Podstawowym problemem badacza dziejów
kultury dwudziestolecia międzywojennego jest niezwykła obfitość materiału.
Żadna inna epoka w historii naszego kraju nie zanotowała podobnej eksplozji
talentów i to praktycznie w każdej dziedzinie. Pisali wówczas najwybitniejsi
literaci z Reymontem, Żeromskim, Nałkowską i Dąbrowską na czele, tworzył Tuwim,
Wierzyński, Pawlikowska-Jasnorzewska, malowała Stryjeńska, Witkacy, komponował
Szymanowski. Na scenie grali Jaracz, Junosza-Stępowski i Węgrzyn, na deskach
kabaretu śpiewała Ordonka, tańczyły: Zula Pogorzelska i Loda Halama.
Popularnością cieszyli się aktorzy filmowi ze Smosarską i Żabczyńskim na czele.
(S. Koper, Życie prywatne elit
artystycznych Drugiej Rzeczpospolitej, Warszawa 2010). Listę wyżej
wymienionych twórców, aktorów, pisarzy, muzyków i tancerzy, których najlepsze
lata działalności artystycznej przypadały na okres międzywojenny, można by poszerzyć
jeszcze o wiele nazwisk, co dowodzi tego, jak wielką rolę w historii polskiej
kultury odegrał właśnie ten okres. Centrum życia artystycznego
stanowiła wówczas Warszawa, a pozostałe ośrodki, jak: Kraków, Lwów czy Wilno, pozostały nieco na uboczu. To samo dotyczyło Poznania, co jednak nie oznacza, że nic się w tych miastach nie działo. Po prostu gros artystów ciągnęło do „Paryża Północy”, jak wówczas nazywano stolicę.
stanowiła wówczas Warszawa, a pozostałe ośrodki, jak: Kraków, Lwów czy Wilno, pozostały nieco na uboczu. To samo dotyczyło Poznania, co jednak nie oznacza, że nic się w tych miastach nie działo. Po prostu gros artystów ciągnęło do „Paryża Północy”, jak wówczas nazywano stolicę.
Międzywojenny
Poznań, choć nie ukształtował w omawianym okresie ideowych i artystycznych
przemian kultury narodowej, jednak nie był kulturalną pustynią. Aby jednak
kultura mogła się rozwijać, musi istnieć szeroki krąg jej odbiorców, a tych w
Poznaniu nie brakowało. Świadczyła o tym sporo liczba wydawanych tu tytułów
prasowych (w 1935 roku w Poznaniu wydawano 173 czasopisma) i książek, działało
kilkadziesiąt bibliotek i księgarni. Wysoki poziom prezentowały poznańskie
teatry i muzea, od 1927 roku działała tu rozgłośnia radiowa, a także można było
wybrać się na film do jednego z wielu kin. W 1919 roku powstał Uniwersytet
Poznański, a wkrótce kilka innych uczelni wyższych, kształcących inteligencję,
będącą największym „konsumentem” kultury. Ważnym i ciekawym zjawiskiem w międzywojennej Polsce, była działalności kabaretów literackich. Pragnę dziś opowiedzieć właśnie o poznańskich kabaretach w tym okresie.
Kabaret
literacki powstał pod koniec XIX wieku we Francji, w środowisku cyganerii
paryskiej. Pierwotnie były to zamknięte spotkania towarzyskie artystów, podczas
których wygłaszano zaimprowizowane teksty o charakterze satyryczno-rozrywkowym
w wybranej kawiarni lub knajpce. Samo słowo kabaret postało od francuskiego
„cabaret”, czyli po prostu knajpka, szynk. Później stopniowo przekształcono je w
kameralne spektakle estradowe z udziałem publiczności, złożone z piosenek,
recytacji, popisów muzycznych i tanecznych, zapowiadanych przez konferansjera,
który utrzymywał kontakt z publicznością. Pierwszym polskim kabaretem był
„Zielony Balonik”, działający w Krakowie w
latach 1905 – 1912. Przez lata związany był z nim Tadeusz Boy-Żeleński.
Miał on charakter elitarny (obowiązywały zaproszenia) i autorski, gdyż autorzy
tekstów sami je wykonywali. Piosenki, wiersze, monologi i krótkie skecze, miały
często charakter satyryczny. W repertuarze „Zielonego Balonika” pojawiły się
też szopki, czyli formy estradowe, wywodzące się z ludowych szopek
bożonarodzeniowych, w których występowały kukiełki przedstawiające osoby znane
z życia publicznego.
W latach II
Rzeczpospolitej kabaret literacki cieszył się wielkim powodzeniem. Jak już
wspomniałem, centrum życia artystycznego Polski stanowiła Warszawa, tam też
działały najsłynniejsze kabarety, jak: „Miraż”, „Czarny Kot”, „Sfinks”, a
później „Morskie Oko” i „Cyrulik Warszawski”, ale największą sławą okrył się
kabaret „Qui Pro Quo”, istniejący w latach 1919 – 1932. Teksty piosenek,
monologów i skeczy pisali do niego m.in. Julian Tuwim, Antoni Słonimski i Marian
Hemar, a występowały tam takie sławy, jak: Eugeniusz Bodo, Mieczysław Fogg,
Mira Zimińska, Zula Pogorzelska, Adolf Dymsza, czy wreszcie Hanka Ordonówna.
Kolejne numery zapowiadał „król konferansjerów”, Fryderyk Járosy, obywatel
Austrii, Węgier z pochodzenia, a Polak z wyboru.
Pierwszy
poznański kabaret literacki powstał stosunkowo późno, bo dopiero w grudniu 1928
roku i nosił nazwę Klub Artystyczno-Literacki „Ździebko”. Hasłem wywoławczym
„Ździebka” było: Precz z powagą, chodźmy
nago, nie bójmy się słońca, ni śmiechu. Kabaret założyło grono poznańskich
pisarzy, a występowali tam aktorzy z teatrów Poznania. Największy rozgłos
zdobyły szopki autorstwa Artura Marii Swinarskiego (1900 – 1965) i Romana
Wilkanowicza (1886 – 1933): Karykatury
poznańskie i Wielkie pranie. Były to zjadliwe satyry na poznańskie środowisko
polityczne, a więc skierowane głównie w endecję, a także w miejskich notabli.
Ponadto wyśmiewano niektóre przywary poznaniaków oraz kołtuństwo obyczajowe i artystyczne. Kabaret
nie zdobył sympatii mieszkańców Poznania i krytyków, a zakończył działalność
już w połowie 1930 roku. Warto zatrzymać się jednak bliżej przy jednym z
czołowym twórców tego i pozostałych poznańskich kabaretów – Arturowi Marii Swiniarskiemu.
Był to jeden z
największych satyryków tego okresu, osobisty sekretarz Stanisława Ignacego
Witkiewicza, autor wielu zjadliwych i obrazoburczych tekstów satyrycznych.
Nawet po wojnie krążyło mnóstwo anegdot, w których występował Swinarski. Tak
Swinarskiego wspominał Tadeusz Kraszewski: Pochodził
A. M. Swinarski z pomorskiej Brodnicy i miał tam jakąś rodzinę, która nie była zachwycona
trybem życia jaki prowadził, a gorszyła się często jego burzącą normy
mieszczańskiego porządku twórczością. […] A. M. Swinarski – można powiedzieć krótko – kochał nade wszystko kpinę,
złośliwość, szyderstwo. Szkoda, że ten pisarz jest dziś już prawie zupełnie
zapomniany. Oto jeden z najsłynniejszych fraszek Swiniarskiego, z cyklu Fraszki bydlęce:
Gdy
Pan Bóg świat stworzył,
Ogród
wielki, tzw. Raj założył.
Rosły
tam palmy, kaktusy i dynie,
Pasały
się pumy, żyrafy i świnie.
„Niedobrze,
by świnia była sama”,
Powiedział
Pan Bóg i stworzył Adama.
O. Boznańska, Ludwik Puget, źródło: Wikimedia. |
Kolejny poznański
kabaret powstał wiosną 1932 roku i nosił nazwę „Różowa Kukułka”. Jego
założycielem był jeden z najbardziej charakterystycznych przedstawicieli
poznańskiej bohemy artystycznej, choć rodem z Krakowa – Ludwik Puget (1877 –
1942). Był on potomkiem francuskiej rodziny, która osiedliła się w Rzeczpospolitej
w XVII wieku. W latach dwudziestych XIX wieku, rodzina Pugetów otrzymała tytuł
baronów. Ludwik Puget, zwany przez przyjaciół „Lulu”, był rzeźbiarzem, malarzem
i miał doktorat z historii sztuki, nie stronił również od literatury. W 1907
roku związał się z krakowskim „Zielonym Balonikiem”, dla którego tworzył lalki
i pisał fraszki. W latach dwudziestych przeniósł się do Poznania i zamieszkał
na Łazarzu. Był przez jakiś czas kustoszem muzeum miejskiego, a także rzeźbił,
malował i współpracował z kabaretem „Ździebko”, a po zakończeniu jego
działalności, stworzył „Różową Kukułkę”. Ten
wielkiego talentu rzeźbiarz, pierwszorzędny animalista, przy tym wyborny znawca
historii sztuki, obdarowany wyjątkowym urokiem osobistym, przemiły kolega i
towarzysz, przeszedł jednak w owej epoce, tak bogatej w talenty, raczej
niepostrzeżony. Nawet w Wielkopolskim
Słowniku Biograficznym zabrakło jego biogramu…
Arkady Fiedler, źródło: Wikimedia. |
Autorami
większości teksów do „Różowej Kukułki” byli początkujący wówczas pisarze: Jan
Sztaudynger, Arkady Fiedler i Wojciech
Bąk. Nie zabrakło też Swiniarskiego, który prowadził nieco skandalizujące Kroniki Poznański i samego twórcy
kabaretu – Pugeta, który prowadził konferansjerkę i pisał felietony. W
repertuarze obecne były też szopki, do których lalki wykonywał Puget,
organizowano też wieczory autorskie dla młodych poetów wielkopolskich. Kabaret
skupił niemałe grono muzyków, jak chociażby Łukasza Kamieńskiego, Romana
Padlewskiego, Mirosława Chłapowskiego a także jednego z najwybitniejszych
kompozytorów polskich XX wieku, przyszłego założyciela i kierownika Filharmonii
Poznańskiej, Tadeusza Szeligowskiego (1896 – 1963).
Tadeusz Szeligowski, źródło: Wikimedia. |
Dekoracje projektował
Henryk Smuczyński. Na wstęp do kabaretu trzeba było mieć zaproszenia, co
nadawało mu elitarny charakter. Co ciekawe jednak, prasa poznańska nie
interesowała się „Różową Kukułką”, za to czasopisma krajowe poświęcały jej
więcej uwagi. Samym poznaniakom też chyba nie przypadała ona do gustu, skoro
już w 1934 roku zaprzestała działalności.
Jan Sztaudynger, źródło: Wikimedia. |
Pod koniec 1932
roku powstał chyba najbardziej różnorodny i rozbudowany pod względem
artystycznym, najbardziej prześmiewczy, ale też najbardziej kontrowersyjny
poznański kabaret – „Klub Szyderców pod Kaktusem”. Pierwsze skrzypce grał tam
Swiniarski, a oprócz niego teksty satyr, monologów i piosenek pisali: Jerzy
Gerżabek, Jan Sztaudynger, Juliusz Znaniecki, Ludwik Puget i Kazimierz
Pluciński (Pigwa). Zapraszano też na gościnne występy artystów z innych miast,
a stałym gościem i autorką tekstów była
jedna z najwybitniejszych pisarek polskich, autorka powieści
satyrycznych i obyczajowych, Magdalena Samozwaniec (1894 – 1972), córka malarza
Wojciecha Kossaka, siostra poetki Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i kuzynka
autorki powieści historycznych, Zofii Kossak-Szczuckiej.
Magdalena Samozwaniec, źródło: Wikimedia. |
Kabaret
bezlitośnie naśmiewał się z lokalnych znakomitości, wad poznaniaków i
obyczajowości tamtej epoki. Jeden z recenzentów napisał: Biada temu, kto się dostanie na języki i pióra szyderców. Wykpią go,
wyśmieją, wyciągną na światło dzienne wszystkie jego grzeszki i śmiesznostki.
Lepiej, żeby go ziemia nie nosiła… Przeskrobałeś coś, no to zaśpiewamy o Tobie
piosenkę, aż ci w pięty pójdzie. Program „Klubu Szyderców” był niezwykle
urozmaicony, nie zabrakło wstawek tanecznych, podczas których parodiowano
popularne w tamtych czasach tańce. Na ścianach wisiały karykatury znanych
poznaniaków, autorstwa Henryka Smuczyńskiego. Liczba wykonawców i numerów była
imponująca, od piosenek, skeczy, wierszy i satyr, na felietonach i tańcach
skończywszy. Żaden z kabaretów nie reklamował się tak intensywnie i oryginalnie,
jak „Klub Szyderców”. Niemal co tydzień przygotowywano nowy program. Jednakże i
ten kabaret, mimo wysokiego poziomu, całej plejady wybitnych artystów i bogactwa
programu, zakończył dość szybko działalność, bo już w lecie 1935 roku. Powód
był prozaiczny, Towarzystwo Aukcyjne „Stomil”, które był właścicielem kawiarni
„Pod Kaktusem”, w której mieścił się kabaret, podwyższyło czynsz za wynajem…
Poznańskie życie
kabaretowe nie było niestety tak bogate, jak w Warszawie. Mimo ciekawego
programu i licznych wybitnych artystów, kabarety w tym mieście dość krótko
istniały. Być może poznaniacy nie mieli wtedy aż tak wielkiego poczucia humoru
i dystansu do siebie, a może po prostu program rozrywkowy nie trafił w gusta publiczności
lub powodem był elitarny charakter kabaretów. Powód był też zapewne bardzo
prozaiczny - brak pieniędzy, ale to
kłopot, z którym także dzisiaj boryka się kultura.
Źródło:
Dzieje Poznania w latach 1793 – 1945, praca zbiorowa pod redakcją J.
Topolskiego i L. Trzeciakowskiego, Warszawa – Poznań 1994.
S. Koper, Życie
prywatne elit artystycznych Drugiej Rzeczpospolitej, Warszawa 2010.
T. Kraszewski, Jeszcze o cyganerii słów kilka…, w: : Poznańskie wspominki z lat 1918 – 1939, pod redakcją T.
Kraszewskiego i T. Świtały, Poznań 1973.
J. Mroziński, Włóczęga po poznańskich kabaretach, w: : Poznańskie wspominki z lat 1918 – 1939, pod redakcją T.
Kraszewskiego i T. Świtały, Poznań 1973.
Wielkopolski Słownik Biograficzny, praca zbiorowa pod redakcją A. Gąsiorowskiego i J.
Topolskiego, Warszawa – Poznań 1983.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz