Dzisiejszy tekst dedykuję wytrawnej i wszechstronnej humanistce, znakomitej anglistce i utalentowanej pisarce - Jagodzie Ratajczak
Legenda króla
Władysława III Warneńczyka przerosła jego rzeczywiste dokonania. Trudno się
jednak dziwić, skoro pożegnał się z tym światem w wieku zaledwie dwudziestu
lat. Dzięki swojej bohaterskiej śmierci na polu bitwy pod Warną w 1444 roku,
przeszedł do legendy jako ostatni krzyżowiec Europy. Czy rzeczywiście król
zginął pod Warną? Sława, jaką cieszył się ten młody władca, urosła do takich
rozmiarów, że nie uwierzono w jego śmierć. Byli tacy, którzy przysięgali, że
widzieli króla w Konstantynopolu, na Synaju, czy na portugalskiej Maderze.
Młodszy brat króla – Kazimierz Jagiellończyk, zwlekał z koronacją aż trzy lata,
czekając na wieści o losie starszego brata (choć nie był to jedyny powód
zwłoki). Co jednak ma wspólnego bitwa po Warną z Poznaniem? Jak się okazuje, ma
i to sporo. W Poznaniu bowiem pojawili się samozwańcy, podający się za cudem
ocalonego króla. Zjawisko zwane samozwańcami nie jest więc wyłącznie rosyjską
specyfiką. Dlaczego fałszywi królowie pojawili się właśnie w Poznaniu? Otóż,
mało który
polski władca zrobił więcej dla Poznania, niż ten młodociany król, choć jego noga nigdy nie stanęła na poznańskim bruku. Dla porównania, jego ojciec, Władysław Jagiełło odwiedził stolicę Wielkopolski ponad trzydzieści razy.
polski władca zrobił więcej dla Poznania, niż ten młodociany król, choć jego noga nigdy nie stanęła na poznańskim bruku. Dla porównania, jego ojciec, Władysław Jagiełło odwiedził stolicę Wielkopolski ponad trzydzieści razy.
Władysław Warneńczyk, mal. J. Matejko, źródło: Wikimedia. |
Władysław III
urodził się 31 października 1424 roku. Był synem sędziwego króla Władysława Jagiełły
i jego czwartej żony, młodziutkiej Zofii (Sonki) Holszańskiej. W wieku zaledwie
dziesięciu lat, został ogłoszony królem Polski. Sześć lat później, rządzący
faktycznie w kraju wszechwładny biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki, późniejszy
kardynał, doprowadził do unii personalnej z Węgrami, kreując Władysława na
króla tego kraju. Węgrzy, którym zagrażali Turcy, z chęcią przyjęli Władysława,
licząc na sojusz z Polską. Dwa lata musiał jednak młody król walczyć o koronę
świętego Stefana z wdową po poprzednim królu – Albrechcie II Habsburgu i jego
pogrobowym synem, również Władysławem. W 1443 roku król wraz z węgierskim
magnatem-rycerzem Janem Hunyady’m, poprowadził zwycięską wyprawę przeciw
Turkom. Wyprawa zakończyła się dziesięcioletnim rozejmem w Segedynie, bardzo
korzystnym dla strony chrześcijańskiej. Król jednak dał się zwieść namowom
legata papieskiego Juliana Cesariniego, który obiecał pomoc floty burgundzkiej
i weneckiej, choć obietnice te były równie prawdziwe jak gruszki na wierzbie.
Legat przekonał Władysława, że słowo dane niewiernym jest nieważne i że król
może spokojnie zerwać rozejm i podjąć walkę z Turkami. Król wbrew radom
rycerstwa, zdrowemu rozsądkowi i nie mając żadnego powodu, zerwał zawieszenie
broni i ruszył na Turków, choć ci ostatni skrupulatnie wypełnili warunki
rozejmu. 10 listopada 1444 roku, doszło do przegranej przez stronę
chrześcijańską bitwy pod Warną na terenie dzisiejszej Bułgarii. Król zginął w
walce, a według oficjalnej wersji, Turcy zakonserwowali odcięta głowę
Władysława w miodzie i wysłali ją do ówczesnej stolicy imperium Osmanów –
Adrianopola (Edirne). Nie wszyscy jednak uwierzyli w śmierć króla, ale o tym za
chwile, przenieśmy się teraz z Warny do Poznania.
Władysław pod Warną, źródło: Wikimedia. |
Wspomniałem na
wstępie o wielkich zasługach Władysława III dla Poznania, bo też rzeczywiście
były one niemałe. Król nadał prawa miejskie Ostrówkowi i Chwaliszewowi oraz
zezwolił na zabudowę Grobli, dzięki czemu powstała aglomeracja poznańska, która
przetrwał praktycznie do rozbiorów. Aglomeracja składała się z właściwego
Poznania, miast satelickich: Chwaliszewa, Śródki, Ostrówka, siedziby biskupa i
kapituły na Ostrowie Tumskim oraz wsi podmiejskich. Warneńczyk spłacił też
wszystkie długi ojca wobec Poznania, założył cegielnię zamkową z przeznaczeniem
na rozbudowę murów miejskich, zabronił starostom wielkopolskim ściągania opłat
targowych i przekazał landwójtostwo poznańskie władzom miasta. Ponadto
zatwierdził drogi handlowe do Warszawy i Gdańska, potwierdził zwolnienie
mieszczan z opłat celnych i nadał wprawdzie tylko honorowe, ale cenione prawo miasta do
pieczętowania dokumentów czerwonym woskiem. Zabronił biskupom poznańskim
posługiwania się karami kościelnymi w sporach z miastem o rzekę Wartę oraz nadał
ławnikom i starszym cechowym prawo samodzielnego wyboru rajców. Rozkwit stolicy
Wielkopolski w XV i XVI wieku, to po części zasługa Warneńczyka.
Król był też
poważany przez szlachtę wielkopolską, nie wymagał bowiem ani specjalnych
podatków, ani udziału w wyprawach węgierskich, choć w orszaku króla nie
brakowało rycerstwa wielkopolskiego. Reasumując, król Władysław był szanowany i
kochany w Poznaniu i Wielkopolsce. Tutaj więc, podobnie jak w całym kraju, a
nawet w Europie, nie uwierzono w śmierć króla, tym bardziej, że nie odnaleziono
ciała Władysława na pobojowisku. Wykopaliska z XIX i XX wieku też nie dały
rezultatów. Ponoć król miał sześć palców u jednej ze stóp i po tym został
rozpoznany. Jednak nasuwa się tutaj podejrzana analogia z księciem Henrykiem
Pobożnym, który zginął w bitwie z Mongołami pod Legnicą w 1241 roku. On również
miał sześć palców u stopy i jemu również wrogowie obcięli głowę. Badania grobu
Pobożnego w 1832 roku, udowodniły, ze książę istotnie miał sześć palców.
Prawdopodobnie w XV wieku nastąpiło przeniesienie tego swoistego znaku
rozpoznawczego z Henryka Pobożnego na Władysława Warneńczyka. O sześciu palcach
u Henryka i Władysława pisał tylko Długosz, a fakt, że obaj zginęli w bitwie z
niewiernymi i obaj stracili głowy spowodowało, że z czasem szczegół anatomiczny
Henryka stał się znakiem szczególnym Władysława.
Szybko pojawili
się tacy, którzy widzieli rzekomo zmarłego króla w Konstantynopolu, Albanii,
Wołoszczyźnie, klasztorze św. Katarzyny na Synaju, czy w Rzymie, a nawet w
Portugalii.
Mauzoleum Władysława III w Warnie, źródło: Wikimedia. |
Zanim wrócimy
znowu do Poznania, grzechem byłoby nie wspomnieć o sensacyjnej tezie, która
wywołała poruszenie wśród historyków w ubiegłym roku, a która wiąże się z
naszym bohaterem. Sensację tę wywołał profesor Manuel Rosa, portugalski
historyk, wykładający na Duke University w Karolinie Północnej. W wydanej przez
siebie książce Kolumb. Historia nieznana, postawił on zaskakującą tezę, a
mianowicie, że słynny żeglarz był synem... Władysława Warneńczyka! Co ma nasz
król do odkrywcy Ameryki? Otóż, wg profesora Rosy, który poświęcił 20 lat życia
na zgłębianie biografii Kolumba, przyjęta w nauce teoria o tym, że Kolumb był
synem tkacza z Genui jest nie do utrzymania. Żeglarz sam ukrywał swoje
pochodzenie, do tego stopnia, że nawet jeden z jego synów - Fernando, który był pierwszym biografem ojca, nie widział tak
naprawdę skąd pochodzi jego ojciec. Jeśli Kolumb, a właściwie Colon, bo tak
brzmiało jego nazwisko, był synem prostego tkacza, a więc człowiekiem
pochodzącym z nizin społecznych, to jak wytłumaczyć jego gruntowne
wykształcenie, fakt, że bardzo szybko nawiązał stosunki na dworze króla
portugalskiego Jana II i ożenił się z arystokratką – Filipą Moniz de
Perestrelo? Zdaniem profesora Rosy, tylko człowiek wywodzący się z warstw
wyższych, mógł osiągnąć to wszystko, a wszelkie białe plamy w życiorysie
Kolumba Rosa wyjaśnia tym, że jego ojcem był ukrywający się Warneńczyk, jednak
zarówno sam Kolumb, jak i dwory europejskie, postanowiły chronić jego prawdziwą
tożsamość. Królowie portugalscy nadali Władysławowi Maderę, gdzie przebywał on
jako Henrique Alemao, Henryk Niemiec. Nie zginął on pod Warną, a jako dowód
Rosa przytacza świadectwo weneckiego posła, który uważał, że głowa, którą Turcy
obwozili jako trofeum, należała do blondyna, a Władysław był ciemnowłosy.
Oddajmy głos
profesorowi Rosie: Portugalscy władcy
nadali mu tę ziemię [Maderę – M.B.]. Miejscowi
mówili o nim, że był królem Polski. To fakt historyczny, że około 1450 roku
dwaj polscy franciszkanie zostali wysłani, aby to sprawdzić i przysięgali
później na Biblię, że spotkali na Maderze prawdziwego Władysława Warneńczyka.
Próbowali go nakłonić do powrotu do Polski, ale bezskutecznie, Władysław nie
chciał być królem. Potwierdzenie informacji, że Warneńczyk przeżył bitwę i
przebywa w Portugalii odnalazł też polski badacz Leopold Kielanowski w archiwum
zakonu krzyżackiego. W XVI wieku potomkowie Henryka Niemca udowodnili na dworze
hiszpańskim, że pochodzą z rodu polskich królów. Kolumb miał być też
podobny do króla polskiego: Był rudawy, o
jasnej karnacji, niebieskooki, miał orli nos – tak jak Warneńczyk. Do
tajemniczego Henryk Niemca jeszcze powrócimy, a teraz przenieśmy się znowu do
Poznania.
Władysław Warneńczyk, mal. A. Lesser, źródło: Wikimedia. |
Kilka lat po
bitwie warneńskiej, pojawił się w Czechach pewien człowiek podający się za
króla, był on chyba jednak nie do końca przy zdrowych zmysłach, bo oprócz tego
od czasu do czasu podawał się też za króla Artura. Ten pseudo-Warneńczyk pojawił
się w wielkopolskim Międzyrzeczu i przez kilka dni udało mu się zwodzić panów
wielkopolskich, ale wkrótce został zdemaskowany i w kajdanach przewieziony do
Poznania w 1451 roku. Samozwańcem okazał się niejaki Jan z Wilczyny koło
Ryczywołu. Zdemaskowali go wielkopolscy rycerze, którzy doskonale znali
prawdziwego króla. Historię Jana z Wilczyny znamy dzięki korespondencji, jaką
prowadził książę głogowski Henryk IX ze swoimi wysłannikami oraz biskupem
poznańskim Andrzejem z Bnina. Okazało się, że Jan z Wilczyny już wcześniej
podawał się za kilka wysoko postawionych osób. Raz to za księcia Leona lub Lwa,
krewnego jednej z księżnych mazowieckich, raz z jednego z książąt Ostrogoskich.
Nie wiadomo, co stało się z Janem z Wilczyny. Nie zachowały się bowiem akta
kryminalne z tego okresu, a w innych aktach brak jakiejkolwiek informacji o
jego dalszych losach. Prawdopodobnie został osądzony przez starostę generalnego
i wojewodę poznańskiego Łukasza Górką i zapewne skazany na śmierć.
Kilka lat później
pojawił się w Poznaniu kolejny samozwaniec podający się za króla Władysława.
Był nim niejaki Mikołaj Rychlik, informacje o nim przekazał czeski kronikarz
Paweł Żydek z Pragi, mający dobre rozeznanie w sprawach polskich. Między tym Polaczek, jeden imieniem Rychlik,
mącił ludziom, mówiąc, że on jest królem Polski, który po piętnastu latach
pokazał się w Poznaniu, mówiąc że jest królem. Tu go mieszczanie z przedmieścia
poczciwie uznali. A gdy pan Łukasz wojewoda przyjechał, poznał, że nie jest
królem, ale łgarzem. Chciał go ściąć, ale panowie starsi tej krainy do tego nie
dopuścili, tak aby zjazd walny coś o nim postanowił. Potem był z nim na
zjeździe walnym, a gdy królowa stara odparła, że nie jest to jej syn, panowie
dając mu papierową koronę kazali go ustawić przy pręgierzu, każdego dnia
dwukrotnie go chłostali, a potem chowali go w więzieniu uczciwie aż do śmierci,
aby nikt o nich nie mógł powiedzieć, że swego króla umorzyli.
Mikołaj Rychlik
z Krukienic był szlachcicem z Przemyskiego, dworzaninem Władysława Jagiełły i uczestnikiem
nieszczęsnej wyprawy warneńskiej, podczas której najprawdopodobniej dostał się
do niewoli. Wrócił z niej po kilkunastu latach. Kiedy go jednak zdemaskowano, Łukasz
Górka obawiał się najwyraźniej ściąć Rychlika, bo nie miał gwarancji, że nie jest on rzeczywiście królem. Minęło w końcu aż 15 lat od bitwy i trudniej było
jednoznacznie orzec, że nie jest on tym, za którego się podaje. Być może jednak
zwyciężyło braterstwo broni. Rychlik walczył z Turkami, podobnie jak wielu
panów wielkopolskich, nie chciano więc stracić dawnego towarzysza broni. Zjazd
walny w Piotrkowie, podczas którego królowa Sonka zdemaskował samozwańca, odbył
się w 1459 roku. Rychlik został skazany na karę hańbiącą, włożono mu na głowę
koronę z papieru i wychłostano pod pręgierzem, a następnie wtrącono do
więzienia na resztę życia. Nie ścięto go jednak. Powodem była prawdopodobnie
toczona wówczas wojna trzynastoletnia w zakonem krzyżackim. Obawiano się, że
egzekucja wywołałaby poruszenie w kraju i niepokój wśród walczącego rycerstwa. Tak
zakończyła się „kariera” kolejnego pseudo-Warneńczyka w Poznaniu.
Symboliczny nagrobek Władysława Warneńczyka na Wawelu, źródło: Wikimedia. |
Legenda o
Władysławie Warneńczyku i jego ocaleniu świadczy o potędze mitu o „ostatnim
krzyżowcu Europy”. Teoria profesora Rosy jest fascynująca, ale czy da się utrzymać? Jestem przeciwny obalaniu wszelkich tez, które przewracają do góry
nogami wieloletnie ustalenia historyków, ale z drugiej strony, do wszystkich
tego typu rewelacji, należy podchodzić ostrożnie. Dokumenty krzyżackie nie budzą
zaufania. Wiele takich pism pojawiało się w Polsce w czasie trwania wojny trzynastoletniej.
Krzyżacy mogli je celowo fabrykować, chcąc podważać legalność rządów Kazimierza
Jagiellończyka, aby w ten sposób wprowadzać zamęt w szeregach polskiego
rycerstwa. Być może na Maderze osiadł jakieś rycerz, który walczył pod Warną.
Być może znał on króla Władysława, a nawet przebywał w jego otoczeniu, być może
nawet był w zbliżonym wieku. Mógł podawać na tyle
wiarygodne informacje, że uznano go za autentycznego, ocalonego władcę. Nigdy
się tego jednak nie dowiemy. Legenda o Warneńczyku z pewnością zasługuje na
osobne opracowanie.
Źródło:
Krzysztof Kolumb był synem polskiego króla?, http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/616683,krzysztof_kolumb_byl_synem_polskiego_krola.html
P. Głuszek, Gdzie jest grób Warneńczyka?, http://alehistoria.blox.pl/2009/10/GDZIE-JEST-GROB-WARNENCZYKA.html
P. Głuszek, Król legenda, http://alehistoria.blox.pl/2009/10/KROL-LEGENDA.html
J. Wiesiołowski, Pseudo-Warneńczykowie w Poznaniu, w: Bitwa o handel, „Kronika Miasta Poznania”, nr 3, 1995.
KOLUMB. Historia Nieznana - Trzeba przyznać, że Rosa wykonał ogromną pracę.
OdpowiedzUsuńCzy Kolumb był Polakiem? Ale polscy historycy unikają tego tematu jak ognia... http://kolumbhn.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc nie potrafię odpowiedzieć na pytanie dotyczące Kolumba. Tematem tego tekstu był stosunek króla Władysława Warneńczyka do Poznania i pojawienie się w Poznaniu ludzi, podających się za rzekomo ocalonego króla. Książkę profesora Rosy chętnie przeczytam, bo do tej pory przeczytałem tylko kilka artykułów i wywiadów na temat tez profesora. Poruszyłem tu wątek o pochodzeniu Kolumba tylko dla zobrazowania potęgi legendy o ocaleniu króla spod Warny. Tematyką tego bloga jest historia Poznania, a nie Kolumba, a za innych historyków się nie wypowiadam. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńChristopher Columbus’s True Identity Unmasked: A Lithuanian Prince?
OdpowiedzUsuńTopics: biographies, Cristopher Columbus, France, New World, Portugal, Spain
By Jon Platakis - Founder/Chairman of the National Lithuanian American Hall of Fame, exclusive for the Lithuania Tribune
.... Is this just another run-of-the-mill conspiracy theory? Not according to historians from University of Lisbon and St. Joseph’s University, and most recently renowned Greek historian, Miltiades Varvounis, who wrote that Rosa’s book “is a magnum opus and by no means should be considered a work of pseudo history or just another source of nutty conspiracy theories. Rosa’s numerous reliable findings and solid theories would make Sherlock Holmes jealous. The History of Columbus has many mixed-up facts and personalities, and maybe the time has come for the discoverer’s life to be finally rewritten.”....
http://www.lithuaniatribune.com/31724/christopher-columbuss-true-identity-unmasked-a-lithuanian-prince-201331724/