ulicy Gajowej na Jeżycach. Jej związki z Wielkopolską sięgają jednak okresu
międzywojennego. Przed wojną często przyjeżdżała tu na wypoczynek. Odwiedzała
zaprzyjaźnione domy Raczyńskich i Mycielskich. Ponoć kochała się z wzajemnością
w Rogerze Raczyńskim, ale matka Rogera –
Róża z Potockich Krasińska, sprzeciwiła się małżeństwu syna z kobietą
pochodzącą z nieprawego łoża. W jej
oczach, był to po prostu mezalians.
Kamienica przy ul. Gajowej, w której mieszkała Iłłakowiczówna, źródło: Wikimedia |
Iłłakowiczówna lubiła Poznań i
Wielkopolskę, poświęcając im sporo wierszy, a nawet dwa cykle: Suitę
poznańską i Wiersze rogalińskie. Tomik Liście i posągi zawiera prawie w
całości wiersze poświęcone Wielkopolsce. Długo można wymieniać liryki
Iłłakowiczówny zainspirowane Poznaniem. Wymienię tylko kilka najbardziej
znanych, jak chociażby: Bambereczka, Diabły na Tumskim Ostrowie, Jesień w
Poznaniu, czy Leciutkie abecadło dla wycieczek po Poznaniu. Mimo wszystko,
nie czuła się w Poznaniu jak u siebie w domu. Kazała pochować się na warszawskich
Powązkach, ale stolica również nie była jej miastem. Za swoją ojczyznę uważała
Litwę. Wiersz W Poznaniu na wygnaniu nie pozostawia co do tego wątpliwości:
W
Poznaniu na wygnaniu
lecą
liście z kasztanów,
w
Warszawie kurz na trawie
posiew
krwi pozasłaniał.
W
Poznaniu na wygnaniu
szrony
białe jak gąski,
W
Warszawie na Powązkach
jeden
smug ziemi wąski.
Badyl
ten smug porasta,
rosną
krzyże i chwasty,
róża
róży się kłania
z
Poznania, z wygnania…
W
Poznaniu lecą liście,
w
Warszawie kurz się kładzie…
Na Powązkach gałązki
gościnne
najbardziej.
Interesowała się jednak historią miasta, lubiła
spacerować po parkach i przesiadywać w Bibliotece Uniwersyteckiej. Lubiła też
poznańską gwarę. W jej wierszach Poznań jawił się często jako miasto magiczne:
Wyszlim
rano ulicą
we
mgle;
może
świt już przeświecał,
może
nie.
Na
rogu Reja i Sienkiewicza
anioł
stał i jaśniał obliczem.
Pochylilim
się i uklęklim,
A
wnet już nie anioł,
ale
chłopiec we dzwonek brzękał,
kogoś
wiódł, a może osłaniał…
Może
chłopak? Może nie anioł.
Jak już wspomniałem, poetka mieszkała
przy ul. Gajowej na poznańskich Jeżycach. 28 czerwca 1956 roku niedaleko jej
mieszkania doszło do tragicznych wydarzeń, które przeszły do historii jako Poznański
Czerwiec. Być może słyszała nawet strzały… Pod wpływem tego, co wówczas
wydarzyło się w stolicy Wielkopolski, powstał jej najsłynniejszy poznański
wiersz – Rozstrzelano moje serce w
Poznaniu:
Chciałam
o kulturze napisać
naprawdę
inteligentnie,
lecz
zaczęły kule świstać
i
szyby dygotać i pękać.
„Pochyliłam
się” – jak każe przepis
-
nad dziejami dwudziestolecia,
ale
z pióra kleks czerwony zleciał
i
kartki ktoś krwią pozalepiał.
Rym
się na gromadę zwlókł;
jest
go dość… Tyle pokoleń…
Lecz
zbryzgano mózgiem bruk
i
bruk się wzdyma powoli.
Myśleć
zaczął, choć ledwo się dźwiga
i
do zapytań ośmiela –
„Czemu
zawsze rządzi inteligent,
a
do robotników się strzela?”
Niemy dotąd warknął koci łeb,
splunęła
granitowa kostka:
„Znowuśmy
się dali wziąć na lep,
położono
nas – jak zawsze – mostem”.
A
ja na tym moście jak kiep
do
essayu oczy przysłaniam,
krew
nie płynie już, już tylko skrzep…
Rozstrzelano
moje serce w Poznaniu.
O
kulturze… Próba wzniosłych syntez,
artystycznych
intuicji zgranie…
Ja
nie mogę… Ani kwarty, ani kwinty.
Rozstrzelano
moje serce w Poznaniu.
Ni
gorące ono ni zimne.
Szkoda
kul. Szkoda leków na nie.
Moje
serce – wszak to tylko rymy…
Rozstrzelano
moje serce w Poznaniu.
Warunki w mieszkaniu przy Gajowej 4/8
były skromne, ale Iłłakowiczówna nie narzekała, przeciwnie, podchodziła z
humorem do życia. Żyła głównie z udzielania lekcji języków obcych i oczywiście
pisała. Cały czas dokształcała się, doskonaląc znajomość języków. Prowadziła
rozległą korespondencję ze znajomymi z kraju i zagranicy, ale towarzysko nie
udzielała się. Nie lubiła występować na wieczorkach poetyckich, ani udzielać
wywiadów. Z czasem pojawiły się kłopoty ze słuchem i zaczął pogarszać się jej
wzrok. Pod koniec życia po nieudanej operacji jaskry, całkowicie straciła
wzrok.
Kazimiera Iłłakowiczówna zmarła 16
lutego 1983 roku w Poznaniu. Została
pochowana na warszawskich Powązkach, zgodnie ze swą ostatnią wolą. Dokładnie w
rok po śmierci, w mieszkaniu poetki przy ul. Gajowej utworzono Muzeum im.
Kazimiery Iłłakowiczówny. Układ mebli pozostał tam niezmieniony od śmierci
poetki. Można tam też oglądać pamiątki po artystce, wśród których są m. in.
pisane przez nią listy, odznaczenia, które otrzymała, studencki indeks
Uniwersytetu Jagiellońskiego, maska pośmiertna i pierwsze wydanie Ikarowych
lotów.
Nagrobek Iłłakowiczówny na Powązkach w Warszawie, źródło: Wikimedia |
Mimo, że Iłłakowiczówna nie uznawała
Poznania za swoje miasto, to chyba jednak czuła się tu dobrze. Wilno, w którym
się wychowała i dorastała, było bardziej odległym, wyidealizowanym miejscem,
którego pewnie nawet nie bardzo pamiętała. Zresztą, zawsze ciepło wyrażało się
o Poznaniu, o czym świadczą jej wiersze. Może więc jednak Poznań nie był jednak
dla niej jedynie miejscem wygnania?
Źródło:
Kazimiera
Iłłakowiczówna, w: Wielkopolski
Słownik Pisarek, http://pisarki.wikia.com/wiki/Kazimiera_I%C5%82%C5%82akowicz%C3%B3wna,
dostęp 12.09.2013 r.
O. Soporowska-Wojtczak, Kazimiera Iłłakowiczówna, w: Wielkopolski Alfabet Pisarek, praca
zbiorowa pod red. E. Krasowskiej i L. Marzec, Poznań 2012.
Z
Elżbietą Andrzejewską o Ille z Gajowej rozmawia Anna Kawka,
http://proarte.net.pl/wywiad/z_elzbieta_andrzejewska.html,
dostęp 12.09.2013.
Fantastyczny tekst, dużo szczegółów, pięknie wplecione wiersze..
OdpowiedzUsuńKawał dobrej historii.
Dziękuję bardzo :) Polecam się na przyszłość.
UsuńA ja jeszcze raz dziękuję za pamięć i piekną dedykację. Panie Macieju, dla mnie jest Pan ojcem chrzestnym Kobiet i Historii :) Pana opinie były i są bardzo inspirujące, a ponieważ dodatkowo wychodzą z ust profesjonalisty - puchnę z dumy! Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo miło mi czytać Pani słowa :) Dziękuję za wszystko. Proszę dalej tak pięknie opowiadać o roli kobiet w historii, bo temat jest tego warty. Dzięki "Kobietom i Historii" dowiedziałem się (i nadal dowiaduje) wielu rzeczy, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Styl, w jakim Pani pisze, jest godny pozazdroszczenia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę dalszych sukcesów i wytrwałości!
Świetny tekst, zresztą jak wszystkie, które czytam z ogromną przyjemnością. Jako pasjonat Jeżyc, czyli dzielnicy, w której Iłłakowiczówna spędziła spory szmat czasu, pozwolę sobie na zwrócenie uwagi na teksty o poetce, które zamieściłem na swoim blogu o Jeżycach: http://mojejezyce.blogspot.com/2013/02/kazimiera-iakowiczowna-6081892-16021983.html oraz http://mojejezyce.blogspot.com/2013/02/poznaj-ie-zaproszenie-do-mieszkania.html. Miłej lektury :-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie Panu dziękuję za linki. Pan również piszę świetne teksty, a ja już wkrótce obiecuję zająć się historią Jeżyc. Dziękuję za miłe słowa i zachęcam wszystkich Czytelników do lektury pańskich tekstów o Iłłakowiczównie i nie tylko.
UsuńPozdrawiam :)
Super artykuł!
OdpowiedzUsuńO bardzo ciekawej osobie ;)
Jej wiersze są bardzo przyjemne do czytania, płynne...
Ale jej życiorysu żadne z Nas nie znało ;)
Pozdrawiamy
Dzięki za miłe słowa. Zanim bliżej nie zetknąłem się z biografią Iłłakowiczówny, wiedziałem tylko, że była sekretarką (sekretarzem) Piłsudskiego i poetką :)
UsuńPozdrawiam Lemkowynę!
Iłłakowiczówna wychowywała się u Platerów-Zyberków na Łotwie w rejonie łatgalskim i to to miejsce uważała za swoją małą ojczyznę....
OdpowiedzUsuń