Zastanawiałem
się długo, jak przedstawić bohatera dzisiejszej opowieści i doszedłem do
wniosku, że najlepsze są klasyczne, sprawdzone metody. A zatem czas na
prezentację. Henryk de Valois (1551 – 1589), książę Orleanu, Angoulême i
Andegawenii (Anjou), król Francji (jako Henryk III), syn króla Henryka II i Katarzyny
Medycejskiej, ostatni przedstawiciel dynastii Walezjuszy, rodu, który panował
we Francji od 1328 roku, król Polski i wielki książę litewski. Do historii naszego
kraju przeszedł głównie jako pierwszy król wybrany drogą wolnej elekcji oraz
jako ten, który po zaledwie kilkumiesięcznym panowaniu uciekł z
Rzeczpospolitej, aby objąć władzę w ojczystej Francji. Nie był jednak, o czym
się zapomina, pierwszym elekcyjnym królem, gdyż właściwie wszyscy Jagiellonowie
byli wybierani na tron, choć elekcji dokonywano się w obrębie jednej rodziny.
Co ma jednak Poznań do Henryka? Ano ma, i to niemało.
Dziewiętnastoletni książę Henryk d'Anjou, źródło: Wikimedia. |
W chwili śmierci
króla Zygmunta Augusta, 7 lipca 1572 roku, brać szlachecka zdecydowała, że
odtąd panujących będzie wybierał ogół szlachty (łac. electio viritim).
Perspektywa sięgnięcia po koronę polską była kusząca dla wielu europejskich
rodów, ówczesna Rzeczpospolita bowiem, była wielkim i bogatym krajem.
Nic więc dziwnego, że kandydatów nie zabrakło, ale tak naprawdę liczyło się tylko czterech z nich: arcyksiążę Ernest Habsburg syn cesarza Maksymiliana II, Jan III Waza król Szwecji i mąż Katarzyny Jagiellonki, siostry Zygmunta Augusta, car Rosji – Iwan IV Groźny oraz brat króla Francji – Henryk d’Anjou. O wybór Henryka zabiegała jego matka Katarzyna Medycejska, która dążyła do osadzenia wszystkich swoich synów (a miała ich czterech) na królewskich tronach. Zainteresowanych dziejami tej rodziny, zachęcam do lektury świetnej powieści Aleksandra Dumasa-ojca Królowa Margot i obejrzenia równie znakomitego filmu pod tym samym tytułem z 1994 roku, w doborowej obsadzie i z muzyką Gorana Bregovicia.
Nic więc dziwnego, że kandydatów nie zabrakło, ale tak naprawdę liczyło się tylko czterech z nich: arcyksiążę Ernest Habsburg syn cesarza Maksymiliana II, Jan III Waza król Szwecji i mąż Katarzyny Jagiellonki, siostry Zygmunta Augusta, car Rosji – Iwan IV Groźny oraz brat króla Francji – Henryk d’Anjou. O wybór Henryka zabiegała jego matka Katarzyna Medycejska, która dążyła do osadzenia wszystkich swoich synów (a miała ich czterech) na królewskich tronach. Zainteresowanych dziejami tej rodziny, zachęcam do lektury świetnej powieści Aleksandra Dumasa-ojca Królowa Margot i obejrzenia równie znakomitego filmu pod tym samym tytułem z 1994 roku, w doborowej obsadzie i z muzyką Gorana Bregovicia.
Królowa
Katarzyna wysłała do Polski zręcznego dyplomatę, biskupa Walencji Jeana de
Monluc, aby zabiegał o poparcie dla kandydatury jej syna. Wkrótce do pomocy
Monlukowi wysłano kolejnych dyplomatów, m.in. Gillesa de Noailles i Jeana do
Poix sieur de Schelles. Pomoc okazała się potrzebna, gdyż do Rzeczpospolitej
dotarła wiadomość o wydarzeniach, które przeszły do historii jako noc św.
Bartłomieja. W nocy z 23 na 24 sierpnia 1572 roku, prawdopodobnie z rozkazy
królowej Katarzyny Medycejskiej, wymordowano w Paryżu ok. 3 tys. hugenotów (francuskich
wyznawców kalwinizmu), przybyłych na ślub księżniczki Małgorzaty de Valois (czyli
słynnej królowej Margot) z Henrykiem Burbonem, królem Nawarry, przyszłym królem
Francji, który był jednym z przywódców hugenotów. Rzeczpospolita była „państwem
bez stosów”, gdzie kwitła tolerancja religijna i choć udział Henryka d’Anjou w
tej zbrodni nie był jasny, ale mogło to popsuć jego wizerunek w Polsce. Jeden z posłów – Gilles de Noailles,
przebywał jakiś czas w Poznaniu i stąd napisała raport do króla Karola IX, z
którego wynikało, że szlachta wielkopolska była skłonna popierać raczej
arcyksięcia Ernesta, niż Henryka, ale zręczny poseł robił wszystko, aby krąg
zwolenników Henryka wzrósł. Nawiązywał więc szerokie kontakty, usiłując
skaptować m.in. samego biskupa poznańskiego Adama Konarskiego (więcej o
Konarskim w tekście Szermierz poznańskiej kontrreformacji). Na niewiele się to jednak zdało. Poznań opowiadał
się raczej za Habsburgiem, niż Walezjuszem.
Sejm elekcyjny,
na który zjechała rekordowa liczba ok. 50 tys. przedstawicieli stanu
szlacheckiego, odbył się w Warszawie, w kwietniu i maju 1573 roku. Wybrano na
nim Henryka d’Anjou na króla Polski i wielkiego księcia Litwy. Co ciekawe,
biskup Konarski oddał swój głos na Ernesta Habsburga, a posłowie miasta
Poznania wstrzymali się od głosu oświadczając, że poprą kandydata większości, a
więc w tym przypadku Henryka. Ówczesny pisarz miejski poznański Stanisław
Suszka, tak zapisał w księgach miejskich: […] najznakomitszy książę i pan Henryk, z Bożej łaski książę andegaweński,
burboński i owerniacki, brat chrześcijańskiego króla Francji, z królewskiego
rodu, pochodzący z domu i rodziny Walezych szczęśliwie panujących od stuleci we
Francji, książę obdarzony najwyższymi przymiotami natury i fortuny, a raczej
boskimi darami, i nawet ponad swój wiek zasłużony dla świata chrześcijańskiego,
[…] zdaniem i głosami dobrowolnymi
równych stanów sławnego królestwa polskiego, Wielkiego Księstwa Litewskiego i
pozostałych prowincji należących do tego królestwa, […] został publicznie ogłoszony i swobodnie
wybrany i zatwierdzony na najjaśniejszego Króla Polski, wielkiego księcia
litewskiego, Rusi, Prus, Mazowsza, Żmudzi, Kijowa, Wołynia, Podlasia, Inflant
itd.
Przybycie do Paryża poselstwa polskiego po Henryka Walezego, źródło: Wikimedia. |
1 lipca 1573
roku, wyruszyło do Francji liczne i okazałe poselstwo po nowego króla. Na jego
czele stanął biskup Adam Konarski, mimo, że podczas elekcji głosował na innego
kandydata. Być może chciał przy okazji zatrzeć to nieprzyjemne wrażenie.
Poselstwo składało się zarówno z katolików, jak i różnowierców. W Rzeczpospolitej
obowiązywała tolerancja religijna, potwierdzona aktem konfederacji
warszawskiej. Innowiercy upierali się, że Henryk musi zgodzić się na jej przestrzeganie,
jednakże katolicy byli temu przeciwni. Konarski był nieprzejednanym wrogiem
tolerancji wobec „heretyków” i protestował przeciw zatwierdzeniu konfederacji
warszawskiej przez elekta, sam Henryk również nie skłaniał się do jej
podpisania. Ostatecznie jednak książę Andegawenii zgodził się przestrzegać
zasady tolerancji, a do legendy przeszły słowa, jakie miał do niego
wypowiedzieć hetman Jan Zborowski – Si no
iurabis, non regnabis (Jeśli nie przysięgniesz, nie będziesz panował).
Bal wydany dla poselstwa polskiego w Paryżu, źródło: Wikimedia. |
Nie wiadomo,
jakie wrażanie wywarł młody król na posłach, ale chyba nie było ono korzystne.
Henryk znany był z zamiłowania do strojów, pachnideł i biżuterii, a do tego
nosił kolczyki. Ponoć uwielbiał
przebierać się za kobiety, stąd posądzano go o skłonności homoseksualne i
nazywano „Księciem Sodomy”, przeczą temu jednak jego liczne romanse. Szybko
uznano go za zniewieściałego pięknisia i tak też przedstawił go Jan Matejko. Jednym
z warunków objęcia tronu, było poślubienie królewny Anny Jagiellonki, siostry
Zygmunta Augusta, kobiety starszej od Henryka o prawie 30 lat! Nic więc
dziwnego, że nie śpieszył się on do nowej ojczyzny. Dopiero 24 stycznia 1574
roku, Henryk przekroczył granicę Rzeczpospolitej, a cztery dni później wjechał
uroczyście do Poznania.
Henryk Walezy wg Jana Matejki, źródło: Wikimedia. |
Stolica
Wielkopolski starała się przyjąć króla jak najlepiej, aby puścił on w niepamięć
jej prohabsburską postawą podczas niedawnej elekcji. Przygotowania zaczęły się
już kilka miesięcy wcześniej. Henryk miał wjechać do miasta przez bramę
Wrocławską, którą odrestaurowano, oprócz tego naprawiano bruk na trasie
przejazdu króla, wyremontowano wagę miejską i inne reprezentacyjne budynki w
mieście, w tym… dom publiczny (w końcu król miał przybyć z licznym orszakiem,
złożonym z kochliwych Francuzów). Dokonano też niezbędnych napraw w katedrze.
Miasto przyozdobiono tkaninami, gałązkami drzew iglastych i sztucznymi kwiatami
(było to przecież w zimie).
Henryk Walezy w drodze do Polski, źródło: Wikimedia. |
Kiedy orszak
króla zbliżał się do Poznania, przywitały go wiwaty z dział ustawionych na
murach. Na nowego monarchę czekali odświętnie ubrani przedstawiciele magistratu
i cechów oraz szlachta i uczniowie powołanego niedawno kolegium jezuickiego. Po
powitaniu u bram miasta, Henryk udał się do kolegiaty farnej św. Marii
Magdaleny, gdzie przywitał go biskup Konarski w otoczeniu duchowieństwa. Tam
odbyło się krótkie nabożeństwo, po czym król udał się do swojej kwatery na
zamku, odmawiając prośbie Stanisława Górki, który ofiarował mu swój pałac przy
rynku.
Następnego dnia
monarcha przyjmował gości w zamku i odbierał liczne prezenty. Po południu
orszak królewski pojechał do katedry, gdzie powitali króla dwaj biskupi –
poznański, znany już nam Adam Konarski i kujawski – Stanisław Karnkowski. Mowę
powitalną wygłosił dziekan kapituły katedralnej Hieronim Chojeński. Następnie
odbyła się msza, celebrowana przez biskupa Karnkowskiego. Po mszy król udał się
do pałacu biskupiego na obiad, który zjadł w towarzystwie duchownych
poznańskich i ówczesnego rektora kolegium jezuickiego, ks. Jakuba Wujka.
Henryka w pałacu powitali również uczniowie kolegium, którzy wygłosili mowę
powitalną w aż dziesięciu językach: polskim, litewskim, niemieckim, francuskim,
łacińskim, greckim, hebrajskim, flamandzkim, włoskim i hiszpańskim. Trzeci
dzień pobytu króla nie został odnotowany w źródłach, co może świadczyć o tym,
że Henryk odpoczywał po długiej drodze i licznych uroczystościach. Czwartego
dnia, a była to niedziela 31 stycznia, król wziął udział we mszy w farze, gdzie
ponoć został ojcem chrzestnym pewnej Żydówki, która postanowiła się ochrzcić.
Następnie przyjął Abrahama Zbąskiego, który wygłosił długą mowę, przypominając
o istniejącym w Rzeczpospolitej ustroju i przestrzegając Henryka, aby zachował
prawa i wolności szlacheckie.
Artur Grottger, Ucieczka Henryka Walezego z Polski, źródło: Wikimedia. |
Pobyt króla w
Poznaniu wyznaczony był początkowo na dziesięć dni, jednak zniecierpliwieni
opóźnianiem się króla dygnitarze, ponaglali go do jak najszybszego dotarcia do
stolicy. Król wyjechał z Poznaniu już 1 lutego, zatrzymując się jeszcze na
jeden dzień w Kórniku, którego ówczesny właściciel – Stanisław Górka, urządził
dla Henryka i jego orszaku tak wspaniałą ucztę, że wprawił w zdumienie króla i
towarzyszących mu Francuzów. Wreszcie 18 lutego dotarł Henryk do Krakowa, gdzie
trzy dni później odbyła się jego koronacja. Z listów, które wysłał do swojego
brata wynika, że pobyt w Poznaniu przypadł królowi do gustu, a samo miasto
wywarło na nim bardzo dobre wrażenie.
Niestety, ustrój
Rzeczpospolitej i obyczaje tego kraju, tak obce dla Francuzów, zniechęciły
szybko Henryka Walezego. Sprawy państwowe śmiertelnie go nudziły. W ciągu dnia
najczęściej spał, a w nocy urządzał suto zakraplane uczty z towarzyszeniem
miejscowym prostytutek. Lubił też grać w karty, ale nie miał szczęścia do
hazardu, bo przegrywał ogromne sumy pieniędzy ze skarbu państwa. Ani w głowie
był mu też ślub z Anną Jagiellonką, co oczywiście nie oznacza, że trwał w
celibacie… Kiedy tylko otrzymał wiadomość o śmierci swojego brata, Karola IX,
który zmarł 30 maja 1574 roku, król potajemnie uciekł z Wawelu i zbiegł do
Francji.
Śmierć Henryka III, źródło: Wikimedia. |
Do końca życia używał tytuły króla Polski, choć do Rzeczpospolitej już
nie wrócił. Zginął 1 sierpnia 1589 roku, zasztyletowany przez fanatycznego dominikanina, Jacquesa Clémenta.
Źródło:
A.H. Kaletka, Poznań a Henryk Walezjusz, „Kronika Miasta Poznania”, R.III: 1925,
nr 5-6.
Kronika poznańskich pisarzy miejskich, opracowana przez J. Wiesiołowskiego, Poznań 2004.
M. Serwański, Poznańskie akcenty elekcji Henryka Walezego w Polsce, w: Marsz, marsz Dąbrowski, „Kronika Miasta
Poznania”, nr 3, 1997.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz